„Żadnych informacji niejawnych, czy objętych tajemnicą służbową, pan sędzia Iwaniec, nie przekazywał. W tym przypadku mamy do czynienia wyłącznie z informacjami, które znajdowały się w dokumentach, do których pan sędzia miał legalny dostęp i które opracowywał na wyraźne polecenie przełożonych” - mówi portalowi wPolityce.pl sędzia Adam Jaworski, jeden z obrońców sędziego Jakuba Iwańca, który na wniosek prokuratury, może mieć jutro odebrany immunitet sędziowski.
wPolityce.pl: Sąd Najwyższy będzie jutro decydował o ewentualnym uchyleniu immunitetu dla sędziego Jakuba Iwańca, który był sędzią delegowanym do ministerstwa sprawiedliwości. Jakie zarzuty chce mu postawić prokuratura.
Sędzia Adam Jaworski: Jestem jednym z trzech obrońców pana sędziego Jakuba Iwańca, ws. nazywanej potocznie tzw. afera hejerską. Szkopuł w tym, że zarzuty , które planuje postawić Prokuratura Regionalna we Wrocławiu i które są objęte tym wnioskiem, nie mają nic wspólnego z rzekomym hejtowaniem.
Co zatem znajdziemy w tym wniosku?
Znajduje się tam 12 zarzutów z czego 11 dotyczy rzekomego przekroczenia uprawnień i naruszenia przepisów, powiem kolokwialnie, ustawy o ochronie danych osobowych. Prokuratura zakwalifikowała w ten sposób zwykłe czynności, które wykonywał pan sędzia Iwaniec, będąc delegowanym do Ministerstwa Sprawiedliwości i opracowując notatki na podstawie akt osobowych, na polecenie przełożonego. Warto podkreślić, że wbrew medialnym spekulacjom prokurator nawet nie zarzuca panu sędziemu, aby wynosił poza MS dokumenty z teczek osobowych sędziów.
Chodzi o zwykłą korespondencję służbową?
Tak. Były to informacje, które pan sędzia sporządzał więc w ramach swoich obowiązków i przekazywał je nie osobom postronnym, ale przełożonym.
Żadnych „tajnych” danych i informacji tam nie było?
Nikt panu sędziemu Iwańcowi nawet tego nie zarzuca. Nie ma o tym ani słowa w zarzutach. Żadnych informacji niejawnych, czy objętych tajemnicą służbową, pan sędzia Iwaniec, nie przekazywał. W tym przypadku mamy do czynienia wyłącznie z informacjami, które znajdowały się w dokumentach, do których pan sędzia miał legalny dostęp i które opracowywał na wyraźne polecenie przełożonych. To informacje, które pozostawały w ścisłym związku z pracą ministerstwa sprawiedliwości. Nie ulega wątpliwości, że ówczesny wiceminister Łukasz Piebiak, podejmując wówczas dziesiątki decyzji kadrowych, nie miał możliwości, by samodzielnie zapoznawać się z teczkami kadrowymi wszystkich sędziów. Siłą rzeczy skupiał się na innych kwestiach.
Tu pojawia się sędzia Jakub Iwaniec.
Pan sędzia, jako delegowany do ministerstwa sprawiedliwości, między innymi, opracowywał notatki, streszczenia z tych akt i przekazywał je swoim przełożonym. Tutaj jeszcze warto zwrócić uwagę na jeden aspekt prawny tych zarzutów. Prokurator stawia zarzuty naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych, mimo, że w dacie zawartej we wniosku jako data popełnienia tych „przestępstw”, ta ustawa w ogóle nie obowiązywała.
A czy sprawa sędziego Iwańca nie jest przykładem osobliwych rozliczeń obecnej władzy z niewygodnymi dla niej sędziami? Osobami, które są teraz szykanowane, także z powodów politycznych?
Jestem w tej sprawie obrońcą, ale jestem przede wszystkim sędzią, więc nie chcę zajmować się spekulacjami. Ale to co najlepiej pozwala wyrobić sobie zdanie o tej sprawie, to bardzo niska, pod względem prawnym, jakość zarzutów, które dotyczą czynności codziennych wykonywanych przez pana sędziego w strukturze ministerstwa sprawiedliwości. Mało tego, prokurator próbuje, w sposób kuriozalny, dowodzić, że pan sędzia działał w ramach zorganizowanej grupy przestępczej.
To ostatnio modny trend w działaniach prokuratury.
Ciekawe spostrzeżenie jest takie, że te zarzuty związane z rzekomym przekroczeniem uprawnień, prokurator, chce postawić za okres luty-wrzesień 2018 roku. To o tyle dziwne, że jednocześnie według prokuratury pan sędzia „działa” w grupie przestępczej” o dwa lata dłużej (do końca kwietnia 2020 r.). To pokazuje niespójność tych zarzutów. Czyli był w grupie przestępczej, ale przez niemal dwa lata nie popełnił żadnego przestępstwa. Te błędy prawne oraz fakt, że wobec pana sędziego skierowano już prawdopodobnie cztery wnioski o uchylenie immunitetu, wskazują, że Pana pytanie, z którego wynika, że możemy mieć do czynienia z represjami politycznymi, jest zasadne.
Czy jutro sprawa sędziego Iwańca znajdzie swój finał?
My nie będziemy składać wniosków o odroczenie. Pan sędzia Jakub Iwaniec chce stawić czoła tym absurdalnym zarzutom i chce, by opinia publiczna dowiedziała się w końcu na jak miałkich podstawach skierowano ten wniosek.
Wielokrotnie o tym przekonywał, także publicznie.
Tak, dlatego będziemy wnioskowali o to, by posiedzenie było jawne i z pełnym dostępem mediów. Warto podkreślić, że Sąd Najwyższy nie uwzględnił zastrzeżenia prokuratora, który wnosił o to, by nie udostępniać akt sprawy panu sędziemu oraz jego obronie. Mogliśmy się z tym materiałem zapoznać.
Ciekawe, że prokuratura kieruje wniosek do Izby odpowiedzialności Zawodowej, której umocowanie podważa.
Mamy tu sprzeczność na poziomie wystąpień publicznych, gdzie kwestionuje się umocowanie Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Ja nie znajduję żadnych podstaw, by kwestionować umocowanie tej Izby. My nie mamy najmniejszych wątpliwości co do niezawisłości tej Izby i w pełni poddajemy się jej ocenie.
Wątpliwości pojawiają się natomiast jeśli chodzi o umocowanie prokuratora występującego z wnioskiem o uchylenie immunitetu sędziemu Iwańcowi.
Mamy tu problem formalny. Wniosek został sporządzony przez pana prokuratora Wójtowicza, który podpisał go, jako „pełniący funkcję Prokuratora Regionalnego we Wrocławiu”, a na tę funkcję został powołany przez pana prokuratora Bilewicza, który jest osobą nieuprawnioną, gdyż nigdy nie pełnił funkcji Prokuratora Krajowego. Będziemy tę kwestię podnosić, ale chcemy głównie skupić się na merytorycznym odparciu tych zarzutów.
Przy okazji jutrzejszej rozprawy, będziecie chcieli informować opinię publiczną o sytuacji sędziego Iwańca?
Przewidujemy spotkanie w gronie prawniczych organizacji pozarządowych, które wspierają sędziego Iwańca oraz z udziałem obywateli. Do tego spotkania dojdzie o godzinie 10.30, pod Sądem Najwyższym.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/707216-nasz-wywiad-znany-sedzia-szykanowany-przez-pk