Premier Donald Tusk przeprosił za kontrasygnatę postanowienia prezydenta RP, który wyznaczył sędziego Krzysztofa Wesołowskiego do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. „Nie będę owijał w bawełnę, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd (…). Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu” - tłumaczył premier podczas konferencji prasowej w KPRM.
Jak podaje Oko.press, premier Donald Tusk kontrasygnował postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu „neo-sędziego” (jak są określani tacy sędziowie m.in. przez sędziowską kastę, walczącą w poprzednich latach z reformą wymiaru sprawiedliwości) na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN, które ma wybrać nowego prezesa Izby. To wywołało wściekłość i rozżalenie „kasty” oraz skrajnych zwolenników koalicji 13 grudnia.
27 sierpnia w Monitorze Polskim opublikowano postanowienie prezydenta RP w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Prezydent Duda wyznaczył „sędziego Sądu Najwyższego Pana Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego”.
Obok podpisu prezydenta widnieje także kontrasygnata premiera Donalda Tuska. W czym więc problem? Otóż wspomniany wyżej sędzia jest uznawany przez sędziowską „kastę” i jej obrońców za tzw. neosędziego w SN.
W co gra premier?
Jak się okazuje, premier Tusk już zdążył się pokajać na konferencji prasowej w KPRM za to, że przyłożył rękę do personalnej zmiany w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego. Szef rządu stwierdził, że wystąpiła pomyłka w dokumentacji przygotowanej do podpisu, a odpowiedzialny za to urzędnik miał nie wykazać się zrozumieniem „politycznego znaczenia” tej kwestii.
Należy się wyjaśnienie w sprawie, która zbulwersowała przede wszystkim środowisko niezależnych prawników, tych wszystkich, którzy angażowali się w walkę o przywrócenie elementarnego poczucia praworządności w Polsce. Nie będę owijał w bawełnę, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd
— powiedział podczas konferencji prasowej premier.
Jak wyjaśnił „zadaniem premiera jest podpisywanie setek dokumentów, czasami kilkudziesięciu dziennie”.
One się dzielą na dokumenty bardziej techniczne i bardziej merytoryczne. Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego przez prezydenta; nominacji, która wymagała mojej kontrasygnaty, mojego podpisu
— powiedział Tusk.
Doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść. Paradoks polega na tym, że minister Maciej Berek (szef Komitetu Rady Ministrów - PAP), który przygotowywał mi dokumenty do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie, jakich w ogóle w życiu spotkałem i był bardzo zaangażowany osobiście w walkę o praworządność. To do niego bardzo pasuje, powiedział oczywiście, że oddaje się do dyspozycji
— zaznaczył Tusk.
Premier stwierdził jednak, że nie będzie nikomu „ścinał głowy z tego powodu”.
Wiem, kto odpowiada za to, co mi przedstawia i wyciągam z tego wnioski. Natomiast nie będę ścinał głowy z tego powodu
— oświadczył.
Muszę robić też bilans: rząd z panem ministrem Berkiem jest dużo lepszym rządem niż bez (ministra Berka - PAP)
— ocenił szef rządu.
Tusk powtórzył, że praktyczne konsekwencje tej sytuacji nie są jednak „szczególnie istotne”. Jak ocenił, gdyby nie doszło do podpisania przez niego postanowienia ws. sędziego Wesołowskiego, „większość neosędziowska i tak doprowadziłaby do rzeczy, które zamierza zrobić”.
Premier zapowiedział, że będzie prosił wszystkie środowiska prawnicze o spotkanie w pierwszej połowie września, aby przedyskutować w jaki sposób „zmienić ustrojowo” sytuację w sądownictwie.
Bez zmian ustawowych nie naprawimy sytuacji w sądownictwie i tak jak powiedziałem, tez biorę odpowiedzialność za to co się dzieje i będę prosił wszystkie środowiska prawnicze - wspólnie z nimi byliśmy w to zaangażowani (…) o spotkanie jeszcze w pierwszej połowie września, żebyśmy opisali krok po kroku co możemy i co chcemy razem zrobić, żeby te sytuację ustrojowo zmienić. Mam nadzieję, że to zaufanie, nadwyrężone dzisiaj, powróci
— dodał.
Jednocześnie Tusk zapowiedział, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar w najbliższym czasie przedstawi trzy projekty - dotyczący: statusu sędziów, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Te zmiany ustawowe są już przygotowane.
Wierzę, że po wyborach prezydenckich (w 2025 r.) nowy prezydent dostanie od razu na stół te ustawy do podpisu
— dodał.
Niezależnie od tego, czy w KPRM panuje chaos i bałagan, czy też przeprosiny premiera motywowane są strachem przed krytyką zaprzyjaźnionych z nim mediów, sytuacja jest na tyle żałosna, że nie powinno się to przydarzyć żadnemu z rządów, niezależnie od politycznej proweniencji.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolityce.pl/KPRM/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/703933-chaos-tusk-ws-kontrasygnaty-zle-przygotowano-dokumenty