Rozpoczyna się 10. rok prezydentury Andrzeja Dudy. I choć każda z obu kadencji obfitowała w szereg sytuacji kryzysowych, wymagających przytomnej oceny, strategicznej zdolności przewidywania skutków i stanowczości w działaniach, ostatni rok stanowił potężne wyzwanie. Okazało się bowiem, że Polska musi mierzyć się nie tylko z rosnącymi zagrożeniami zewnętrznymi, ale znacznie bardziej obciążona zostanie zagrożeniem wewnętrznym. Prezydent Andrzej Duda wkraczał w tę kohabitację świadomie, ale jednak z dużą otwartością. Wydawało się, że przy takim nastawieniu, interes narodowy stanowić będzie - pomimo podziałów - wspólną troskę polityczną. Niestety. Ostatni czas pokazał, że koalicja 13 grudnia nie jest do tego zdolna. Trudno wskazać choć jedną płaszczyznę opartą na życzliwym dialogu. Siłowa walka z prezydentem trwa. A kolejny rok przyniesie zaostrzenie konfliktu, co już teraz przewidują eksperci. Gdyby jednak nie postawa Andrzeja Dudy, który wielokrotnie podkreślał, że „będzie prezydentem polskich spraw”, demolka państwa następowałaby jeszcze szybciej. I jak widać, jest obecnie jedynym gwarantem powagi państwa i bezpieczeństwa kraju.
Przemocowa kohabitacja
Wczoraj wybiła 9. rocznica zaprzysiężenia. Kancelaria prezydenta podsumowała ostatni rok działalności, na który złożyły się 4 Rady Bezpieczeństwa Narodowego, ponad 100 wizyt krajowych i zagranicznych, 83 podpisane ustawy i niemal 50 przyznanych awansów generalskich. Ale to także szereg sytuacji kryzysowych i nieustającego ataku ze strony ekipy Donalda Tuska. Ataku przekraczającego wszelkie granice bezczelności i obyczaju politycznego. Momentem kulminacyjnym było zignorowanie ułaskawienia min. Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a następnie wtargnięcie do Pałacu pod nieobecność prezydenta i siłowe wyprowadzenie stamtąd objętych immunitetem posłów do aresztu. Jeśli do tego dodać fakt, że również prezydent został siłowo przytrzymany w Belwederze, gdzie autobus miejski zatarasował wyjazd tak, by prezydencka kolumna nie mogła na czas wrócić do Pałacu, mamy już pełny obraz nikczemności obecnych władz.
CZYTAJ TAKŻE: Mija 9. rok prezydentury Andrzeja Dudy. Wybory, kohabitacja, Ukraina, Bliski Wschód. Podsumowanie najważniejszych wydarzeń!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dziesiątki wizyt w kraju, szereg wizyt zagranicznych i 51 patronatów honorowych. 9. rok aktywności Pierwszej Damy Agaty Kornhauser-Dudy
Hejt i siła
Nie ma dziś w Polsce polityka bardziej napiętnowanego przez koalicję 13 grudnia niż prezydent. Patrząc na ten piętrzący się hejt warto pamiętać, że Andrzej Duda został wybrany na drugą kadencję przez blisko 10,5 mln. Polaków, stanowiących grupę o 1,8 mln. większą niż w 2015 roku. O takim wyniku Platforma Obywatelska może tylko marzyć. Donalda Tuska najmocniej irytuje sprawczość oponentów. Dlatego jego ludzie łamiąc konstytucję, burząc ład prawny, niszcząc zasady wszelkiej współpracy i obyczaju politycznego, pomijają prezydenta w sprawach polityki międzynarodowej czy obronności. Odwoływanie ambasadorów i generałów to tylko wierzchołek góry lodowej. A wszystko to w sytuacji dramatycznie eskalujących zagrożeń.
Prezydent wielokrotnie apelował o dialog i zgodę w kwestiach dla Polski najważniejszych. To jednak zjawiska dla Donalda Tuska nieosiągalne. Wystarczy spojrzeć na sposób, w jaki dowodzi własną koalicją. Tyle że ta niemal socjopatyczna przypadłość zaczyna być niebezpieczna, gdy staje się zasadą działania politycznego w obecnych realiach. Gdy dodać do tego ponadprzeciętną uległość wpływom Niemiec i utrzymującą się nadal słabość wobec Rosji, robi się naprawdę groźnie.
