„To kolejny dowód, że ta sprawa ma wyłącznie polityczny charakter” – mówi Marcin Warchoł w rozmowie z wPolityce.pl, komentując sprawę próby wyłączenia sędziego Dziwańskiego.
wPolityce.pl: Jak można ocenić tę próbę wyłączenia sędziego Dziwańskiego przez PK od rozpoznania zażalenia na odmowę zastosowania tymczasowego aresztu dla wiceministra Romanowskiego?
Marcin Warchoł: Jako kolejny dowód, że ta sprawa ma wyłącznie polityczny charakter. Przecież gdyby dowody winy, jak przekonuje prokuratura, rzeczywiście były tak mocne i jednoznaczne, to prokuratura najpierw wystąpiłaby do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o uchylenie immunitetu. Ale najwyraźniej nie mają żadnych przekonujących argumentów prawnych i liczą wyłącznie na polityczną przychylność sędziego.
I braku takiej przychylności obawiała się PK, że chciała zmiany sędziego?
Ich problem polega na tym, że mając tak marne karty, muszą liczyć w tej rozgrywce na szulerstwo. I ja się im nawet nie dziwię, bo już im się dwa razy udało w przypadku księdza Michała Olszewskiego. Pierwszy raz o areszcie zdecydował sędzia polityk, wiceminister sprawiedliwości w poprzednim rządzie Donalda Tuska. A za drugim razem zdecydowała sędzia, której mąż jest ścigany za przestępstwa finansowe przez prokuratorów z czasów ministra Zbigniewa Ziobro. Wtedy sędziowie ci nie zostali odsunięci od tej sprawy, choć to oczywiste i jasne dla każdego, że nie mogli być uznani za bezstronnych w tej sprawie. Ale to nie przeszkadzało ani prokuratorom, ani ministrowi Adamowi Bodnarowi, ani piejącym w zachwytach uśmiechniętym dziennikarzom i politykom.
Ale już sędzia Dziwański prokuraturze Bodnara przeszkadza. Dlaczego?
Chodzi formalnie o „wystąpienie okoliczności uzasadniających wątpliwość co do bezstronności sędziego orzekającego w konkretnej sprawie”. Tak mówi prawo. Dla prokuratorów Bodnara taką okolicznością nie było jednak to, że sędzia był ministrem w rządzie Tuska, ale taką okolicznością już jest to, że sędzia dostał nominację z Krajowej Rady Sądownictwa, której legalność podważa Koalicja 13 grudnia, i ma ponoć poglądy przychylne ministrowi Ziobro. Przecież to jest czysta polityka, której prokuratorom nie wolno pod groźbą wydalenia z zawodu uprawiać. KRS jest legalnym organem państwa, a jeśli chodzi o poglądy, to akurat sędzia Dziwański podtrzymał niedawno umorzenie sprawy ataku na furgonetkę antyaborcyjną, co publicznie krytykował minister Ziobro. Dlatego próbę odsunięcia tego sędziego należy odbierać jako przejaw paniki na pokładzie bodnarowskiej prokuratury.
Widzą, że sędziowie nawet im dotychczas przychylni zaczynają oddalać ich wnioski. Tak było za trzecim podejściem w sprawie księdza i urzędniczek ministerstwa - sędzia, o której trudno powiedzieć, że jest entuzjastką Zbigniewa Ziobro, zdecydowała o zakończeniu aresztów. I mocno rozprawiła się z zarzutami. Bezprawne działania Bodnara i polityczne zarzuty są już nieakceptowalne nawet dla zaangażowanych sędziów z Iustitii. A co dopiero mówić o niezależnych jak sędzia Dziwański. Sypie się neoprokuratura Bodnara…
not. JW
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701721-nasz-wywiad-warchol-sypie-sie-neoprokuratura-bodnara