Czy konflikt jaki wywołał rząd Donalda Tuska względem prezydenta Andrzeja Dudy ulegnie zaostrzeniu? „Wkrótce będą zapadały pewne rozstrzygnięcia w tej materii. Mam na myśli chwilę, kiedy w USA wybory wygra Donald Trump” - odpowiada prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl. W ocenie politologa, wkrótce dojdzie do ostrego sporu Berlina z Waszyngtonem, a rząd Tuska wciągnie nas w niego i postawi po stronie Niemiec. „Prezydent będzie musiał reagować” - mówi nam szef Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności. W rozmowie z portalem wPolityce.pl podsumowuje 9 lat prezydentury Andrzeja Dudy.
wPolityce.pl: Mija 9. rok prezydentury Andrzeja Dudy. Co utkwiło w pana pamięci najbardziej z tych pierwszych dni?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: W 2015 r. pan prezydent Andrzej Duda był forpocztą nadchodzącej w Polsce zmiany. Rozpoczął swoje działania od ostrzeżeń adresowanych do ówczesnych rządzących, by nie powodowali zawirowań wokół Trybunału Konstytucyjnego. Niestety to jednak potem nastąpiło.
Czy może pan wymienić najważniejsze inicjatywy prezydenta Dudy, które zapoczątkował tuż po objęciu urzędu i które przetrwały do dziś?
Pierwszą podróżą prezydenta Andrzeja Dudy była wizyta w Estonii. W ten sposób wyznaczył kierunek ścisłej współpracy z państwami bałtyckimi. Warto pamiętać, że to był czas narastającej groźby rozszerzenia się rosyjskiej agresji, czyli początek wojny na Ukrainie. To było bardzo dobre posunięcie prezydenta. Uświadomił m.in. Litwie, że nadszedł czas łagodzenia sporów. To było bardzo ważne, zwłaszcza po okresie, w którym resortem spraw zagranicznych kierował Radosław Sikorski. To on zasłynął przecież ze stwierdzenia, że jego noga na Litwie nie postanie. Te spory zostały załagodzone oczywiście także na skutek zmiany nastawienia do nas Litwy, która dostrzegła grozę rosyjskiego imperializmu, odsuwając na bok rzekome historyczne zagrożenia ze strony Polski. Prezydent RP pokazał, że chce prowadzić politykę solidarności z państwami bałtyckim, i jeśli to będzie konieczne, nie przez Wilno, a może właśnie przez Tallinn. Myślę, że to miało ogromne znaczenie.
Ta współpraca Polski z państwami bałtyckimi trwa do dziś. Jest elementem planu wzmacniania naszego bezpieczeństwa i pozycji gospodarczej w regionie. Proszę o zarysowanie kolejnych kroków prezydenta Andrzeja Dudy.
Niemal natychmiast po wizycie w Estonii, jesienią 2015 r. została uruchomiona inicjatywa Bukaresztańskiej Dziewiątki. To były pewne konstrukty lobbingowe krajów skupionych w NATO. Starania w ramach B9 przyniosły nam duży sukces. Rok później mieliśmy przecież szczyt NATO w Warszawie. Postulaty zgłoszone przy współpracy prezydenta Dudy i prezydenta Rumunii przez państwa B9 w Bukareszcie, zostały przyjęte przez sojusz na tym szczycie. To nie były tylko deklaracje. Udało się nam skutecznie przeprowadzić własny projekt polityczny. NATO przyjęło go, jako własny program i do wiosny 2017 r. wprowadziło w życie.
Jakie były jego najważniejsze postanowienia?
Chodzi o wysuniętą obecność żołnierzy krajów sojuszu, która jest elementem systemu odstraszania Rosji. W Polsce rozlokowano grupę brygadową USA, a w krajach bałtyckich grupy batalionowe innych krajów. Po zmasowanej inwazji Rosji na Ukrainę, zostało to rozwinięte na Rumunię i Bułgarię. Te pierwsze inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy stały się fundamentem całego późniejszego systemu, który funkcjonuje do dziś. Oczywiście chcielibyśmy mieć tzw. zmasowaną obronę, czyli wysuniętą obecność wojskową, a nie tylko polityczno-wojskowe odstraszanie. To jest jednak zadanie dla następcy.
Równolegle prezydent rozpoczął także inicjatywę Trójmorza. Jakie miało to dla Polski znacznie?
