„Komisja PiS działała według bolszewickiej zasady: dajcie mi człowieka, a znajdę mu paragraf, nazwana jeszcze zanim powstała, lex Tusk. To były ubeckie metody, ktoś się nie spodobał, to dajcie jego teczkę, jego ojca itp” - stwierdził w rozmowie z Radiem Zet szef MSWiA Tomasz Siemoniak. Dość odważne słowa, jak na polityka współtworzącego rząd, który zwrócił już 2 mld zł osobom objętym ustawą dezubekizacyjną.
Premier Donald Tusk poinformował wczoraj, że 29 października zostanie przedstawiony pierwszy raport komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich. Zapowiedział, że będzie on zawierał „konkluzje i precyzyjne informacje dotyczące domniemanych działań obcych służb i obcych wpływów w Polsce”.
Siemoniak: W tym terminie należy oczekiwać już konkretnych efektów
Szef MSWiA, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak w środę na antenie Radia Zet wskazał, że wyznaczony termin jest efektem rozmowy premiera z przewodniczącym komisji.
Jest terminem odpowiedzialnie postawionym, jako ten, w którym należy oczekiwać już konkretnych efektów
— ocenił.
Jego zdaniem, komisja do tej pory zrobiła bardzo dużo. Jak ocenił, wchodzi ona w decydującą fazę pracy.
Podzielili się na cztery zespoły, różne aspekty tutaj chcą wziąć pod uwagę. Podzielili te 20 lat, 2004-2024, na trzy okresy
— wymieniał.
„Komisja PiS działała według bolszewickiej zasady”
Podczas wczorajszej konferencji szef rządu podzielił się również epokowymi „odkryciami” dokonanymi przez neokomisję. Otóż dwa dni po wyborach parlamentarnych, 17 października 2023 r., szef powołanej przez PiS komisji ds. rosyjskich wpływów Sławomir Cenckiewicz zwrócił się do szefostwa SKW z zamówieniem na „teczki akt osobowych żołnierzy i funkcjonariuszy”. Miało chodzić m.in. o gen. Piotra Pytla, gen. Janusza Noska i wiceszefa SKW Krzysztofa Duszę. Cenckiewicz miał też zwracać się z prośbą o dostarczenie mu wszelkich materiałów zgromadzonych w procedurach operacyjnych dot. gen. Mirosława Różańskiego (wybranego w wyborach na senatora Trzeciej Drogi), gen. Jarosława Stróżyka, gen. Mieczysława Cieniucha i gen. Mieczysława Gocuła. Zażądać miał także teczki i zgromadzonych w niej akt, dotyczących ówczesnego europosła, a obecnie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Odnosząc się do tej informacji Siemoniak ocenił w środę na antenie Radia Zet, że działanie Cenckiewicza było haniebne i skandaliczne.
Komisja PiS działała według bolszewickiej zasady: dajcie mi człowieka, a znajdę mu paragraf, nazwana jeszcze zanim powstała, lex Tusk. To były ubeckie metody, ktoś się nie spodobał, to dajcie jego teczkę, jego ojca itp”
— stwierdził polityk.
Komisja w przeciwieństwie do komisji PiS, ma przekazać wnioski do prokuratury. Jej działanie ma sens, jak jest rzetelne, przeprowadzane przez ekspertów z autorytetem
— przekonywał Tomasz Siemoniak.
Rzeczywiście, zwłaszcza, że zasiada w niej m.in. płk Paweł Białek, były wiceszef ABW w latach 2007-2012, a więc ze „złotego okresu” resetu z Rosją, a także dr hab. Adam Leszczyński, lewicowy historyk związany m.in. z „Krytyką Polityczną” i OKO.Press.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk próbuje uderzyć w Cenckiewicza. Jakiego „odkrycia” dokonał premier? „Zwrócił się z zamówieniem na teczki akt osobowych”
Komisja ds. wpływów rosyjskich
W 2023 r. rząd PiS powołał Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Przewodniczył jej Sławomir Cenckiewicz. 29 listopada 2023 r. - już w nowej kadencji Sejmu - ogłosiła ona „raport cząstkowy” i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa, w związku z uznaniem w latach 2010-2014 rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską. W dniu ogłoszenia raportu Sejm odwołał wszystkich członków komisji, co wstrzymało jej działalność.
Obecnie działająca Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024 jest organem pomocniczym premiera; została powołana na mocy zarządzenia szefa rządu z 21 maja br. Na jej czele stoi szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk. W skład komisji wchodzi, oprócz przewodniczącego, 11 specjalistów zarekomendowanych przez premiera i szefów kluczowych w tej sprawie resortów. Na początku czerwca gen. Stróżyk poinformował, że komisja będzie korzystała ze wsparcia wielu ekspertów, a także będzie działała w zespołach tematycznych.
Premier mówił w maju, że komisja będzie działała dyskretnie, bez udziału mediów.
CZYTAJ TAKŻE:
Łatwo się domyślić, że przekaz ministra Siemoniaka o tym, że prof. Cenckiewicz żądał dostępu do teczek bardzo konkretnych osób, bo mu „się nie spodobały”, przeznaczony jest dla najtwardszego elektoratu, mimo to przykre jest, że formułuje takie tezy. „Nie spodobała” się raczej ich umowa z rosyjskimi służbami (w przypadku byłych szefów SKW) i władzami Rosji (w przypadku premiera Tuska i jego ministrów z lat 2007-2014). Co do „bolszewickiej zasady”. Wystarczy chociażby przypomnieć sprawę Funduszu Sprawiedliwości i ks. Michała Olszewskiego, który podobno należał z dwoma urzędniczkami MS do „zorganizowanej grupy przestępczej” kierowanej jakoby przez posła Marcina Romanowskiego i jakimś dziwnym trafem prokuratura Bodnara „odkryła” to krótko przed terminem, w którym duchowny miał opuścić areszt.
aja/PAP, Radio Zet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/702402-badanie-wplywow-rosjisiemoniak-atakuje-komisje-cenckiewicza