PKW zajmuje się tylko komitetami wyborczymi i bada ich sprawozdania, ale to żadna przeszkoda dla neobolszewików rządzących obecnie Polską.
Gdy mecenas Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej, zasugerował, żeby się specjalnie nie nakręcać, gdy chodzi o odebranie dotacji i subwencji Prawu i Sprawiedliwości, rządzący i ich media przyjęli to z niesmakiem i pretensjami. Są bowiem przekonani, że PKW to rodzaj sądu, który powinien osądzić „zbrodnie” Prawa i Sprawiedliwości i w efekcie partię „rąbnąć po kasie”. To jeden z wielu przykładów ignorancji prawnej rządzących i ich medialnych kiboli oraz żądzy zemsty, która odbiera rozum.
PKW nie jest sądem, a tym bardziej sądem kapturowym i nie może na czyjekolwiek zamówienie dokonywać wendety. Kwestie wydatków wyborczych czy finansowania kampanii są ściśle opisane w „Kodeksie wyborczym” i PKW obowiązuje i obliguje tylko ta ustawa. Pani Zosia z mięsnego, pan Rysiek z KOD, czy pan Sławek z PO mogą sobie do woli domagać się najsurowszych kar za domniemane „zbrodnie” PiS, ale ma to taką wartość jak ich domaganie się głównej wygranej w totka. Presja na PKW jest wciąż wywierana (na razie odroczono decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu sprawozdań finansowych komitetów wyborczych), a namolni mściciele uważają, że PKW jest od zaspokajania ich żądzy zemsty i odwetu. Nie wiedzą nawet, że PKW zajmuje się wyłącznie komitetami wyborczymi, a nie partiami.
To, co interesuje i podlega kontroli PKW zostało opisane w „Kodeksie wyborczym”, głównie w rozdziale 15. – „Finansowanie kampanii wyborczej”. W art. 129. § 1. zapisano, że „komitet wyborczy może pozyskiwać i wydatkować środki jedynie na cele związane z wyborami”. Natomiast (§ 2) „zabrania się pozyskiwania środków przez komitet wyborczy: 1) przed dniem przyjęcia przez właściwy organ wyborczy zawiadomienia o utworzeniu komitetu; 2) po dniu wyborów”. Ponadto (§ 3.) „zabrania się wydatkowania środków przez komitet wyborczy: 1) przed dniem przyjęcia przez właściwy organ wyborczy zawiadomienia o utworzeniu komitetu; 2) po dniu złożenia sprawozdania finansowego”.
W art. 131. zapisano (§ 1.), że „zabronione jest udzielanie korzyści majątkowych przez jeden komitet wyborczy innemu komitetowi wyborczemu”. Podobnie jak „zabronione jest (§ 2.) przeprowadzanie przez komitet wyborczy zbiórek publicznych”. Z kolei art. 132. § 1. stanowi, że „środki finansowe komitetu wyborczego partii politycznej mogą pochodzić wyłącznie z funduszu wyborczego tej partii. W par. 3. zapisano, że „środki finansowe (…) mogą pochodzić wyłącznie z wpłat obywateli polskich mających miejsce stałego zamieszkania na terenie Rzeczypospolitej Polskiej oraz kredytów bankowych zaciąganych wyłącznie na cele związane z wyborami”. W par. 5. zapisano z kolei jakich korzyści „komitetom wyborczym nie wolno przyjmować”.
Ignorantom może to się wydawać dziwne, ale PKW bada „sprawozdanie finansowe” komitetu wyborczego, a nie finanse partii czy zestaw życzeń kogokolwiek.A do sprawozdania komitetu wyborczego „dołącza się sprawozdanie biegłego rewidenta”, którego, o zgrozo, „wybiera Państwowa Komisja Wyborcza spośród kandydatów zgłoszonych przez Krajową Radę Biegłych Rewidentów”. A biegły rewident nie znalazł uchybień w sprawozdaniu finansowym komitetu wyborczego PiS.
