Intensywność wstrząsających aktów łamania prawa jest tak wielka, że skupieni na politycznym trzęsieniu ziemi, gubimy z horyzontu część ważnych spraw. 28 czerwca Sejm przyjął nowelizację Kodeksu karnego, wprowadzającą nową definicję gwałtu. Lewica odtrąbiła sukces i nie przestaje napiętnować tych, którzy głosowali przeciw. Ustawa budzi jednak mnóstwo wątpliwości. Zaproponowana definicja gwałtu otwiera potężne pole do nadużyć. Nie tylko w obrębie samego aktu seksualnego i związanych z nim oskarżeń, ale także w obszarze jego ewentualnych skutków. Wystarczy przecież w duchu tej definicji przedstawić niechcianą ciążę, by w świetle prawa móc dokonać aborcji.
Nowa definicja gwałtu
28 czerwca Sejm przyjął nowelizację Kodeksu karnego. Zgodnie z wprowadzonymi zmianami, za gwałt uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku zgody. Rzecz jednak w tym, że ten „brak zgody” poddawany jest szerokiej interpretacji i biorąc pod uwagę nowe przepisy, brak zgody może być ukryty pod pozorną zgodą. Art. 197. po poprawkach brzmi
§ 1. Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15
§ 1a. Tej samej karze podlega, kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego wykorzystując brak możliwości rozpoznania przez nią znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem.
§ 2. Jeżeli sprawca w sposób określony w § 1 lub 1a doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Dodatkowo art. 198 otrzymuje brzmienie:
Kto, wykorzystując bezradność innej osoby lub wynikające z upośledzenia umysłowego, choroby psychicznej lub innego zakłócenia czynności psychicznych znaczne ograniczenie zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem, doprowadza ją do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Szerokie pole interpretacji
Takie ustawienie definicji gwałtu otwiera potężne pole do manipulacji. Bo jeśli ktoś uzna, że nie rozpoznał znaczenia czynu lub nie mógł odpowiednio pokierować swoim postępowaniem, może oskarżyć partnera seksualnego o gwałt, za co grozić mu będzie kara pozbawienia wolności od 2 do 15 lat. To samo dotyczy innej czynności seksualnej, choć tu kara jest nieco mniejsza – od 6 miesięcy do 8 lat. Jeśli wiec do współżycia dojdzie po spożyciu alkoholu lub innych substancji odurzających, bez trudu można podpiąć ów przypadek pod gwałt. Definicja jest na tyle szeroka, że sprawna interpretacja zmieści w niej również inne niedyspozycje psychiczne, jak choćby depresję, załamanie emocjonalne, niedojrzałość emocjonalną, którą można stwierdzić niezależnie od wieku lub też inne wstrząsy mogące rzutować na „niezdolność do rozpoznania znaczenia czynu”. Obawy te potwierdzają także prawnicy. „Nie można więc wykluczyć, że zgoda, choć jasno wyrażona i to nawet w sposób formalnie bezdyskusyjny – choćby pisemnie – nie będzie skutecznie wyłączała popełnienia przestępstwa zgwałcenia” – zauważa dr hab. Jarosław Zagrodnik, profesor Uniwersytetu Śląskiego.
Ważne głosy w debacie zakrzyczane przez KO i Lewicę
Dyskusja nad tą sprawą jest wyjątkowo trudna, bo zdominowana przez feministyczne środowiska lewicowe i poddana ideologicznej argumentacji. Posłanki Koalicji Obywatelskiej i Lewicy używały podczas sejmowej debaty argumentacji stanowiącej wręcz szantaż emocjonalny. Miały w tym duże wsparcie swoich partyjnych kolegów. Najmniejszy sprzeciw wobec takiego sformułowania nowego prawa budził lawinę potępienia. Z oczywistych względów najtrudniej było zabierać w tej sprawie głos mężczyznom. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na wypowiedź Marka Jakubiaka podczas debaty sejmowej.
Gwałt jest zwierzęcą zbrodnią, tak jak na kobietach i mężczyznach. (…) Nie dziwię się, że nikt nie składa żadnych poprawek, bo to jest ta sfera, o której mężczyźnie ciężko mówić. Natomiast zastanawiam się, czy państwo bierzecie pod uwagę fakt pomówienia, instrumentalizacji byłych faktów, byłych oczywistych sytuacji, instrumentalizacji naszego życia codziennego w zderzeniu ze zwykła psychiką czy też nawet psychiatrią i pomawianiu, które w latach ubiegłych miały miejsce w zupełnie innym kontekście. Zrzucacie na jedną ze stron dowód udowodnienia, że druga strona też chciała. Pytam się, jak to zrobić? (…) Jak po kilku latach udowodnić, że druga strona też chciała?* Czy mamy podpisywać akty notarialne? Gdzieś jest granica rozsądku. Mamy podpisywać porozumienia, umowy? Co mamy robić, żeby za 10 lat udowodnić, że ta pani lub ten pan też chciał?
— pytał poseł Jakubiak.
