Paulina Hennig-Kloska przyzwyczaiła już wielu do, mówiąc delikatnie, „specyficzności” swoich wypowiedzi. Jednak jej dzisiejsza rozmowa w radiu RMF FM osiągnęła już prawdziwy szczyt - absurdu. I można by powiedzieć, że jest szefową Ministerstwa Klimatu i „Pośmiewiska”, gdyby nie dotyczyło to wielu Polaków.
Cała Polska uśmiechnięta, to nie zakaz, to zachęta
— tak skomentował jeden z użytkowników X wypowiedź dotyczącą konieczności wymiany pieców węglowych w gospodarstwach domowych, która brzmiała:
Będą (piece węglowe) obciążone opłatami. Zakazane - to jeszcze bardzo długi horyzont.
Na pytanie prowadzącego, kiedy w życie miałby wejść rzeczony zakaz, minister klimatu i środowiska odpowiedziała:
Nie będą zakazane. Będą objęte dodatkowymi opłatami i będą coraz droższe w utrzymaniu. Natomiast naszym celem jest wyprowadzanie ludzi z takiej formy ogrzewania domu.
Problem jest jednak w cenach zakupu nowego pieca, jednak minister i na to ma radę:
Dzisiaj jeszcze można korzystać z dofinansowania na piec gazowy, pompy ciepła, fotowoltaikę.
Odra zbyt płytka
Do wypowiedzi Pauliny Hennig-Kloski odniosła się była premier Beata Szydło.
Minister Hennig-Kloska podczas dzisiejszej rozmowy z red. Mazurkiem dała pokaz niekompetencji przekraczający nawet jej własne, i tak już wyśrubowane, granice. Kluczowe dla milionów Polaków kwestie - takie jak np. przymusowa wymiana pieców, najpierw węglowych, a potem gazowych - nie wydają się być dla Hennig-Kloski żadnym problemem.
— napisała Szydło na platformie X.
Rosnące ceny prądu oraz zatrzymanie budowy polskiego atomu to dla niej też nie problem - bo jest „słońce i wiatr”. Jednak największe bzdury minister zaczęła opowiadać, gdy została zapytana o plany rządu w sprawie Odry - która ma zostać zniszczona jako szlak komunikacyjny. Hennig-Kloska nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego wszędzie w Europie rzeki mogą służyć transportowi, a w Polsce nie
— odniosła się była premier do wypowiedzi o „zbyt płytkiej Odrze”.
Można się śmiać z tego, co wygaduje Hennig-Kloska, ale nie ma nic śmiesznego w tym, co ona robi. Bo skutki działań tej minister i całego rządu Tuska będą dramatyczne w skutkach dla Polaków
— podsumowała.
Podróże służbowym autem a polityka klimatyczna
Ale - uwaga - to jeszcze nie koniec teorii Pauliny Hennig-Kloski. Oprócz kwestii transportu rzecznego, odniosła się też do transportu drogowego. Wyszło jak zwykle.
Zapytana przez prowadzącego o powroty do rodzinnego Gniezna na weekendy, minister klimatu i środowiska, przyznała, że trasę pokonuje służbowym samochodem. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie była przedstawicielką środowiska namawiającego na wybór transportu zbiorowego. Jak widać - głownie innych.
Plebs do zbiorkomu, a elity będą jeździć autami - w razie czego kupią sobie elektryki. Minister Klimatu i Środowiska Paulina Hennig -Kloska jeździ służbowym autem do domu 300 kilometrów. A zwykły Kowalski ma oczywiście ponosić koszty polityki klimatycznej
— podsumował Bartłomiej Pejo z Konfederacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/705156-hennig-kloska-zdobywa-szczyty-absurdu