„To jest jedno z największych oszustw Platformy Obywatelskiej – powiedzieć, że coś dają, ale przy okazji dwa razy tyle zabrać” – mówi portalowi wPolityce.pl Olga Semeniuk- Patkowska, poseł PiS, była wiceminister rozwoju i technologii, odnosząc się do ustawy o dochodach samorządów. „Liczyłem jednak na co innego. Tymczasem rząd, który tak mocno podkreślał swoją samorządową narrację, udowadnia dzisiaj, że nie zależy mu ani na dialogu, ani na wsłuchaniu się w uwagi, ani na realności zmian” – ocenia z kolei inny nasz rozmówca, prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny.
W Ministerstwie Finansów cały czas pamiętamy o trudnej sytuacji samorządów w 2024 r. Dlatego chciałbym zadeklarować, że do samorządów w tym roku trafi 10 mld zł
— poinformował dziś minister finansów Andrzej Domański. W przyszłym roku ma to być nawet 25 mld zł.
Szef MS uczestniczył w posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, poświęcone projektowi ustawy o dochodach samorządów. Jak podał w rozmowie z PAP, strona samorządowa zaopiniowała projekt pozytywnie, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Z „nowego, bardziej sprawiedliwego i niezależnego od bieżącej polityki systemu finansowania samorządów” cieszył się np. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
CZYTAJ TAKŻE: Szef MF zapowiada „kroplówkę” dla samorządów. Zapomniał dodać, że głównie tych najbogatszych. „Dobre czasy się skończyły”
„Dzień wielkiego rozczarowania”
Jak wygląda prawda na temat ustawy i czy rzeczywiście system finansowania samorządów będzie tak sprawiedliwy i niezależny od bieżącego krajobrazu politycznego, jak utrzymuje włodarz stolicy (który, podobnie jak wielu prezydentów największych polskich miast, wywodzi się z formacji politycznej współtworzącej obecnie rządzącą koalicję)?
O projekt ustawy zapytaliśmy Olgę Semeniuk-Patkowską, poseł PiS i byłą wiceminister rozwoju i technologii, a także Lucjusza Nadbereżnego, prezydenta Stalowej Woli, w kwietniu wybranego już w pierwszej turze na III kadencję.
Za rządów Zjednoczonej Prawicy najbardziej narzekały duże miasta. Ustawa o jednostkach samorządu terytorialnego mówi jasno, że część dochodów to są subwencje centralne, ale przede wszystkim te miasta z dużym budżetem powinny generować przychody własne. Wiadomo, że mniejsze gminy, powiaty czy województwa, które są na przykład terenami popegeerowskimi, mają zupełnie inne możliwości. Najbardziej głos podnosili oczywiście prezydenci Warszawy, Poznania, Wrocławia i innych największych miast, twierdząc, że są „głodzeni” przez Prawo i Sprawiedliwość. Była to jednak wyłącznie próba emocjonalnego pokazania, że te samorządy są obarczone negatywnymi skutkami finansowymi. Będąc w tamtym czasie wiceministrem rozwoju, odpowiedzialnym za dział gospodarki, a także za inwestycje i technologie, widziałam, jak wiele projektów w takich gminach jak Dywity, Nidzica czy Giżycko, było realizowanych ze środków Programu Inwestycji Strategicznych czy np. Funduszu Dróg Samorządowych
— wylicza poseł Semeniuk-Patkowska.
Oprócz tego staraliśmy się wprowadzać regulacje dotyczące subwencji dla samorządów na takim poziomie, aby nie był on, po pierwsze, szkodliwy, po drugie niesprawiedliwy dla mniejszych gmin i powiatów, które w jakimkolwiek konkursie by nie wystartowały, to mają problemy i bariery chociażby z przeskoczeniem wkładu własnego w ramach otrzymania jakiejkolwiek dotacji
— dodaje.
Niestety, dziś jest dzień wielkiego rozczarowania dla sprawy samorządowej. Rząd, który przez tyle lat opowiadał, że jest stronnictwem prosamorządowym, że znajdzie rozwiązania na to, aby były większe środki dla samorządów, z bardzo dużym uporem, pomimo chęci dialogu ze strony samorządowców i wskazywania błędów tej ustawy, proponuje projekt, który tak naprawdę doprowadzi do powrotu bardzo szkodliwego, polaryzacyjno-dyfuzyjnego modelu rozwoju Polski. Modelu, który oparty jest na bardzo dynamicznym wsparciu dla dużych ośrodków miejskich
— mówi z kolei prezydent Nadbereżny.
Dla samorządów nadchodzi duży kryzys
Lucjusz Nadbereżny wskazuje, że ustawa przypomina stół suto zastawiony dla dużych ośrodków, największych miast, podczas gdy te mniejsze muszą zadowolić się resztkami.
To polityka suto zastawionego stołu dla dużych ośrodków samorządowych. Ci średni, ci mniejsi, mają natomiast zadowolić się tym, co z tego stołu spadnie. To bardzo rozczarowujące, ponieważ wielu samorządowców wskazywało na konieczność zmian, wyrównywanie szans na to, abyśmy byli krajem stwarzającym szanse zrównoważonego rozwoju także dla tych organizmów, które muszą mieć również dodatkowe wsparcie ze względu na swoją wielkość, swoje położenie, swoje problemy. I te postulaty absolutnie nie mają w tej ustawie odzwierciedlenia
— podkreśla włodarz Stalowej Woli.