Gdy już sprawozdanie złożono, to zgodnie z art. 144. § 1. „organ wyborczy (…) w terminie 6 miesięcy (…): 1) przyjmuje sprawozdanie bez zastrzeżeń; 2) przyjmuje sprawozdanie, wskazując na jego uchybienia, w szczególności w przypadku gdy pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów (…) środki finansowe nie przekraczają 1% ogólnej kwoty przychodów komitetu wyborczego, albo 3) odrzuca sprawozdanie w przypadku stwierdzenia: a) pozyskania lub wydatkowania środków komitetu wyborczego z naruszeniem przepisów art. 129 albo limitu, o którym mowa w art. 135, b) przeprowadzania zbiórek publicznych wbrew zakazowi, (…) c) przyjęcia przez komitet wyborczy partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy środków finansowych pochodzących z innego źródła niż Fundusz Wyborczy, d) przyjęcia przez komitet wyborczy (…) partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym z naruszeniem przepisu art. 132 § 5. § 2.”. Jak widać, wszystko zostało precyzyjnie zapisane i PKW nie ma prawa uwzględniać poza tym żadnych domniemanych zbrodni zgłaszanych w donosach lub w nawet nie zgłaszanych.
Przepisy przewidują, że „w razie zaistnienia wątpliwości co do prawidłowości sprawozdania finansowego właściwy organ wyborczy wzywa komitet wyborczy do usunięcia wad sprawozdania lub udzielenia wyjaśnień w określonym terminie”. Przepisy przewidują też oficjalne „donosy” na sprawozdania komitetów autorstwa „partii politycznych, komitetów wyborczych, które brały udział w danych wyborach, stowarzyszenia i fundacje, które w swoich statutach przewidują działania związane z analizą finansowania kampanii wyborczych”. Ale zdaje się, że żadne tego rodzaju „legalne donosy” nie wpłynęły.
Gdy już wyczerpie się całą drogę odwoławczą po negatywnej decyzji decyzji PKW, „organ, któremu przedłożono sprawozdanie finansowe, przekazuje postanowienie o jego odrzuceniu naczelnikowi urzędu skarbowego właściwemu miejscowo ze względu na siedzibę komitetu wyborczego”.Zgodnie z art. 148. § 1. „w razie odrzucenia przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego lub odrzucenia skargi (…), przysługująca partii politycznej lub komitetowi wyborczemu wyborców dotacja (…) pomniejszona zostaje o kwotę stanowiącą równowartość trzykrotności wysokości środków pozyskanych lub wydatkowanych z naruszeniem przepisów”, a „przysługująca partii politycznej subwencja (…) pomniejszona zostaje o kwotę stanowiącą równowartość trzykrotności wysokości środków pozyskanych lub wydatkowanych z naruszeniem przepisów”, jednak to pomniejszenie „nie może przekraczać 75% wysokości dotacji (…) lub 75% wysokości subwencji”.
Ignorantom może się znowu wydać to dziwne, ale także „przepisy karne” zawarte z dziale IX „Kodeksu wyborczego” dotyczą bardzo precyzyjnie opisanych nielegalnych działań i nie ma tam tego wszystkiego, co za nielegalne uznają politycy koalicji 13 grudnia i ich medialni kibole. W praworządnym państwie nie jest tak, że politycy lub nawiedzeni funkcjonariusze mediów wymyślają sobie dowolne „zbrodnie”, przypisują je PiS i domagają się, by PKW ukarała partię wcześniej ją demolując. Nieważne, że PKW zajmuje się tylko komitetami wyborczymi i sprawozdaniami zawierającymi wyłącznie to, czego wymaga „Kodeks wyborczy”. To żadna przeszkoda dla neobolszewików rządzących obecnie Polską.
Stanisław Janecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/701003-rzadzacy-ignoranci-i-ich-medialni-kibole