Oburzenie na sali sejmowej wywołało także wystąpienie posła Grzegorza Lorka z PiS:
Kancelarie adwokackie mają wiele spraw, w których zakochana pani nawet po kilku latach nagle się odkochuje, tylko mówi o tym partnerowi dopiero po upojnej nocy. Jak wejdzie w życie nowe prawo, wszystkie te sprawy będą przegrane, jeśli pan nie będzie miał zgody pani na piśmie. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale to prawo jest niedorzeczne. Już dzisiaj prokuratorzy i sądy badają, czy seks był za zgodą kobiety. Nowe prawo to czysta demagogia i de facto prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet, które będą teraz mogły użyć tego prawa do zaatakowania byłego kochanka. Mężczyzna jest z góry na przegranej pozycji. (…) Żeby było jasne, prawo musi chronić kobiety, bo przede wszystkim one są ofiarami gwałtów, i musi być surowe, ale nie może być ślepe, nie może być elementem walki damsko-męskiej. Spójrzmy na to szerzej i nie wylewajmy dziecka z kąpielą.
Interesujący był również głos posła Witolda Tumanowicza z Konfederacji:
Ta ustawa nie dość, że nie rozwiązuje tych wszystkich problemów, o których tutaj wspominamy, to jeszcze wprowadza domniemanie winy, o którym mówiliśmy. Pod płaszczykiem bardzo poważnego tematu dewastujecie prawo. Ta ustawa w żaden sposób nie przywraca godności kobietom. Gdzie jest mowa o tym, że kobieta nie będzie przesłuchiwana w tak niegodny sposób, jaki tutaj przedstawiacie, tylko i wyłącznie ze względu na to, że zmienicie definicję gwałtu? To jest naiwność.
Pytania. Jakie mechanizmy przewiduje ustawa w celu ochrony osób fałszywie oskarżonych o gwałt? Czy ustawa nie wprowadza de facto domniemania winy w przypadku oskarżeń o gwałt? Jak ustawa zamierza uwzględnić doświadczenia w przypadku fałszywych oskarżeń? Jakie konkretne zmiany wprowadzimy, aby zniechęcić osoby do niesprawiedliwych oskarżeń?
Głosowanie i atak
Każdy z tych głosów został jawnie potępiony na sali sejmowej. Ktokolwiek miał wątpliwości wobec takiego kształtu nowego prawa, nazywany był przemocowcem i napiętnowany przez wszelkiej maści „autorytety” w liberalno-lewicowej prasie. Mimo, że posłowie poddawani byli emocjonalnej presji, nowelizacja ustawy nie otrzymała poparcia całego Sejmu. Przeciwko głosowało 44 osób – w tym część posłów PiS, Konfederacji i wszyscy z Kukiz15. Wstrzymało się 47 posłów PiS, choć 94 poparło nowe zapisy.
ZDJĘCIE
Przeciwnicy takiego kształtu zmian zostali natychmiast napiętnowani, choć warto zauważyć, że przeciwko głosowały także kobiety. Na prowadzenie wybiła się w tej krytyce prof. Magdalena Środa, która nazwała posłów głosujących przeciw „skurw…”.
W sejmie 44 troglodytów z PiS i Konfederacji głosowało przeciw. Trzeba być nie tylko troglodytą ale i skur…. by sprzeciwiać się elementarnej obronie kobiet przed gwałtami” – napisała w mediach społecznościowych.
Potem było już tylko gorzej. Padały obelgi i narastał szantaż emocjonalny. Senat prawdopodobnie przyjmie nowelizację bez poprawek. Ostateczną decyzję będzie musiał podjąć prezydent. Co, jeśli uzna, że takie ustawienie Kodeksu karnego stanowi naruszenie zasad polskiego prawa i z zasady pomija domniemanie niewinności? Już dziś można sobie wyobrazić siłę ataku, jaki spadłby na prezydenta, gdyby wyraził w tej sprawie jakiekolwiek wątpliwości.
Wytrych do aborcji?
To oczywiste, że akty przemocy muszą być napiętnowane i surowo karane, a ofiary chronione. Jeśli jednak w punkcie wyjścia formułuje się definicję gwałtu, która stwarza szerokie pole do nadinterpretacji, prawo może stać się przestrzenią wypaczeń. Łatwo sobie wyobrazić, że będzie narzędziem zemsty na byłym partnerze, ale nie to budzi największe wątpliwości. To szerokie otwarcie drzwi do wykorzystania nowego Kodeksu karnego do omijania prawa chroniącego życie dzieci nienarodzonych. Aborcja jest bowiem w Polsce dopuszczalna w dwóch przypadkach. Jednym z nich jest właśnie gwałt, czyli stwierdzenie że dziecko poczęło się w wyniku czynu zabronionego. Wystarczy więc dowieść, że ciąża jest skutkiem gwałtu, (a ten w myśl nowej definicji jest aktem seksualnym, w którym „ofiara” miała ograniczone zdolności do rozpoznania znaczenia czynu), by zakończyć życie dziecka poczętego. Nie takie nadinterpretacje prawa widzieliśmy już w przestrzeni publicznej. Czy naprawdę chodzi tu o dobro i bezpieczeństwo kobiet? Prawdziwa ochrona godności ma swój fundament w formowaniu postaw moralnych. Tymczasem szeroko pojęta lewica, która tej godności próbuje rzekomo bronić, podejmuje wszelkie działania by tę godność zdeptać. Genderowa edukacja wprowadzona od najmłodszych lat, seksualizacja, rozbijanie tożsamości, brak stawiania granic – to koncepcje trwałego uprzedmiotowienia człowieka. I to w nich należy upatrywać źródła realnych zagrożeń.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/699883-czy-zmiana-definicji-gwaltu-to-wytrych-do-aborcji