Paweł Rubcow, znany wcześniej jako „hiszpański dziennikarz Pablo Gonzalez” w swojej „działalności” medialnej chętnie zajmował się tematami związanymi z „prawami człowieka”. Jego uwadze nie umykał kryzys na granicy polsko-białoruskiej (rozpowszechniał w mediach społecznościowych m.in. narrację o „grupie osób w mundurach Wojska Polskiego, która zaatakowała trzech fotoreporterów”) czy protestami „Strajku Kobiet”, krytykował również postawę byłego premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie obecności Polski w UE. Gdy w 2022 r. został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji, wstawiała się za nim cała plejada ekspertów ds. bezpieczeństwa, którym nie po drodze było z ówczesnym rządem, a także dziennikarzy, aktywistów lub takich „tropicieli rosyjskich agentów” jak Tomasz Piątek.
Zanim powrócił na łono „Matuszki Rassiji”, powitany oficjalnie na lotnisku przez zbrodniarza wojennego Władimira Putina, w jednym z raportów posłużył Komisji Europejskiej jako przykład, że jeśli chodzi o praworządność, to źle się dzieje w państwie polskim. Kreując się na „zachodniego (hiszpańskiego) dziennikarza” (co miało sugerować, że szeroko rozumiany Zachód pewne sprawy widzi podobnie), chętnie udzielał się w takich kwestiach, jak np. protesty Strajku Kobiet przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., reelekcja prezydenta Andrzeja Dudy czy relacje rządu Zjednoczonej Prawicy z Unią Europejską, a także… kryzys na granicy polsko-białoruskiej.
Gdzie „praworządność”, tam Rubcow
Przykłady takiej aktywności „hiszpańskiego dziennikarza”, który okazał się rosyjskim szpiegiem, zebrał na platformie X Wojciech Mucha.
Dociekliwy twitterowicz (pozdrawiam) zwrócił mi uwagę, że szpieg Pawło Rubcov aka Pablo Gonzalez wiele razu wpisywał się w polskie spory, podgrzewając jako „zachodni dziennikarz” debatę w Polsce. Tutaj w 2021 r. trakcie ataku na polską granicę np. powtarza narracje o „grupie osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów”
Tutaj z kolei w 2021 r. z pozycji typowych dla ówczesnej opozycji (nie oceniam - to fakt) ruga polski rząd Mateusza Morawieckiego za stanowisko suwerenistyczne. Pisze, że ten chce pieniędzy z Unii, ale nie po drodze mu z „wartościami, które powinni wyznawać wszyscy członkowie Unii”. Tak, pisze to oficer rosyjskiego GRU. Skąd to znamy?
W kolejnym przykładzie Rubcow, jak przysłowiowy złodziej krzyczący „łapać złodzieja”, doszukiwał się macek Putina na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
„Gonzaleza” nie zabrakło również na protestach Strajku Kobiet.
Oczywiście bezpieczniakowi z GRU nie mógł umknąć także strajk kobiet, który uznał za „protest ważnej części społeczeństwa”
„Dziennikarz” zabierał głos także ws. katastrofy smoleńskiej.
W kontekście katastrofy smoleńskiej również powtarzał znane nam słowa o tym, że „PiS budzi demony” wciąż się tym zajmując, bo przecież „wszystko wydawało się bardzo jasne”
Na czym polegała jego działalność?
Szybkie wnioski na luźno: Rubcow był zadaniowany na podgrzewanie narracji zgodnych z tym, co w Polsce mówili i mówią przeciwnicy obozu Zjednoczonej Prawicy. Poprzez swoje zalegendowanie i powtarzanie wybranych tropów mógł przemycać istotne z pt. widzenia interesów Federacji Rosyjskiej narracje (kryzys na granicy „jak w Turcji”, „na granicy trwa piekło uchodźców” a „Smoleńsk to budzenie demonów”). Rubcov był - co wiemy po tym, kto i jak mocno go bronił po zatrzymaniu - doskonale zalegendowany. Poruszał się sprawnie po tropach narracyjnych, a kto wie - może i w środowiskach -przeciwników Zjednoczonej Prawicy i Andrzeja Dudy i wykorzystywał je do dalszych destrukcyjnych działań (przykładem Bart Staszewski , ale i teoretycznie mądrzejsci od niego „eksperci” w typie niejakiej Mierzyńskiej)
— wskazuje Mucha.