5 filarów prezydenta na II kadencję
W orędziu otwierającym drugą kadencję, wygłoszonym 6 sierpnia 2020 roku, prezydent Andrzej Duda nakreślił pięć filarów, które postanowił otoczyć szczególną troską: rodzina, bezpieczeństwo, praca, inwestycje i godność. Po 8 miesiącach rządów Donalda Tuska widać wyraźnie, że każdy z tych obszarów został przez obecny rząd potraktowany dokładnie odwrotnie. Inwestycje zablokowano, firmy zwalniają pracowników, zagraniczni przedsiębiorcy uciekają z kraju, drożyzna rośnie, ideologia gender panoszy się ku uciesze ministrów-aktywistów, prawo jest rażąco łamane, instytucje państwowe (w tym media publiczne) przejęto siłą, dotychczasowe koncepcje suwerenności zostały wykpione, starania o reparacje od Niemiec i przywrócenie pełni prawdy historycznej zlekceważone, a polityka międzynarodowa nie tylko narusza budowany misternie i korzystny dla Polski układ sił w Europie, ale stanowi zagrożenie dla dotychczasowej koncepcji bezpieczeństwa. Donald Tusk przenosi bowiem środek ciężkości z sojuszu z USA na Niemcy i radośnie przyzwala na realizację koncepcji niemieckiego superpaństwa. Ani on, ani jego ministrowie nie są w stanie przy tym zachować powściągliwości dyplomatycznej i ukryć otwartej niechęci do Donalda Trumpa, który ma szansę zostać niebawem prezydentem Stanów Zjednoczonych. I właśnie tu rysuje się kolejna oś konfliktu, którą zapowiadają eksperci.
AntyTrumpizm i dyktat Niemiec
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski wskazuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że niebawem konflikt rządu Tuska z prezydentem ulegnie zaostrzeniu:
Uważam, że wkrótce będą zapadały pewne rozstrzygnięcia w tej materii. Mam na myśli chwilę, kiedy w USA wybory wygra Donald Trump - a moim zdaniem tak będzie. Wówczas nastąpi konflikt niemiecko-amerykański i zostanie on ubrany w szaty „anty-trumpizmu”. Rząd Donalda Tuska wprowadzi Polskę do tego konfliktu politycznego u boku Niemiec, a nie u boku Stanów Zjednoczonych. W takiej sytuacji prezydent będzie reagował. To wyjaśni nam jego rzeczywiste możliwości działania. Niestety, co do tej batalii jestem pesymistą, to będą bardzo ostre sytuacje.Dla Polski jest oczywiste, że system bezpieczeństwa militarnego w Europie Środkowej zależy od USA. A jego głównym filarem w regionie jest Polska. Bez naszej współpracy z USA nic się w tym obszarze nie uda. Niszczenie podstaw tej współpracy przez wchodzenie w konflikt z USA u boku Niemiec, będzie drastycznie sprzeczne z interesem narodowym Rzeczypospolitej
— podkreśla prof. Żurawski vel Grajewski, podsumowując długofalowe i przemyślane działania prezydenta Andrzeja Dudy, realizowane konsekwentnie od pierwszych dni prezydentury. Bo to właśnie jego zasługą jest zacieśnienie współpracy sojuszniczej i wzmocnienie obecności sił NATO w Polsce.
Ta budowana przez lata strategiczna siła Polski została przez obecny rząd całkowicie zakwestionowana. Rzeczą oczywistą jest, że konflikt będzie narastał, a prezydent poddawany będzie coraz liczniejszym atakom. Rzecz jednak w tym, że na buńczuczne błędy nie mamy teraz czasu. Kryzys gospodarczy postępuje, UE wprowadza radykalne zmiany traktowe, wojna na Ukrainie i Bliskim Wschodzie nie gaśnie, wybuchają kolejne konflikty w Europie, fala migracyjna, z którą nie radzi sobie już niemal żaden kraj – napływa, a rząd Donalda Tuska mnoży wewnętrzne konflikty i daje się rozgrywać w tej – niosącej Polsce zgubę – wojnie hybrydowej. Gdyby nie prezydent Andrzej Duda padlibyśmy w tym boju podczas ostatniego półrocza kilka razy. Na każdym kroku widać, że prezydent jest ostatnim bezpiecznikiem, trzymającym państwowość w ryzach zdrowego rozsądku. Wiemy jednak, że prezydenckie narzędzia są ograniczone. Co będzie za rok? Scenariuszy jest kilka. I większość z nich niestety mroczna.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701685-przemocowa-kohabitacja-9-lat-rozwoju-i-8-miesiecy-strat