Szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powiedziała, że nie ma powrotu do zakazu aborcji z 1993 r., bo jej zdaniem właśnie tak należy nazywać przepisy sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. To odpowiedź na propozycję wicepremiera, szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.
W Polsat News Dziemianowicz-Bąk została zapytana — w kontekście projektu dot. dekryminalizacji pomocy w aborcji, którego złożenie zapowiedziała Lewica — czy trzeba iść na większy kompromis, o którym mówił wicepremier, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Podkreślił on, że w tej kadencji Sejmu jest szansa na przegłosowanie tylko jednego projektu ws. aborcji — który zgłosiła Trzecia Droga. Chodzi o powrót do przepisów sprzed wyroku TK z 2020 r. i rozpisanie referendum ws. aborcji.
„Nie ma powrotu do zakazu aborcji z 1993 r.”
Minister odparła, że „nie ma powrotu do zakazu aborcji z 1993 r., bo tak należy nazywać te propozycje”. Podkreśliła, że kobiety bardzo jasno powiedziały, czego oczekują.
Zaznaczyła, że trzeba budować większość sejmową.
Każdy odpowiedzialny, każdy skuteczny polityk powinien nie kapitulować i nie uznawać: no trudno, jak się nie da, to się nie da, tylko dyscyplinować swoich kolegów, koleżanki w klubie, przekonywać tych, których da się przekonać, rozmawiać z wyborcami, z wyborczyniami
— zaznaczyła.
Dodała, że „ogromną rolę do odegrania mają dzisiaj same kobiety, mają dzisiaj sami wyborcy i wyborczynie wszystkich ugrupowań koalicyjnych i opozycyjnych”.
Przypomniała, że oprócz tego projektu, „który będziemy składać ponownie, bo będziemy składać do skutku” są jeszcze projekty w komisji dotyczące legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży.
Kobiety także tego oczekują i powinny się tego domagać, a naszą rolą jako polityków jest przekonywać kolegów i koleżanki
— dodała.
Giertych nie wziął udziału w głosowaniu
Dziemianowicz-Bąk odniosła się też do sytuacji z 12 lipca, kiedy Roman Giertych (KO) nie wziął udziału w głosowaniu nad projektem dotyczącym dekryminalizacji pomocy w aborcji, za co został zawieszony przez premiera Donalda Tuska w prawach posła klubu KO.
Jego decyzja o tym, żeby pomimo obecności na sali sejmowej nie zagłosować za najbardziej kompromisowym z kompromisowych projektów dotyczących przerywania ciąży (…) jest policzkiem w stosunku do wyborców, a przede wszystkim wyborczyń, które dały nam, koalicji 15 października, władzę
— oceniła.
Oceniła też, że kolejny sygnalista Zespołu ds. rozliczeń PiS pod przewodnictwem Romana Giertycha, sędzia Arkadiusz Cichocki, „w żadnym wypadku nie powinien być nazywany sygnalistą, może być nazywany świadkiem koronnym, jeżeli sprawa miałaby wymiar sądowy”. Dodała, że w przypadku Cichockiego można zastanawiać się, czy decyduje się zeznawać, ujawniać pewne sprawy ze względu na własny interes, czy ze względu na dobro wspólne.
Jednak — zaznaczyła — na pewno nie jest właściwe nazywanie go sygnalistą z szacunku dla sygnalistów, którzy narażają swoją pracę, czasami swoje zdrowie, swoje bezpieczeństwo, po to, żeby wskazać pewne nieprawidłowości.
I robią to nie wtedy, kiedy coś im grozi, nie wtedy, kiedy sami mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoje działania, tylko robią to dlatego, bo nie zgadzają się na niesprawiedliwość, nie zgadzają się na naruszenia prawa
— podkreśliła.
Marta Lempart może krzyczeć, ile chce, a koalicja może składać kolejne projekty w tej sprawie do woli. I tak nie uzyskają one ani poparcia, ani podpisu prezydenta Andrzeja Dudy, którego stanowisko jest nieubłagalne.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/700307-dziemianowicz-bak-nie-ma-powrotu-do-zakazu-aborcji-z-1993