Prezes PSL, szef MON i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zdecydował się przyjechać na Campus Polska Przyszłości, najwyraźniej ignorując skandal z pojawieniem się w sieci nagrania, na którym uczestnicy śpiewali wulgarną piosenkę „JBĆ PiS”. Swojej decyzji może żałować, ponieważ na starcie swojego wystąpienia został wybuczany przez uczestników Campusu, skandowano w jego stronę też hasło „gdzie aborcja?!”. Zainterweniować musiał Rafał Trzaskowski.
Po przedstawieniu uczestnikom Campusu Polska Przyszłości Władysława Kosiniaka-Kamysza w roli prelegenta, nagle rozległy się głośne okrzyki „Gdzie aborcja?”.
Pozwólcie, że zaczniemy
— zareagował na tę sytuację Rafał Trzaskowski, który stał na scenie z prezesem PSL. Sytuacja jednak wciąż była napięta.
Myślę, że wysłuchała Was cała Polska
— powiedział w końcu Trzaskowski, a okrzyki się skończyły.
Pytania o aborcję i pomysł referendum
W trakcie spotkania Kosiniak-Kamysz był więc również pytany o podejście swojego ugrupowania do kwestii liberalizacji przepisów dot. dopuszczalności aborcji w Polsce. Szef PSL przypomniał, że „każdego roku przez cztery lata” na to pytanie odpowiadał „w ten sam sposób”.
Są różne propozycje zmiany tego prawa. My w wyborach 2023 roku, jako cała Trzecia Droga, mówiliśmy o dwóch aspektach: po pierwsze, to powrót do zasad sprzed wyroku TK (z października 2020 roku - przyp. PAP), który odebrał bezpieczeństwo kobietom i dlatego były masowe protesty
— odpowiadał.
Nie było ich wcześniej na taką skalę, były zaraz po ogłoszeniu wyroku przez TK, z którym się nie zgadzam i uważam, że trzeba go jak najszybciej odwrócić
— dodał. Jego zdaniem przegłosowanie ustawy „odwracającej skutki wyroku” TK byłoby możliwe w Sejmie obecnej kadencji.
Jak mówił, drugim krokiem w rozwiązaniu proponowanym przez Trzecią Drogę jest referendum ws. aborcji.
Po to, żeby nie większość mężczyzn z 460 posłów w parlamencie mogła się wypowiedzieć, tylko żeby miliony kobiet mogły zagłosować
— dodał.
Jak mówił, w ostatnich wyborach parlamentarnych na 21,5 mln głosujących 8,5 mln wyborców „opowiedziało się za partiami i kandydatami, którzy w swoim programie mieli na przykład aborcję do 12. tygodnia (ciąży)”.
To było w programie dwóch komitetów wyborczych. 13,5 mln wyborów zagłosowało na inne komitety, które mówiły, tak jak ja - Trzecia Droga - albo jeszcze inaczej, jak Konfederacja i PiS. Więc to nie jest jedno zdanie w Polsce. 15 października głosowano na różne poglądy w tej sprawie. Politycy nie znajdują wspólnego mianownika - to odwołajmy się do głosu wszystkich wyborców
— dodał.
Kosiniak-Kamysz pytany był także m.in. o możliwość wydania rozporządzenia, zgodnie z którym - Mifepriston, środek stosowany w farmakologicznej aborcji - zostałby wpisany do listy leków dopuszczonych do użytku i był dostępny legalnie.
Lider ludowców odparł, że lepszym adresatem tego pytania byłaby minister zdrowia Izabela Leszczyna. Jak mówił, chciałby wysłuchać zarówno jej opinii na ten temat, jak również opinii ekspertów i tych, którzy zajmują się rejestracją leków oraz dopuszczeniem ich do użytku.
Ale wracając do tych rozważań, wiele kwestii myślę można byłoby rozstrzygnąć, gdyby też inaczej była prowadzona rozmowa w tej sprawie. Mając swój pogląd na tą sprawę, bez emocji, bez zacietrzewienia, stawiając określone zagadnienie. My dzisiaj przeszliśmy na taką fazę rozmowy o zasadach przerywania ciąży - bardzo emocjonalną. Z jednej i z drugiej strony. Tu nikt nie pozostaje bez odpowiedzialności za to
— zaznaczył.
Podkreślał, że wartością jest odwaga w mówieniu o swoich poglądach i zapewniał, że jest otwarty na rozmowę na ten temat.
