”Przyjmując logikę prokuratora Bodnara, to obok nas na ławie oskarżonych powinien znaleźć się marszałek Hołownia. Sejm powinien debatować teraz o uchyleniu immunitetu p. Hołowni i powinien mieć postawione zarzuty niedopełnienia swoich obowiązków” - powiedział na antenie Telewizji wPolsce Mariusz Kamiński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Europoseł Kamiński stwierdził w rozmowie z Aleksandrą Jakubowską, że liczy się z tym, że immunitet jego oraz europosła Wąsika w Parlamencie Europejskim zostanie uchylony.
Nie ma dla mnie najmniejszej wątpliwości, że obecnie rządzący, nazywamy ich słusznie reżimem czy Koalicją 13 Grudnia, zrobią wszystko, by wyeliminować mnie i Macieja Wąsika z życia publicznego. Jest to jeden z elementów niszczenia opozycji w naszym kraju, bo zasadniczym celem jest zniszczenie prawicowej opozycji, mającej silne poparcie społeczne. Trudno o bardziej polityczne śledztwo niż to, które wdrożono w związku z naszymi głosowaniami w Sejmie. Tu jest wyłącznie polityka i stawianie nam zarzutów, że wykonywaliśmy mandat posła jest czymś wyjątkowo żenującym, jest wyjątkową kpiną z demokracji
— powiedział.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zemsta! Bodnar skierował wniosek do PE o uchylenie immunitetów Kamińskiemu i Wąsikowi. Komisja zajmie się nim we wrześniu
Sytuacja inna niż wszystkie
Jego zdaniem, sytuacja, w której poseł na Sejm ma postawione zarzuty i zapada wyrok sądu, nie jest sytuacją taką, jak wszystkie inne, choćby ze względu na prawo wyborcze.
Bycie posłem jest czymś wyjątkowym i nie jest tak, że zapada wyrok prawomocny i ktoś traci mandat. Jest odpowiednia procedura ku temu i jest ona wprost opisana w Kodeksie wyborczym. W momencie, kiedy marszałek podejmuje decyzję o wygaszeniu mandatu, posłom przysługuje prawo odwołania do Sądu Najwyższego i z tego prawa oczywiście skorzystaliśmy. Dla wszystkich było oczywiste, łącznie z marszałkiem Hołownią, że dopóki SN nie wypowie się w tej sprawie, a ordynacja przewiduje, że ma bardzo krótki pięciodniowy termin, jesteśmy dalej posłami i nasze mandaty nie są wygaszone skutecznie
— ocenił.
Dzień po ogłoszeniu wyroku odbywa się posiedzenie Sejmu, my jako posłowie przychodzimy, bierzemy udział w głosowaniu, to trwa kilkanaście minut. Dochodzi do pewnej dyskusji między mną a marszałkiem Hołownią, puentuje ją stwierdzeniem, że spokojnie poczekamy na orzeczenie SN i wtedy zamkniemy sprawę. Głosowania trwały kilkanaście minut, to było bodajże siedem głosowań. Te głosowania nigdy nie zostały unieważnione. Jeśli w takiej procedurze brałyby udział osoby nieupoważnione, to takie głosowania powinny być unieważnione i przeprowadzone raz jeszcze. Marszałek Sejmu miał przez te kilkanaście minut techniczne możliwości zablokowania naszych kart do głosowania. Wszyscy widzieli, że bierzemy w tych głosowaniach udział i nie było to przedmiotem najmniejszego sporu
— dodał.
Kamiński i Wąsik byli w prawie
Mariusz Kamiński przybliżył też jak wyglądała jego praca w X kadencji Sejmu, gdzie kancelaria Izby informowała go o nadchodzących posiedzeniach, a potwierdzeniem jego statusu poselskiego są podpisane i przyjęte listy obecności.
Co więcej, drugi zarzut dotyczy tego, że kilka dni później wzięliśmy udział w komisji administracji i spraw wewnętrznych, której byliśmy członkami. My na tę komisję zostaliśmy zaproszeni indywidualnymi sms-ami na nasze telefony. W Sejmie na komisji są listy posłów, które należy podpisać, by zaświadczyć swój udział w komisji. My byliśmy na tych listach i na stronach sejmowych. Później były oczywiście kolejne decyzje SN i manipulacje Hołowni, który skierował samowolnie do niewłaściwej izby, gdzie liczył na przychylność, a nie do izby właściwej
— mówił.
Izba właściwa wypowiedziała się, anulowała decyzje Hołowni, potwierdziła to też w wyroku wydanym trzy tygodnie temu, wycofując z obiegu prawnego inne decyzje podejmowane przez izbę niewłaściwą. Nie ma tu przestrzeni do jakichkolwiek dywagacji czy my złamaliśmy prawo. My konsekwentnie korzystaliśmy z przepisów, które ustawy obowiązujące cały czas dają posłom w takiej sytuacji i dopóki ta droga nie zostałaby zamknięta, mieliśmy obowiązek bycia w parlamencie
— zaznaczył polityk PiS.
Odpowiedzialność Hołowni
Aleksandra Jakubowska zauważyła, że idąc tokiem rozumowania prokuratora generalnego, jeśli posłowie Wąsik i Kamiński popełnili przestępstwo, to również popełnił przestępstwo marszałek Sejmu, dopuszczając posłów w jego opinii nieupoważnionych do udziału w pracach Sejmu.
Przyjmując logikę prokuratora Bodnara, to obok nas na ławie oskarżonych powinien znaleźć się marszałek Hołownia. Sejm powinien debatować teraz o uchyleniu immunitetu p. Hołowni i powinien mieć postawione zarzuty niedopełnienia swoich obowiązków
— tłumaczył Kamiński.
Marszałek Sejmu był przekonany tak jak my, że dopóki SN nie podejmie decyzji w tej sprawie zgodnie z obowiązującymi przepisami, jesteśmy dalej posłami
— uzupełnił.
Sprawa z góry przesądzona?
Mariusz Kamiński uznał też, że cokolwiek nie powiedziałby on lub Wąsik na komisji UE rekomendacje jej lub wynik głosowania w PE ws. ich immunitetów są przewidywalne.
PO zrobi wszystko, żeby nas odpowiednio przedstawić i zohydzić swym kolegom z EPP i z innych ugrupowań, by ta większość podjęła decyzję negatywną dla nas. Jeśli znów trafimy na sędziów z Iustitii, którzy będą rozpatrywali naszą sprawę, a jest to wysoce prawdopodobne, to może się to okazać kolejnym etapem odbierania nam możliwości działania publicznego wbrew woli wyborców. (…) Niezależnie od tego jaki będzie finał tej sprawy, ja z życia publicznego nie zrezygnuję.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolsce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/700778-kaminski-po-zrobi-wszystko-by-nas-zohydzic-poslom-z-epp