„Od 3 września 2024 r. do czasu wyznaczenia sędziego Sądu Najwyższego, o którym mowa w art. 15 par. 4 ustawy o SN, na podstawie art. 14 par. 1 tejże ustawy pracą Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych kieruje Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego” - poinformował dziś SN. Premier Donald Tusk podczas dzisiejszej konferencji prasowej określił tę decyzję prezes SN Małgorzaty Manowskiej jako „zamach”. Jeden z dziennikarzy, pytając o kandydaturę na prezesa Izby Pracy, najwyraźniej „wbił szpilę” Tuskowi, przypominając o… kontrasygnacie decyzji prezydenta, która w zeszłym tygodniu rozwścieczyła część zwolenników Koalicji 13 Grudnia oraz środowiska sędziowskie, które zwalczały poprzedni rząd.
Kontrasygnata, która zabolała „kastę” sędziowską chyba jeszcze długo nie zostanie premierowi Tuskowi zapomniana. Kiedy podczas konferencji prasowej szef rządu zaczął wysuwać pogróżki pod adresem I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej za jej decyzję w sprawie Izby Pracy SN, w sesji pytań jeden z dziennikarzy najwyraźniej postanowił delikatnie „wbić szpilę”.
Czy jeśli prezydent przedstawi panu premierowi kandydaturę na prezesa Izby Pracy SN, to czy będzie pana kontrasygnata w tej sprawie, bez względu na to, czy będzie to kandydatura neosędziego, czy innego sędziego?
— zapytał.
Tusk mówi o „błędzie”
Skonsternowany premier najpierw zaczął tłumaczyć, na czym polega kontrasygnata Prezesa Rady Ministrów.
Kontrasygnata to podpis premiera pod decyzją, jaką podejmuje prezydent. Premier musi uznać, czy decyzja prezydenta może dostać zatwierdzenie, czy jest zgodna z prawem, czy nie łamie zasad
— powiedział.
Przy okazji nawiązał też do „błędu”, który popełnił w sprawie sędziego Wesołowskiego.
Tego błędu już na pewno nikt z moich urzędników ani ja - nie powtórzy. Jeśli kandydatura - jeśli, bo na to był czas, a pan prezydent nie skorzystał ze swojego uprawnienia i w jakimś sensie zrobił pole pani Manowskiej do ich bezprawnych działań - ale to dość teoretyczne pytanie ma tylko jedną odpowiedź
— dodał, w dalszym ciągu jednak nie wyjaśniając, dlaczego dokonał kontrasygnaty.
Jeśli moja ocena będzie, że kandydatura prezydenta nie spełnia wymogów, żeby ocenić, że to jest właściwy kandydat, to takiej kontrasygnaty oczywiście nie będzie
— podsumował.
Premierowi chyba należy przypomnieć, że „pani Manowska” jest I prezesem Sądu Najwyższego, ale cóż, ta władza ma chroniczny problem z prezesami wszystkich instytucji, których nie udało się przejąć siłowo, czy to Trybunał Konstytucyjny, czy Sąd Najwyższy, czy Narodowy Bank Polski. Trudno się jednak dziwić ludziom, którzy sami przyznają, że stosują prawo „tak, jak je rozumieją”.
aja/YT: KPRM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/704735-kontrasygnata-wciaz-ciagnie-sie-za-tuskiem