Nie oszukuje wyborców i nie mówiłem dzień przed wyborami czegoś innego i dzień po wyborach czegoś innego
— dodał.
Kosiniak-Kamysz ocenił również, że sprawa aborcji nie była - w jego ocenie - najważniejsza dla wyborców Trzeciej Drogi. Podkreślił, że aż 70 proc. wyborców TD mówiło, że to nie jest dla nich kwestia, która ich mobilizowała.
Jedno na koniec: mniej emocji w tej dyskusji, więcej konkretowi i więcej propozycji, które są możliwe do przeprowadzenia. A tak naprawdę oddać głos ludziom, ja uważa, że to jest rzecz, która by rozwiązała dużo w tej sprawie
— powiedział.
Składka zdrowotna i mały biznes
Tu nie chodzi o to, żeby zmniejszać wydatki na ochronę zdrowia. Tylko, że jak zniszczymy ten mały biznes, to tej składki zdrowotnej nie zapłaci - powiedział wicepremier, lider PSL i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz na Campusie Polska Przyszłości, pytany o postulat obniżenia składki zdrowotnej.
We wtorek po południu Kosiniak-Kamysz spotkał się z uczestnikami trwającego w Olsztynie Campusu Polska Przyszłości. W trakcie spotkania został zapytany, jak jako lekarz może popierać rozwiązanie postulowane przez swoich partnerów w ramach Trzeciej Drogi z Polski 2050 dotyczące obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Kosiniak-Kamysz odparł, że w składce zdrowotnej nie chodzi „tylko i wyłącznie o zdrowie, a nie o człowieka, który musi tę składkę zdrowotną zapłacić”.
O panią Zosię, która prowadzi warzywniak, jednoosobową działalność gospodarczą. (…) A przez rząd PiS tak została podniesiona składka zdrowotna - nie dla wielkich biznesmenów, tylko dla pani Zosi, która prowadzi warzywniak pod blokiem - że ona się nie utrzyma, jak ta składka zdrowotna będzie zabijać jej działalność gospodarczą
— mówił prezes PSL.
Polityk odniósł się też do kwestii zarobków lekarzy. Jak stwierdził, on jako wicepremier i szef MON zarabia „bardzo przyzwoicie”, ale „wszyscy jego koledzy lekarze zarabiają więcej”.
To też trzeba wziąć pod uwagę
— oświadczył.
Zadeklarował, że będzie bronił małych przedsiębiorców i zabiegał o ich interesy w rządzie. Według niego, to właśnie mali przedsiębiorcy są „często najciężej upokarzani, nie mają urlopów, nie mają weekendów, nie mają wolnego, bo nikt im tego nie zapłaci”.
Czy trzeba podnosić wydatki na ochronę zdrowia? Tak, trzeba podnosić wydatki na ochronę zdrowia. To jest dla mniej priorytet; (…) To jest nie tylko moje osobiste polityczne zdanie, ale także moja przysięga Hipokratesa. Czy trzeba zreformować system ochrony zdrowia, żeby był bardziej wydolny? Tak
— oświadczył wicepremier. Wskazał m.in. na potrzebę odbudowy przemysłu farmaceutycznego”.
Tu nie chodzi o to, żeby zmniejszać wydatki na ochronę zdrowia. Tylko że jak zniszczymy ten mały biznes, to tej składki zdrowotnej nie zapłaci. Idziemy w tym samym kierunku - więcej pieniędzy na zdrowie, ale nie kosztem tych najbardziej upokarzanych i najciężej pracujących prowadzących małą działalność gospodarczą
— dodał Kosiniak-Kamysz.
„Gdyby wyborcy PiS nie zagłosowali na nas, to dzisiaj byśmy nie rządzili”
Podczas spotkania z liderem PSL przedstawiciel Akcji Demokracji zapytał o nominację dla Stanisława Bukowca, który pod koniec lipca został powołany na stanowisko wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. przeciwdziałania wykluczeniu komunikacyjnemu.
Uczestnik Campusu mówił, że to były poseł PiS, dla którego - jak ocenił - nawet tzw. kompromis aborcyjny był „za mało fanatyczny” i podpisał „wniosek o wyrok na kobiety do Trybunału Przyłębskiej”. Zarzucił też, że jako radny PiS Bukowiec zagłosował za uchwałą anty-LGBT.
