Premier szumnie ogłosił, że doszło do porozumienia z prawnikami. Z którymi prawnikami? To jest po prostu działalność absolutnie jednostronna” - mówi o wczorajszym spotkaniu premiera i szefa MS ze środowiskami prawniczymi I prezes SN Małgorzata Manowska.
Prokuratura Krajowa poinformowała wczoraj, że wszczęto śledztwo „w sprawie niedopełnienia obowiązków przez przewodniczącą Trybunału Stanu Małgorzatę Manowską w związku z niezwołaniem posiedzenia pełnego składu TS w terminie wynikającym z przepisów”.
20 marca sześcioro sędziów Trybunału Stanu zwróciło się do przewodniczącej TS, którą jest I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, o zwołanie pełnego składu tego Trybunału i uchylenie obecnego regulaminu TS oraz uchwalenie nowego. Postulują oni m.in. losowanie składów orzekających oraz jawność posiedzeń.
„Najpierw niech przedstawią jakieś zarzuty”
Małgorzata Manowska - przewodnicząca Trybunału Stanu, I prezes Sądu najwyższego - pytana dziś na antenie TVN24 o to posiedzenie odpowiedziała, że aby zwołać takie spotkanie „musi być wskazany cel tego posiedzenia”.
Niech (sędziowie TS) uzupełnią swój projekt o uzasadnienie, tak żeby każdy członek TS mógł się zapoznać z uzasadnieniem i tak, jak wymagają zasady techniki legislacyjnej
— odpowiedziała.
W związku ze śledztwem Manowska została zapytana, czy planuje powołać się na swój immunitet sędziowski.
Nie mam innego wyjścia, dlatego, że sędziemu nie wolno zrzec się immunitetu
— tłumaczyła.
Najpierw niech przedstawią jakieś zarzuty, niech poproszą. Mówi się, że mam cztery postępowania karne, a ja formalnie o żadnym z nich nie wiem
— stwierdziła.
Podkreśliła, że nie otrzymała „żadnej informacji” od prokuratury w sprawie śledztwa. Zapowiedziała, że jeżeli otrzyma wezwanie na przesłuchanie, to pojawi się w prokuraturze „w charakterze świadka”.
CZYTAJ TAKŻE: Zamach na Sąd Najwyższy? Neo-Prokuratura Krajowa wszczyna śledztwo przeciwko I prezes prof. Małgorzacie Manowskiej
Manowska: Spotkanie wilków, które naradzały się, jak zjeść owce
Sędzia odniosła się również do piątkowego spotkania Premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara z przedstawicielami środowiska prawniczego. Premier wraz z szefem MS przedstawili założenia do projektu ustawy regulującej status sędziów powołanych w oparciu o przepisy dotyczące KRS. Przepisów, które zostały uchwalone w grudniu 2017 r. (weszły w życie w 2018 r.) przepisy o weryfikacji sędziów”.
Odnosząc się do tego spotkania, Manowska stwierdziła, że „spotkanie - używając alegorii - to było spotkanie wilków, które naradzały się jak zjeść owce bez udziału tych owiec, które miały być zjedzone”.
Premier szumnie ogłosił, że doszło do porozumienia z prawnikami. Z którymi prawnikami? To jest po prostu działalność absolutnie jednostronna. My, czyli „neonówki” nie zostaliśmy zaproszeni na to spotkanie. Spodziewam się jakiejś konstruktywnej rozmowy na ten temat, natomiast widocznie premier i pan minister (sprawiedliwości Adam - PAP) Bodnar bali się trudnych pytań. Na przykład dlaczego chcą traktować jak przestępców sędziów, którzy zastosowali obowiązującą wówczas ustawę
— odparła.
Ustawa z 2018 roku, gdy na czele rządu stało Prawo i Sprawiedliwość, miała doprowadzić do skrócenia kadencji części członków Krajowej Rady Sądownictwa. Następnie ówczesny Sejm zamiast 4 osób wybrał do Krajowej Rady Sądownictwa osób 15. Od tego czasu kompetencje KRS są kwestionowane przez niektóre środowiska prawnicze.
