Piątkowa konferencja szpicy reżimu Tuska, z udziałem samego przywódcy, celnie została nazwana Putinadą.
Te sceny bez wątpienia zostaną zapamiętane. W takim stylu rządzą, tak rozstawiają ludzi, tak się napawają ich upokorzeniem, tak motywują do represji, Łukaszenka i Putin:
Ponury mamy czas, kryminalną władzę, która rządzi pałką i bezprawnymi „uchwałami i wytycznymi”. Władzę, która w czasie wojennym i w obliczu potężnych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa z każdej właściwie strony, rzuca co najmniej 200 funkcjonariuszy państwa by dopadli co najmniej 60 ludzi opozycji.
Normy skazań, listę winnych przywódca reżimu już określił - zadaniem upokorzonych publicznie ministrów jest znalezienie lub wyprodukowanie dowodów. Mają to zrobić działając w sposób „skoordynowany”, cokolwiek to oznacza. Dziecko rozumie, o co chodzi. O to, że zwykłe trałowe przeszukania, areszty wydobywcze i nawet tortury nie przyniosły pożądanego efektu.
Żadnego pisowca na kradzieży nie złapano, publiczność słyszy o takich „zbrodniach” jak organizowanie pikników rodzinnych i wojskowych, przekazaniu pieniędzy także na pozarządowe organizacje konserwatywne, reklamach także w mediach konserwatywnych i ściąganiu węgla na zimę w obliczu wojny.
Reżim już wie, że w tej akcji politycznej zemsty nie da się utrzymać nawet pozorów praworządności. Legalnie nie mogą zamknąć nikogo, przy dziwnych ustawkach sądowych mogą co najwyżej potorturować księdza i dwie urzędniczki, a z ochoczą pomocą Marszałka Sejmu godzącego się na rolę hycla wygarnąć i wsadzić za kraty kilku posłów opozycji. Żaden przekonujący obraz „rozliczenia” z tego jednak się nie wyłania i wyłonić nie może. Stąd ucieczka do przodu: bełkotliwa i pozaprawna teza o jakimś „układzie zamkniętym” ekipy pisowskiej.
Pan premier (przypomnę, że jego politycznym wychowankiem jest Sławomir Nowak, który zaszokował biegłością w schematach korupcyjnych i zachłannością nawet Ukraińców) liczyć też nie umie: twierdzi, że jest na tropie 100 miliardów złotych. Słusznie zauważają komentatorzy: skoro pisowcy tak podobno kradli, to dlaczego wtedy pieniądze na wszystko były, a za tej, ponoć tak uczciwej władzy, już znowu nie ma?
W istocie chodzi o to, by normalną działalność polityczną i normalne rządzenie krajem uznać za przestępstwo i wyciąć konkurencję przed wyborami prezydenckimi, zamknąć usta krytykom nieudolnej, oszukańczej władzy. To można zrobić tylko przez odejście od nawet pozorów praworządności i wprowadzenie do systemu prawnego „trojek”, znanych zresztą ze strasznych kart historii. Tam też władca ogłaszał normy skazanych - i tamtejsi prokuratorzy i śledczy wyniki dowozili.
Czasy inne, skala inna, wyroki inne ale podejście niepokojąco podobne. Mam wrażenie, że wczoraj poszły wytyczne, że dość tej zabawy, że trzeba sięgnąć po metody „bezpośredniego nacisku fizycznego”, prowokacji, fałszowania dowodów.
Premier daje śledczym szczegółowe wytyczne, premier dopinguje prokuratorów, premier popędza Państwową Komisję Wyborczą, by szybciej odebrała finansowanie publiczne głównej partii opozycyjnej.
Jak to nazwiecie? Praworządnością?
Kpiny.
Gdy to wszystko wycisnąć zostaje jeden zarzut wobec poprzedników: dbanie o Polskę i Polaków. Z punktu widzenia Moskwy i Berlina oczywiste przestępstwo. Dlaczego jednak tak na to patrzy też „polska” władza?
Wiecie państwo sami. Wiecie, z czyjego nadania są ci ludzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/702008-normy-skazan-i-liste-winnych-przywodca-rezimu-juz-okreslil