Lider PSL dopowiedział:
I który, jak przyszedł moment próby i była próba przeprowadzenia wyborów kopertowych, to powiedział „nie” Kaczyńskiemu i nie zagłosował za wyborami kopertowymi. I który, jak przychodzili do niego nominaci PiS-u rządzący wówczas - wszyscy, straszyli, zachęcali - nie poszedł. Jak wyszedł już wtedy z tego obozu, nie wrócił.
Wicepremier stwierdził, że Bukowiec nie poszedł na różnego rodzaju funkcje, które mu proponowano, gdy była kruchość koalicji rządzącej w poprzednim Sejmie.
Został w opozycji ze swoją partią, która została ciężko doświadczona. I nie poszedł wtedy na współpracę
— mówił Kosiniak-Kamysz.
Zdaniem lidera PSL, obecny wiceminister infrastruktury popełnił wcześniej błędy, ale za nie przeprosił i odpokutował, bo „przeszedł na dobrą stronę mocy”.
Gdy Kosiniak-Kamysz kontynuował, że to również dzięki głosom oddanym na Bukowca obecna koalicja może dziś rządzić, sala przerwała mu buczeniem.
Możecie się obrażać na wyborców, możecie się z nimi nie zgadzać, ale gdyby wyborcy PiS w ostatnich wyborach nie zagłosowali na nas, to dzisiaj byśmy nie rządzili. I może już by nie było takich dyskusji
— odparł Kosiniak-Kamysz.
Jak ocenił, nie byłoby tego bez przeciągnięcia setek tysięcy wyborców PiS, bo jak mówił - oni musieli za kimś pójść. Podkreślał, że na przyciągnięcie tych wyborców miało wpływ postawienie na ludzi, z którymi - jak zaznaczył - nie zawsze się przecież we wszystkim zgadzamy, którzy popełnili błędy i je próbują naprawić.
To też by nie było Campusu, bo gdyby zagłosował wtedy za wyborami kopertowymi, Rafał Trzaskowski nigdy nie byłby w 2020 roku kandydatem na prezydenta i nie mógłby zorganizować tego wspaniałego przedsięwzięcia. I nie moglibyśmy tutaj dyskutować, to też jest jego zasługa, więc jak oceniamy człowieka, to nie patrzmy tylko na jakiś jeden wycinek, tylko patrzmy na całość jego funkcjonowania
— przekonywał polityk PSL.
Konstytucja zobowiązuje nas do obrony granic
Ludzie na granicy, którzy potrzebują pomocy, otrzymują ją – zapewnił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, większość ludzi dziś nielegalnie przekraczających granicę jest agresywnych i chamskich.
Wicepremier dodał, że w tej kwestii ma identyczne zdanie jak Donald Tusk, który mówił, że trudno pogodzić ochronę granicy z humanitarnym postępowaniem.
Po drugiej stronie granicy przychodzą terroryści, którzy chcą napaść na nasz dom. Po drugiej stronie przychodzą ludzie, którzy zabili sierżanta Mateusza Sitka - bohatera Rzeczpospolitej, żołnierza Wojska Polskiego. Jeśli po drugiej stronie stoją ludzie, którzy potrzebują pomocy to strażnicy graniczni udzielają tej pomocy
— mówił na Campusie Polska Przyszłości wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Dziękował też szpitalowi w Hajnówce i organizacjom pozarządowym za niesienie pomocy tym nielegalnie przekraczającym granicę, którzy tej pomocy potrzebują.
Kosiniak-Kamysz powiedział, że zdecydowana większość ludzi przekraczających dziś polsko-białoruską granicę to ludzie nastawieni na atakowanie funkcjonariuszy, że atakują oni Polaków słownie i fizycznie, że mają m.in. noże.
Nie spoczniemy, póki nie złapiemy – i obiecuję to – wszystkim rodzinom żołnierzy Wojska Polskiego, straży granicznej – nie spoczniemy, póki morderców polskiego żołnierza nie złapiemy i nie ukarzemy. To jest moja odpowiedzialność
— podkreślał szef MON.
Konstytucja zobowiązuje nas do ochrony granic. Musimy dbać o nasz dom. Nie pozwolimy na zniszczenie naszego domu przez reżimy, które życzą nam jak najgorzej, które chcą zniszczyć naszą cywilizację, demokrację i wolność. Na to nie pozwolimy i będziemy (temu) radykalnie przeciwdziałać
— zapowiedział i wskazał, że inne kraje, np. Finlandia, wprowadzają podobne do Polski zasady obrony własnych granic.