CZYTAJ TAKŻE:
„Sąd Najwyższy to organizacyjny wzór”
Sędzia Manowska została również zapytana o „spór w Sądzie Najwyższym”, o którym od wtorku miały donosić media, kiedy to Sąd Najwyższy podał komunikat, według którego „do czasu wyznaczenia przez prezydenta sędziego Sądu Najwyższego wykonującego obowiązki prezesa Izby Pracy tego sądu, pracą Izby Pracy kieruje I prezes SN” - czyli sędzia Manowska. Część sędziów SN kwestionuje taką interpretację przepisów.
Sytuacja w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN jest spowodowana faktem, że kadencja dotychczasowego prezesa tej Izby Piotra Prusinowskiego - sędziego wyłonionego jeszcze przez KRS sprzed zmian w 2018 r. - upłynęła 2 września br.
Sędzia Manowska pytana w związku z tym o sytuację w Sądzie Najwyższym oznajmiła, że „nie pogrąża się on w organizacyjnym chaosie”. Oceniła, że SN to „organizacyjny wzór, dlatego że Sąd Najwyższy bardzo dobrze pracuje, wszystkie izby pracują, kancelaria pracuje”. Oceniła, że „chaos, w którym Sąd Najwyższy jest pogrążany to wojna medialna”. Pytana czy jest przekonana co do słuszności swojej decyzji, aby to ona pełniła funkcję prezesa Izby Pracy do decyzji prezydenta, odpowiedziała, że jest „przekonana co do decyzji”.
Przemyślałam to, radziłam się osób, do których mam zaufanie i którzy są świetnymi prawnikami i jestem przekonana co do swej decyzji
— odpowiedziała.
Łamanie sędziom kręgosłupów
Prezes Manowska ironizowała na temat propozycji ministra sprawiedliwości Adama Bodnara na spotkaniu z przedstawicielami środowiska prawniczego.
Najlepsza w tych propozycjach jest instytucja „czynnego żalu”, czyli samokrytyki. Piewcą samokrytyki był Józef Stalin, który uważał to za istotne narzędzie działające na rzecz wygrania rewolucji proletariatu. Jest to narzędzie, które łamie ludziom kręgosłupy, a przynajmniej próbuje to zrobić. Czy pan redaktor chciałby, żeby pana sprawę sądził taki sędzia ze złamanym kręgosłupem?
— pytała dziennikarza TVN24.
Czy - jeśli będą takie przepisy - wróci do sądu apelacyjnego?
Jak rozumiem, będę miała jakiś wybór i na pewno nie uczynię żadnego ruchu, który podważyłby konstytucyjną prerogatywę prezydenta do powoływania sędziów. Nasza konstytucja mówi i ustawa tak mówi, że pan prezydent powołuje na kolejne stanowiska w różnych sądach
— podkreśliła I prezes SN, zaznaczając, że obecnie powołana jest jednak do Sądu Najwyższego.
Żaden europejski trybunał nie powiedział w żadnym punkcie, że nie jesteśmy sędziami
— zwróciła uwagę.
Pytana, czy nie widzi konfliktu interesów w kwestii swojej wieloletniej znajomości z prezydentem Andrzejem Dudą, Małgorzata Manowska odparła:
Każdy ma po prostu jakichś przyjaciół, znajomych i trudno, żeby chował się do szafy w związku z tym. Ja nie podejmuję żadnych decyzji w przypadku pana prezydenta w stosunku do jego decyzji. I to, że znamy się od 17 lat, bo poznaliśmy się właśnie w Ministerstwie Sprawiedliwości, pan prezydent był wówczas wiceministrem sprawiedliwości, absolutnie nie powoduje tego, że mam udawać, że nie znam pana prezydenta
— oceniła I prezes SN.
Zaznaczyła, że swoje stanowisko zawdzięcza przede wszystkim „30-letniej ciężkiej służbie i również działalności naukowej jako doktora habilitowanego na Uczelni Łazarskiego”.
aja/PAP, TVN24
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/705219-tusk-bodnar-i-prawnicy-manowska-bali-sie-trudnych-pytan