Donald Tusk znów przypomniał sobie o Radiu Maryja. Zaatakował rozgłośnię, wokół której gromadzą się setki tysięcy, a może nawet miliony, oddanych jej ludzi. To największy i najbardziej trwały ruch społeczny w Polsce. Dlatego budzi furię liberałów i lewicy.
Krajobraz Polski „uśmiechniętej” byłby idealny, gdyby zniknęło z niej kilka elementów, a szczególnie Radio Maryja i związane z nim inne instytucje medialne, kulturalne oraz oświatowe. Lata mijają, a Radio trwa. I nie traci słuchaczy, którzy przecież już dawno mieli wymrzeć. Owszem, w poważnej części to osoby starsze, które stopniowo odchodzą do życia wiecznego, ale cały czas znajdują następców na tym padole. Jeśli widzimy np. 70-letnią osobę, która wiernie słucha RM, to miejmy świadomość, że w momencie powstania stacji liczyła 40 lat. Może to być znak, że niejeden dzisiejszy czterdziestolatek jeszcze nie wie, ale za kilka lat i on będzie – używając dawnych słów Donalda Tuska – „moherowym beretem”.
Nie spełnia się zatem liberalno-lewicowa wizja biologicznego ostatecznego rozwiązania kwestii radiomaryjnej. A co gorsza okazuje się, że wyznawcy lib-leftu również nie są nieśmiertelni i wielu z nich ma już świadomość, że nie dożyją chwili, gdy z eteru zniknie sygnał Radia Maryja.
Dzieje Radia Maryja to historia sukcesu
Radio przeżyło czasy rządów SLD i pierwszego Tuska, zatem nic nie wskazuje, aby miało upaść za jego drugich rządów. Będzie jednak znów szykanowane, obrażane i oskarżane o najgorsze. Tuż po święcie narodowym szef rządu rzuca insynuacyjne obelgi wobec stacji, która bez żadnej przesady jest najważniejszym punktem odniesienia dla setek tysięcy obywateli. Za bardzo przywykliśmy do agresji w polityce, ale trzeba przypomnieć, że premierowi nie przystoi nazywać „imperium” instytucji religijnej o takim zasięgu społecznym, a jej założyciela i lidera „biznesmenem”, gdy wiadomo, że jest to zakonnik, który złożył śluby ubóstwa.
Każdy w Polsce wie, co jest przyczyną tej agresji, choć nie każdy nazwie to po imieniu. Odpowiedź można sprowadzić do jednego słowa: zawiść. Dzieje Radia Maryja to historia sukcesu. Takie rzeczy nie powinny zdarzać się w dzisiejszym świecie, gdzie religia i tradycja mają być synonimami nieudolności, upadku i wegetowania na marginesie życia społecznego. Zgorszenie liberałów i lewicy jest tym większe, że wokół dzieła rozpoczętego i prowadzonego przez o. Tadeusza Rydzyka wyłonił się największy ruch społeczny współczesnej Polski. Mimo całej liberalnej retoryki na temat społeczeństwa obywatelskiego nikomu z liberalno-lewicowej strony nie udało się stworzyć czegoś podobnego do Rodziny Radia Maryja.
Zatem, gdy nie można stworzyć własnego analogicznego fenomenu trzeba niszczyć projekt, który budzi tak wielką zawiść. A właściwie nienawiść, bo Radio Maryja, a szczególnie o. Rydzyk, są celami permanentnej kampanii oszczerstw i pomówień. Oszczerstwa mają zniechęcić w ogóle do słuchania toruńskiej rozgłośni, co w dużej mierze się powiodło. Ludzie o poglądach liberalnych i lewicowych oceniają RM jak najgorzej, choć najczęściej nigdy go nie słuchali. Stąd potem zaskoczenia, gdy jedna czy druga osoba w jakichś przypadkowych okolicznościach – np. podczas długiej podróży samochodowej – wysłucha kilku audycji. I nagle zdziwienie: jakie to fajne radio. Spokojne i wyważone, bez agresji i wulgarności, o inteligentnej publicystyce, bardzo dobrych serwisach informacyjnych, z prowadzącymi o znakomitej dykcji i rzadko już spotykanej kulturze słowa.
Słuchanie Radia Maryja wciąga
Jest całkiem sporo słuchaczy odległych od Kościoła, nawet ludzi niewierzących, którzy z powodu wysokiej jakości pozostają przy Radiu Maryja. W pewnym sensie ma ono niedużą konkurencję na tle ogłupiałych i ogłupiających pozostałych stacji radiowych. Ale to też świadczy o sile przyciągania rozgłośni toruńskiej. Dodajmy tu jeszcze przypadki takie, jak było to z nieżyjącym już rzecznikiem prasowym lewicy Tomaszem Kalitą. Gdy dowiedział się, że jest chory na glejaka przełączył się na Radio Maryja. Z jego słów wynikało, że było to dla niego odkrycie nie tylko ze względu na kojącą funkcję odmawianych tam modlitw.
Nowi słuchacze z zaskoczeniem dowiadują się o bardzo gęstej sieci lokalnych kół słuchaczy, obecnych w każdym zakątku Polski, zaangażowanych w swą działalność, mocno ze sobą związanych nie tylko wiarą i poglądami, ale też przyjacielskimi relacjami i wzajemnym pomaganiem. Z zaskoczeniem dowiadują się o niezwykle prężnej działalności uczelni związanej z Radiem Maryja – Akademii Kultury Społecznej i Medialnej. Teraz do tego rzekomego „imperium” doszło Muzeum Pamięć i Tożsamość. W normalnych warunkach ta historia ciężkiej i udanej pracy byłaby powodem pochwał i zadowolenia, że w odradzającej się po PRL-owskiej beznadziei Polsce udało się stworzyć się coś tak wielkiego. I to na dodatek pro publico bono.
Założyciele i prowadzący nie zasłużyli na nienawiść, która ich spotyka. Ale wygląda na to, że to cena za wielki sukces, który osiągnęli i powodzenie, które cały czas im towarzyszy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/702810-zrobcie-sami-swoje-radio-maryja