Trójmorze to inicjatywa prezydenta Andrzeja Dudy i prezydent Chorwacji Kolindy Grabar-Kitarović. Powstała także bardzo szybko, bo już jesienią 2015 roku i do dziś świetnie się rozwija. To platforma współpracy prezydentów państw położonych między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Punktem zwrotnym dla Trójmorza była wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie w 2017 r. Udzielił on rzeczywistego poparcia Trójmorzu ze strony Stanów Zjednoczonych. W obawie przed ekspansją Rosji zawiązano ścisłą współpracę pomiędzy USA, a krajami Trójmorza, czyli wtedy: Polską, Austrią, Bułgarią, Chorwacją, Czechami, Estonią, Litwą, Łotwą, Rumunią, Słowacją, Słowenią i Węgrami. Od tego czasu Trójmorze nie ograniczało się jedynie do spotkań pomiędzy prezydentami. Przekształciło się w inicjatywę międzyrządową z decyzjami budżetowymi. Powołano Fundusz Inwestycyjny „Trójmorza”.
Czy w stosunkach polsko-ukraińskich prezydent Andrzej Duda wykazał się podobną dalekowzrocznością?
To była polityka niemalże brytyjska - historycznie rzecz ujmując. Mam na myśli polskie wsparcie militarne i polityczne dla Ukrainy. Odsunęliśmy nasze główne zagrożenie płacąc pieniędzmi, a nie krwią. To jest fundamentalny zysk Polski i prezydent Andrzej Duda ma tu ogromny swój udział. To jest oczywista zasługa głowy polskiego państwa. Tu także należy wspomnieć ostatnią wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w USA, po której nastąpiła zmiana stanowiska Republikanów i Donalda Trumpa. To pokazuje skuteczność prowadzonej przez prezydenta Dudę polityki międzynarodowej. Zapoczątkował bardzo słuszną politykę na kierunku Ukraińskim. Mimo, że mieliśmy do czynienia z wieloma kwestiami spornymi, choćby z późniejszą ukraińską woltą Kijowa. Trzeba jasno powiedzieć, że choć Ukraińcy zrobili potężny błąd, to wcale nie oznacza to, że i my powinniśmy takie błędy popełniać. Niestety warunki działania prezydenta stały się o wiele trudniejsze po zmianie rządu w Polsce, a wcześniej po zmianie prezydenta w USA.
To samo można powiedzieć, jeśli chodzi o sytuację po wyborach 2023 r. Dlaczego koalicja 13 grudnia ignoruje oczywiste uprawnienia prezydenta? Zatrzymanie posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim nie jest tylko symboliczne.
Blokowanie przejazdu kolumny prezydenckiej z Belwederu do Pałacu Prezydenckiego brutalnie wyjaśniło całą sytuację. Innymi słowy, prezydent nie tylko jest ograniczony przez system konstytucyjny, który nadaje mu dosyć skromne prerogatywy, ale jest blokowany także w sensie pozaprawnym. Jest siłowo ograniczany przez obecnie rządzących. To właśnie pokazało siłowe wtargnięcie do KPRP i zablokowanie prezydenckiej kolumny pod Belwederem - było elementem tego wtargnięcia. Pan prezydent ma w tej chwili, mówiąc językiem dyplomacji, bardzo ograniczone możliwości. A dosadnie rzecz ujmując, żadne.
Czy jest to dostrzegane przez międzynarodową opinię publiczną?
W relacjach międzynarodowych, w oddziaływaniu na tamtejszą opinię publiczną, trzeba pamiętać, że każdy kraj patrzy na pozycję prezydenta przez pryzmat własnych uregulowań. Kiedy nasi prezydenci spotykali się na Ukrainie, to byli tam odbierani tak, jakby byli graczami tej wagi konstytucyjnej, co prezydenci Ukrainy. To działa oczywiście także w innych krajach. Niektóre opinie publiczne zawracają na to uwagę, a inne nie.
Mimo wszystko, prezydent stara się łagodzić wywoływane przez rządzących konflikty.
To wynika z nadziei na możliwość osiągnięcia pewnego kompromisu w sprawach strategicznie ważnych dla Polski. Przyznam otwarcie, że ja takiej nadziei nie mam.
