„Bardzo dużo osób ostrzegało mnie potem, żebym uważała na siebie” - powiedziała w Radiu Zet europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik po tym, gdy wygłosiła ostre i bardzo krytyczne wystąpienie w Parlamencie Europejskim pod adresem szefowej KE Ursuli von der Leyen.
18 lipca 2024 r. w Parlamencie Europejskim Ewa Zajączkowska-Hernik wygłosiła bardzo mocne wystąpienie wymierzone w Ursulę von der Leyen.
Najwyższy czas, żeby ktoś powiedział pani to, co myśli o pani zdecydowana większość Europejczyków. Wybranie pani na stanowisko przewodniczącej KE w poprzedniej kadencji było ogromnym błędem i niektórzy do dziś mają kaca po tej decyzji. Jest pani twarzą europejskiego Zielonego Ładu, który niszczy europejską gospodarkę i rolnictwo; który prowadzi do tego, że z Europy robi się gospodarczy skansen. Jest pani twarzą wszystkich unijnych klimatycznych wariactw, które prowadzą do tego, że my, Europejczycy, stajemy się coraz biedniejsi
— mówiła wówczas europosłanka Konfederacji.
Jest pani twarzą paktu migracyjnego i zwracam się do pani jak kobieta do kobiety, jak matka do matki: jak pani nie wstyd promować pakt migracyjny, który prowadzi do tego, że miliony kobiet i dzieci czują się zagrożonych na ulicach swoich własnych miast. Odpowiada pani za każdy gwałt, za każdą napaść, za każdą tragedię spowodowaną napływem nielegalnych migrantów, bo to pani tych ludzi zaprasza na teren Europy. Za to, co pani robi, powinna pani trafić do więzienia, a nie do Komisji Europejskiej. Pani obecność na stanowisku szefowej Komisji Europejskiej to dalszy upadek Unii Europejskiej
— dodała w płomiennym przemówieniu.
Europosłanka Konfederacji następnie podarła kartkę z napisanym hasłem „Zielony Ład” i drugą z napisem „Pakt migracyjny”.
Chcemy Europy wolnych i suwerennych narodów, a nie chorej lewackiej ideologii. A od Polski ręce precz i wszystkim żołnierzom, którzy w tym momencie bronią europejskiej wschodniej granicy, powinna się pani kłaniać w pas
— mówiła, pokazując palcem w stronę Ursuli von der Leyen.
Szefowa KE grozi europosłance?
Ewa Zajączkowska-Hernik stwierdziła dziś w Radiu Zet, że gdy wygłaszała płomienne przemówienie krytykujące szefową KE, ta miała się odwrócić do jakichś mężczyzn, a wtedy polska europosłanka pomyślała, że Niemka „wydaje na nią zlecenie”.
Był moment, kiedy przemawiałam z mównicy w PE, ona odwróciła się do jakichś dwóch panów i przeszła mi przez głowę taka myśl, że chyba wydaje na mnie zlecenie. Ale to była krótka myśl. Bardzo dużo osób ostrzegało mnie potem, żebym uważała na siebie
— powiedziała Ewa Zajączkowska-Hernik.
Na pytanie Bogdana Rymanowskiego, czy Ursula von der Leyen chce zrobić Zajączkowskiej-Hernik krzywdę za wygłoszenie krytyki pod jej adresem, europosłanka Konfederacji stwierdziła, że „krzywda to pojęcie względne”.
Można za pomocą instytucji unijnych nagminnie kontrolować każdy ruch i doczepiać się do każdego wydanego euro i wymagać dokumentów, których nie jestem w stanie wykazać. Pojawiały się sytuacje, gdzie europosłowie byli kontrolowani znacznie więcej razy niż to jest przewidziane w przepisach czy jakimś regulaminie. Są europosłowie, którzy są kontrolowani raz w roku, a są tacy, którzy są kontrolowani nawet pięć razy w roku i w momencie, kiedy wykazują np. dowody współpracy ze swoimi asystentami, dla urzędników unijnych jest to za mało
— tłumaczyła Zajączkowska-Hernik.
CZYTAJ TEŻ:
maz/Radio ZET/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/704641-zajaczkowska-pomyslalam-ze-leyen-wydala-na-mnie-zlecenie