Tym samym kreując się na „zachodniego dziennikarza” utwierdzał część Polaków w tym, że zachód podobnie widzi sprawy, a zachodowi jako rzekomy - „człowiek stamtąd” przekazywał uwiarygodnione relacje na temat sytuacji w Polsce
— podkreśla, dodając, że Gonzalez umiejętnie korzystał z polaryzacji polskiego społeczeństwa.
Miał od swoich przełożonych takie zadanie, że ustawić się w jednej linii ze zwolennikami ówczesnej opozycji. Ci jednak jak widać mocno mu - mam nadzieję, że wyłącznie nieświadomie - pomagali. Sprawa powinna być poważną przestrogą dla wszystkich. Podobni ludzie są po obu stronach sporu.
Kto bronił Gonzaleza?
Kiedy w 2022 r. aresztowano go pod zarzutem szpiegostwa, mógł liczyć na wsparcie całej plejady „ekspertów”, dziennikarzy czy aktywistów.
Piotr Niemczyk kpił z oskarżeń pod adresem Gonzaleza, przekonując, że zarzuty szpiegostwa to forma represji ze strony rządu Zjednoczonej Prawicy za to, że „dziennikarz” chętnie angażował się w kwestie związane z prawami człowieka.
Jak tłumaczy swoją postawę inna ówczesna sojuszniczka, kreowana przez sympatyków obecnej władzy na „specjalistkę” od ruskich trolli i agentów, Anna Mierzyńska?
Wielki szacunek, że udała się akcja wymiany więźniów.Gratulacje dla zaangażowanych. Co Pabla G.,siedział w PL bez wyroku 2,5 roku. Tak, upominalam się o to, by miał proces i by go osądził sąd. Nie powinien tyle siedzieć bez wyroku. Powinien być skazany w procesie. Takie jest prawo
Mamy tu również jeszcze jeden ciekawy wątek. Wśród dziennikarzy powielających narrację o rzekomym koledze po fachu „więzionym w Polsce bez dowodów” pojawił się także… Jacek Lepiarz, korespondent Deutsche Welle.
Podejrzewany o szpiegostwo dla Rosji hiszpańsko-rosyjski dziennikarz Pablo Gonzalez przetrzymywany jest od lutego w polskim więzieniu - według niemieckiego dziennika „Tageszeitung” bez dowodów i aktu oskarżenia
— pisał.
W tym towarzystwie znalazła się też bardzo ważna postać, która - dziwnym trafem - od 27 czerwca, przynajmniej na Twitterze, milczy. A wydaje się, że nie powinien, ponieważ w 2022 r. miał do powiedzenia sporo na temat Gonzaleza.
Jeżeli faktycznie pracował dla Kremla, to słabo się kamuflował. Jego sympatia dla Rosji, również putinowskiej, stanowiła oczywistość. Przypadek Pablo G. przypomina przypadek Mateusza Piskorskiego oskarżonego o szpiegostwo założyciela prokremlowskiej partii Zmiana. Piskorski nie był wytrawnym szpiegiem, działającym skrycie i stosującym piętrowy kamuflaż. Rosjanie traktowali go jak kamikaze, który był gotów prowadzić działalność prokremlowską jawnie, wręcz ostentacyjnie. Ktoś taki może przynieść wiele korzyści swoim mocodawcom - ale nie działa wiecznie. Mocodawcy muszą pogodzić się z tym, że kamikaze prędzej czy później zostanie aresztowany. Choćby po to, żeby antyzachodni rząd PiS mógł głośnym aresztowaniem zagłuszać coraz powszechniejsze wątpliwości co do swej rzekomej antyrosyjskości. A z tym Rosjanom nietrudno byłoby się pogodzić. Przecież to dla nich dodatkowa korzyść
— przekonywał na łamach portalu Reset Obywatelski.
Piątka, który mógłby mieć dziś duże pole do popisu, gdyby rzeczywiście chodziło mu o ustalenie prawdy na temat destabilizującej działalności Rosji na zachodzie, ostatnio pisał o… kandydacie na wiceprezydenta w administracji Donalda Trumpa.
jj/X, reset obywatelski, wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701145-szpieg-obronca-praw-czlowieka-co-interesowalo-rubcowa