Kosiniak-Kamysz przyznał też, że w ostatnim czasie w Europie obserwowana jest „nieprawdopodobna fala sabotażu, dywersji i ataków na różnego rodzaju obiekty”. Wskazał, że do takich zdarzeń dochodzi m.in. w Niemczech, Czechach, na Litwie, we Francji.
Jeżeli chcemy, żeby kolejne pokolenia miały możliwość wdrażania swoich pomysłów, nasza wizję świata musimy ochronić
— podkreślił.
Minister nawiązał do piątkowego spotkania na Campusie premiera Tuska, który także był pytany o sytuację na granicy z Białorusią. Zapewnił, że wspólnie z Tuskiem mówią jednym głosem i będą się w tej kwestii wspierać. Tusk w piątek mówił m.in., że trudno znaleźć pomost między skutecznością ochrony granicy, a humanitarnym postępowaniem. „Pierwszym zadaniem ludzi, którzy biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa, jest pilnowanie granicy i ochrona terytorium kraju” – powiedział wówczas premier.
Dwójka żołnierzy
Uczestnicy Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie dalej pytali Kosiniaka-Kamysza m.in. o to, jak poprawić bezpieczeństwo na wschodniej granicy Polski, w tym - jak ulepszyć zaporę na granicy z Białorusią.
Według szefa MON zapora „odziedziczona”, jak mówił, po rządach PiS - okazała się nieskuteczna i w 25-30 sekund nielegalni migranci atakujący polską granicę byli w stanie przedostać się na polską stronę. Jednocześnie zapewnił, że poprawa zapory, jej umacnianie już trwa.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że w poprzedniej kadencji sam głosował za utworzeniem zapory, ale błędem poprzedników było to, że - jak ocenił - zrobili to po „dziadowsku”. Dodał, że obecny rząd zmienił w ogóle koncepcję ochrony granicy - na akcję bardziej o charakterze policyjnym przy udziale wojska i żołnierzy przeszkolonych do walki z tłumem.
Wicepremier wskazywał, że „operacja po drugiej stronie (granicy) zmieniła się na operację stricte terrorystyczną przeciwko Polsce”. Nawiązał w tym kontekście do zabójstwa młodego polskiego żołnierza Mateusza Sitka.
Szef MON przypomniał, że 1 sierpnia rozpoczęła się akcja „Bezpieczne Podlasie” oraz dziękował wszystkim żołnierzom i funkcjonariuszom, którzy strzegą polskiej granicy.
Kosiniakowi-Kamyszowi pytania zadała także dwójka młodych żołnierzy - kobieta i mężczyzna, którzy niedawno złożyli przysięgę. Szef MON podszedł do nich, uścisnął dłonie, a uczestnicy nagrodzili żołnierzy brawami na stojąco. Pierwsze pytanie dotyczyło „niewystarczającej liczby etatów dla żołnierzy” i wysokości uposażeń, w opinii pytających. Szef MON ocenił w odpowiedzi, że uposażenia są przyzwoite, a jedną z pierwszych decyzji rządu były podwyżki m.in. dla żołnierzy o 20 proc.
To jest dzisiaj dużo lepsze wynagrodzenie niż to, które zastaliśmy
— stwierdził.
Zapewnił też, że rząd wprowadza i przygotowuje zmiany, które mają żołnierzom zapewnić pewność i przewidywalność drogi zawodowej.
Młoda żołnierz, która zadawała kolejne pytanie, szef MON zaprosił na scenę; pytała - przypominając o zabójstwie Mateusza Sitka - „dlaczego żołnierze nie mogą się bronić”, a jak już to zrobią, to - jak mówiła - mogą mieć problemy prawne.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że „zmiana się dokonała” i 15 sierpnia prezydent podpisał ustawę, która zmienia zasady odpowiedzialności za użycie broni. Szef MON zapewnił, że zmiany mają sprawić, że żołnierz będący na granicy w ogromnym stresie nie będzie musiał analizować każdej sytuacji i bać się, że poniesie odpowiedzialność, jeśli użyje broni w obronie własnej.
tkwl/PAP/X/wPolityce.pl
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/703844-i-po-co-tam-pojechal-kosiniak-kamysz-wybuczany-na-campusie