Była wiceminister rozwoju i technologii przypomina natomiast, że niektóre samorządy zaczęły już podnosić opłaty za żłobki.
Jeśli chodzi o samorządy, to będzie duży kryzys. One mają być zagłodzone przez władzę centralną. Środki mają iść tylko i wyłącznie do dużych miast, które mają za zadanie tak kierować tymi środkami i je wydatkować, aby dbać o PR władz samorządowych z PO czy o opowiadanie różnych rzeczy. Przykładem jest chociażby kwestia programu Aktywny Rodzic i Koszalina, gdzie już wiemy, że ludzie zarabiający często najniższą krajową będą musieli płacić za żłobek nie 700-800 czy 900 zł, tylko 1500, 1600 czy 1700
— wskazuje poseł Semeniuk-Patkowska.
Również w ocenie prezydenta Stalowej Woli, samorządowców czekają ciężkie czasy.
Trzeba z nieukrywanym przerażeniem powiedzieć, że czekają nas bardzo trudne czasy w samorządzie, a przede wszystkim – zatrzymanie bardzo istotnego trendu inwestycyjnego, który w ostatnich latach mogliśmy zaobserwować w pięknie rozwijającej się Polsce lokalnej. Niepokojące jest to, że wracamy do najgorszego modelu rozwoju, który powodował, że tak wielu młodych, ambitnych ludzi musiało wyjeżdżać z mniejszych miejscowości, które nie miały zdolności do realizacji kultury, sportu, rozwoju osobistego swoich mieszkańców, kreacji rozwoju gospodarczego. Powrót do rozwoju opartego na paradygmacie polaryzacyjno-dyfuzyjnym to najbardziej szkodliwy program dla Polski, uderzający w Polskę lokalną, wykluczający ją
— podkreśla Nadbereżny.
PR Trzaskowskiego i najgorsze oszustwo ustawy
Ze strony polityków opozycji i samorządowców z mniejszych ośrodków często słychać opinie, że ustawa jest niesprawiedliwa i uderzy właśnie w te najmniejsze samorządy.
Mamy wypowiedź prezydenta Chełma, Jakuba Banaszka, że tam, gdzie wprowadzono oszczędności, zmodyfikowano wydatkowanie środków na cele promocyjne – Warszawa, niestety, jest miastem, gdzie ten budżet jest największy, i te pieniądze po prostu hulają na różnego rodzaju bezsensowne cele, jak chociażby rozbudowa aparatu w ratuszu, szeroko rozumiany PR Rafała Trzaskowskiego – to mówimy o środkach, które mogłyby zostać przeznaczone na zupełnie inne cele
— przypomina Olga Semeniuk-Patkowska.
Pamiętam, jak uruchamiane były kolejne edycje Programu Inwestycji Strategicznych. Rafał Trzaskowski krzyczał, że potrzebuje na stadion, na drogi w Warszawie. Wiadomo, że mógł również wpływać na to, aby podatki i uiszczenia opłat od przedsiębiorców w stolicy były wyższe, ale musiał po prostu stworzyć dobre warunki do funkcjonowania tych firm. I tego nie robił…
— wskazuje.
Najgorszym jednak oszustwem w całej tej ustawie jest to, że „będzie więcej pieniędzy”. Nie będzie więcej pieniędzy, mało tego – w moim przekonaniu – będzie ich znacznie mniej niż mamy nawet w tej chwili. Dzisiaj mamy bowiem podział na subwencję oświatową, udział w podatku PIT i CIT, Propozycja nowej ustawy wprowadza natomiast połączenie tych środków w jedną subwencję, takie wrzucenie wszystkiego do jednego worka. W jakim celu? Po to, aby trudno było wydobyć części niedofinansowane, np. oświatę czy pomoc społeczną. Aby nie można było transparentnie pokazać algorytmu podziału PIT czy CIT. Dlaczego pieniędzy dla samorządów będzie mniej? Ponieważ obecny rząd zrezygnował z najlepszego programu samorządowego ostatnich trzech dekad, jakim były Inwestycje Strategiczne Polski Ład, które dawały prawdziwą elastyczność, dobrze rozumianą wolność w wyborze projektów najważniejszych dla samorządów, a przy tym największe pieniądze inwestycyjne ostatnich lat. Wszystkie samorządy, od najmniejszych do największych, otrzymywały środki finansowe na inwestycje
— ocenia Lucjusz Nadbereżny.
Liczyłem jednak na co innego. Tymczasem rząd, który tak mocno podkreślał swoją samorządową narrację, udowadnia dzisiaj, że nie zależy mu ani na dialogu, ani na wsłuchaniu się w uwagi, ani na realności zmian. To nie jest dobry dzień dla samorządów, ale także dla Polski. Jeżeli polskie samorządy nie będą miały tej dynamiki rozwoju, która towarzyszyła nam w ostatnich latach, to stracimy naprawdę bardzo, bardzo wiele szans, a mieszkańcom będzie po prostu żyło się gorzej. Samorządów nie będzie stać na realizację usług na tak wysokim poziomie jak dotychczas. A to będzie skutkowało podnoszeniem podatków, drastycznym podnoszeniem opłat. bo nie ma cudów. Widać, jak trudna jest sytuacja, skoro niektóre samorządy decydują się tak bezwzględnie wykorzystać szansę, jaką daje program Aktywny Rodzic, aby podnosić opłaty za żłobki do 1500 zł
— podsumowuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/703216-tylko-u-nas-rzad-tuska-zaglodzi-polske-powiatowa