„Zbigniew Ziobro miał do nas zaufanie. Nie mieszał się - jak twierdzą fałszywie Giertych i Mraz - do moich decyzji w sprawie przyznawanych organizacjom pozarządowym dotacji. ” – mówi Marcin Romanowski na łamach tygodnika „Do Rzeczy”.
Marcin Romanowski odnosi się do oskarżeń o rzekomą ingerencję Zbigniewa Ziobry w działania Funduszu Sprawiedliwości.
To wytworzony przez Giertycha mit, że Fundusz był oczkiem w głowie ministra sprawiedliwości. Priorytetem dla niego były legislacja, prokuratura oraz sytuacja w sadownictwie. Reagował na nieuprawnione ingerencje TSUE i KE, nadzorował kolejne projekty reform. (…) W tej sytuacji FS interesował się sporadycznie. To ja nadzorowałem te sprawy. Zresztą wszystkim swoim zastępcom pozostawiał szerokie pole swobody. Miał do nas zaufanie. Nie mieszał się - jak twierdzą fałszywie Giertych i Mraz - do moich decyzji w sprawie przyznawanych organizacjom pozarządowym dotacji. (…) Owszem, zdarzało się, że inicjował jakieś zadania. Niektórym na początku poświęcał większą uwagę, np. programowi w zakresie pomocy dla ofiar wypadków drogowych pozostających w śpiączce, który dziś prowadzi klinika Budzik, czy programowi wsparcia dla OSP
– mówi.
Zdarzało się też, że niektóre rozstrzygnięcia konkursowe wywoływały u ministra mieszane uczucia. Jednak mimo to nigdy nie ingerował w sam przebieg i rezultat już zainicjowanych konkursów. Zatem usilna próba powiązania Zbigniewa Ziobry z propozycjami formułowanymi przez komisje konkursowe w konkretnych sprawach i ostatecznie zapadającymi decyzjami to oczywiste kłamstwo
– dodaje.
Powoływanie się na ministra
Pytany o sprawę rzekomego załatwiania dotacji z FS przez samego ministra sprawiedliwości, Romanowski odpowiada:
Bajki z mchu i paproci. Powoływanie się na ministra to częsta metoda dyscyplinowania pracowników, nie bytem tu zresztą wyjątkiem. Naturalnie przychodzili do niego ludzie z pomysłami. Przedstawiciele organizacji społecznych czy politycy. Po to był ministrem, żeby się spotykać i poznawać różnorodne inicjatywy. Podobnie jak do mnie również przychodziło wiele osób z pomysłami. Gdy wydawały mu się cenne, przekazywał je do dalszej oceny. Oczywiście w ramach możliwości Funduszu i o ile przepisy prawa na to pozwalały. Ale na dalszym etapie, tj. wszczętego już postępowania konkursowego, w sprawy nie ingerował, a zwłaszcza w wynik konkursu
— czytamy.
mly/„Do Rzeczy”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/699776-ziobro-naciskal-ws-fs-romanowski-to-mit-giertycha