Najstarszy znany podręcznik sztuki wojennej to napisany dwadzieścia pięć stuleci temu traktat wybitnego stratega chińskiego Sun Zi zatytułowany „Sztuka wojny”. Jest on lekturą obowiązkową na najważniejszych uczelniach wojskowych i w akademiach służb specjalnych, gdzie uczy się planowania strategicznego, gier operacyjnych i reguł taktycznych posunięć.
Najlepszym wodzem, zdaniem autora książki, jest ten, kto zwycięża, nie używając siły. Żeby to osiągnąć, należy osłabić wroga od środka w taki sposób, by nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że pozostaje obiektem ataku. W tym celu Sun Zi wyszczególnił „13 złotych zasad” prowadzenia walki z przeciwnikiem. Wśród nich znajduje się m.in. ośmieszanie własnej tradycji, dyskredytowanie swoich osiągnięć, buntowanie młodych przeciwko starym, promowanie rozwiązłości seksualnej, propagowanie używek etc. Bezpośrednim celem uderzenia nie jest wojsko, lecz społeczeństwo. Chodzi o rozkład wewnętrzny dotykający ludność nieprzyjaciela, powodujący osłabienie jego ducha i sparaliżowanie woli walki. Na to chiński strateg radził nie szczędzić środków, ponieważ zwrócą się one stukrotnie.
Klasycznym przykładem takiej długofalowej operacji hybrydowej jest narkotyzowanie społeczeństw Zachodu. W czasach komunistycznych najważniejsze szlaki narkotykowe z Ameryki Południowej do Stanów Zjednoczonych znajdowały się pod dyskretną opieką kubańskich służb specjalnych, a w intratny biznes często zaangażowane były lewackie partyzantki latynoskie powiązane z Hawaną. Także dziś narkotyki są strategiczną bronią wykorzystywaną przeciwko Zachodowi. W USA z powodu przedawkowania fentanylu umiera rocznie około 70 tysięcy osób. Komponenty do tego opioidu dostarczane są z Chin do tajnych laboratoriów w Meksyku, skąd gotowy produkt trafia na amerykańskie ulice. Nie sposób sobie wyobrazić, by ten proceder mógł odbywać się poza kontrolą Chińskiej Partii Komunistycznej.
Między politykami a służbami
W tym kontekście rodzi się jednak zasadne pytanie: jeśli służby specjalne na całym świecie znają traktat Sun Zi i wiedzą doskonale, jakie są metody celowego niszczenia społeczeństwa od środka, to co robią z tą wiedzą? Przecież dziś w wielu krajach świata partie (w tym także rządzące) realizują program, który sprawia wrażenie, jakby powstał w sztabie generalnym wroga, ponieważ prowadzi do destrukcji tkanki społecznej, zrywania więzi wspólnotowych, zaniku kapitału moralnego oraz mentalnego rozbrojenia. Przywódcy licznych państw prowadzą politykę jakby żywcem wziętą z poradnika Sun Zi, tyle że wymierzoną przeciwko własnym narodom. Rujnują w ten sposób mechanizmy odpornościowe swojego kraju, zapominając, że nawet wielkie imperia potrafiły rozpaść się jak domek z kart na skutek własnej słabości. A służby specjalne nie tylko nie alarmują i nie przeciwdziałają temu (przynajmniej nic o tym nie wiadomo), lecz nawet sprzyjają takim politykom. Przy czym problem wydaje się dotyczyć nie tylko pojedynczych krajów, lecz całej cywilizacji zachodniej.
W powieści Vladimira Volkoffa „Carskie sieroty” Ochrana doskonale zdaje sobie sprawę z bolszewickiego zagrożenia, ponieważ nasyciła ruch komunistyczny swoją agenturą. Mimo to partia Lenina, zinfiltrowana dogłębnie przez służby specjalne, zdołała dojść do władzy i zaprowadzić rządy terroru. Jak to się mogło stać? Volkoff udziela odpowiedzi na to pytanie. Odpowiedzialna była nieprzygotowana i nędzna klasa polityczna, która ignorowała ostrzeżenia Ochrany i lekceważyła bolszewików. Nie chciała nawet słuchać osób kierujących tajnymi służbami, ponieważ uważała, że sama wie wszystko najlepiej. Pycha kroczyła przed upadkiem.
Takiej odpowiedzi udzielił pisarz, opisując przepaść pomiędzy wiedzą zgromadzoną przez ekspertów od bezpieczeństwa wewnętrznego a brakiem przełożenia tej wiedzy na realną politykę. A jakie jest wytłumaczenie dla dzisiejszej sytuacji?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/706013-politycy-prowadzacy-wojne-hybrydowa-przeciw-wlasnym-narodom