Czy należy spodziewać się szybkiego pogorszenia warunków współpracy prezydenta z rządem?
Uważam, że wkrótce będą zapadały pewne rozstrzygnięcia w tej materii. Mam na myśli chwilę, kiedy w USA wybory wygra Donald Trump - a moim zdaniem tak będzie. Wówczas nastąpi konflikt niemiecko-amerykański i zostanie on ubrany w szaty „anty-trumpizmu”. Rząd Donalda Tuska wprowadzi Polskę do tego konfliktu politycznego u boku Niemiec, a nie u boku Stanów Zjednoczonych. W takiej sytuacji prezydent będzie reagował. To wyjaśni nam jego rzeczywiste możliwości działania. Niestety, co do tej batalii jestem pesymistą, to będą bardzo ostre sytuacje. Dla Polski jest oczywiste, że system bezpieczeństwa militarnego w Europie Środkowej zależy od USA. A jego głównym filarem w regionie jest Polska. Bez naszej współpracy z USA nic się w tym obszarze nie uda. Niszczenie podstaw tej współpracy przez wchodzenie w konflikt z USA u boku Niemiec, będzie drastycznie sprzeczne z interesem narodowym Rzeczypospolitej.
Jakich działań w tej sytuacji należy spodziewać się ze strony prezydenta Andrzeja Dudy?
W tej sytuacji prezydent może zademonstrować opinii publicznej skutki takiego układu w nadziei, że Polacy wyciągną właściwe wnioski. Polityczne przełożenie tych wniosków będziemy mieć przy następnych wyborach. Niestety rzecz nie wygląda jednak dobrze.
To przyszłość. A obecnie rządzący negują podstawowe uprawnienia prezydenta. Choćby dotyczące zmian w Prokuraturze Krajowej czy wymianie ambasadorów.
To są rzeczy ważne. Wszystkich ambasadorów w sensie prawnym mianuje prezydent. Jednak w sensie politycznym, widzimy jak to wygląda. W warunkach jakie dziś mamy, prezydent może jedynie dać świadectwo prawdzie, pewnej postawie polityczno-moralnej. Nie ma możliwości przeforsowania swego stanowiska w sytuacji nieprzestrzegania przez ten rząd prawa. W tym zakresie prezydent nie ma narzędzi do egzekwowania nie tylko własnej woli politycznej, ale nawet prawa. Opinia publiczna ma czasami pretensje do prezydenta, że jako zwierzchnik sił zbrojnych ma jakieś pole działania. Ale przecież nie wydaje rozkazów bieżących. Nie może przecież użyć wojska w jakiejś rozgrywce wewnętrznej. To jest niemożliwe i niepożądane.
Wielokrotnie prezydent Andrzej Duda apelował do rządzących, aby nie torpedowali ważnych dla Polski inwestycji: CPK i elektrowni atomowej.
Zgodnie z polskim systemem konstytucyjnym, prezydent w tym zakresie może jedynie tworzyć pewną atmosferę polityczną. Nie przeforsuje swoich decyzji wbrew rządowi. Może podnosić wizerunkową cenę rządu, pokazując jego zaniechania. Wyborcy przy następnej okazji zdecydują o odwołaniu tej ekipy. To jednak jest perspektywa 2027. Na pewno postawa prezydenta wpływa na opinię publiczną, choć nie jest czynnikiem przesądzającym. Myślę, że społeczne poparcie dla tych kluczowych inwestycji jest nurtem zdecydowanie szerszym. Dla prezydenta jest to obszar szczególnej wagi.
W ostatnim czasie prezydent gościł w Chinach. Udało się ustabilizować współprace gospodarczą i znieść wizy dla Polaków - czasowo. Czy to nie zaburza relacji z USA?
To jest bardzo istotny dla prezydenta kierunek działań. Tu jednak należy zachować ostrożność z uwagi właśnie na USA. Mamy przecież deklarację Kongresu Stanów Zjednoczonych z 2020 r. ws. poparcia dla inicjatywy dla Trójmorza i zaznaczeniem expressis verbis, że jest to inicjatywa konkurencyjna wobec chińskich planów. Wiadomo, kto jest priorytetowym partnerem Polski, a kto partnerem jedynie w niektórych zagadnieniach. Tego trzeba pilnować.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701552-profzurawski-prezydent-silowo-ograniczany-przez-rzadzacych