Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej, uważa, że polscy Paulini nie opiekują się dobrze sanktuarium na Jasnej Górze.
Tak, dobrze Państwo przeczytali. Kowal, polityk, który kiedyś o sobie mówił, że jest konserwatystą, a dziś stał się częścią bezprawnej i cynicznej machinerii Donalda Tuska, uważa, że może dawać lekcje zakonowi, który już od XIV wieku dba o najważniejsze polskie sanktuarium.
Co przeszkadza Kowalowi?
Nic mnie bardziej nie boli niż to, co się stało z Częstochową. Paulini dostali to w depozyt. Częstochowa nie jest ich własnością, Jasna Góra nie jest ich własnością w takim rozumieniu, jak kawałek pola, z którym można dowolne rzeczy zrobić, postawić co się chce. To jest odpowiedzialność wobec historii i narodu, to jest sprawa narodowa
— mówił polityk w rozmowie z Onetem.
O co chodzi? O to, że Kowalowi przeszkadza, że politycy PiS-a pojawiają się na Jasnej Górze.
Dla mnie to jest jakieś sprzeniewierzenie się misji…To, że ludzie dzisiaj kojarzą Jasną Górę z jedną partią, to jest jakaś wielka wina tych, którzy do tego dopuścili i mnie to osobiście boli.
Polityk nie jest tu wcale oryginalny. Pojawienie się przedstawicieli PiS na zgromadzeniach na Jasnej Górze (najczęściej z okazji urodzin Radia Maria) od dawna traktowane jest w mediach III RP jako swego rodzaju duchowy skandal. Pytanie tylko dlaczego?
Jeżeli partia poprzez swój program i działalność w większym lub mniejszym stopniu prezentuje naukę katolicką, dlaczego jej politycy nie mieliby pojawiać się na zgromadzeniach kościelnych? Dlaczego Paulini mieliby zabraniać osobie wierzącej przyjeżdżać na Jasną Górę? Tylko dlatego, że jest politykiem?
Jeśli Paweł Kowal uważa, że Jasna Góra jest „kojarzona z jedną partią”, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zorganizował pielgrzymkę polityków KO do Matki Boskiej Częstochowskiej. Wątpię jedynie, choć w tym przypadku mam prawie pewność, że ktoś z tej formacji politycznej byłby zainteresowany taką propozycją. Czasy, kiedy Tusk robił sobie zdjęcia przed fałszywym ołtarzykiem domowym są dawno za nami.
To, co najwięcej irytuje w cynicznym ataku Kowala na ważny zakon (który, swoją drogą, właśnie przeżywa renesans w Chorwacji), jest hipokryzja tego polityka.
Człowiek, który z powodu koniunkturalizmu przez ostatnie dwa lata wyrzekał się praktycznie wszystkich zasad moralności katolickiej, której kiedyś bronił, wyzywa paulinów z powodu „sprzeniewierzenia się misji”?! Przecież to szczyt hipokryzji.
Każdy człowiek jest gospodarzem własnego losu. Jeśli Paweł Kowal zdecydował się zachować jako oportunista, plując na wszystko, czego do niedawna bronił, proszę bardzo. Nie jest ani pierwszy, ani ostatni w polskiej polityce.
Jeżeli jednak uważa, że po tym może udawać autorytet moralny, który poucza Kościół jak się ma zachować, to jest już coś bardzo, bardzo niesmacznego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Świat według katolików z totalnej opozycji: Krytyka LGBT nie jest chrześcijańska, a aborcja już jest
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/702367-wyrzekl-sie-zasad-katolickich-ale-daje-lekcje-paulinom