Dwie były bohaterki sesji Parlamentu Europejskiego 18 lipca w Strasburgu. Jedna - Ursula von der Leyen została ponownie wybrana na przewodniczącą Komisji Europejskiej, zaś druga - Elżbieta Zajączkowska-Hernik w swym wystąpieniu orzekła, że miejsce tej pierwszej jest w więzieniu, a nie na brukselskim tronie i został obwołana królową europejskiej prawicy.
Ponowne ustanowienie Ursuli von der Leyen na władczynię Unii jest poniekąd niespodzianką. Nie tyle sam fakt, ile to, że uzyskała więcej głosów niż pięć lat wcześniej. Wtedy prześliznęła się ledwie 9, teraz zaś dostała ich aż 401 - o 40 ponad wymaganą większość. Jej mowa tronowa była nudna i obłudna, więc raczej nie będziemy się nią zajmować. Niemka potwierdziła, że powiedzie Unię ku katastrofie i zapowiedziała jeszcze więcej tego, co sprowadza na Europę kryzysy - m. in. szaleństw Zielonego Ładu.
Nie ma sensu pochylać się nad tym co nakłamała i naobiecywała. Każdy widzi, że Europa jest w dużo gorszym stanie niż 5 lat temu, kiedy Niemka wstępowała na brukselski stolec. Gospodarka się zwija, problemy społeczne pogłębiają, miliony nielegalnych imigrantów wlewają się do Europy i zakładają w niej swe eksterytorialne enklawy, ceny energii wybijają pod niebo, więc przemysł ucieka do Azji i Ameryki, a ta bredzi o tym, że Europa się dekarbonizuje i uprzemysławia.
Z ciekawostek warto wspomnieć, że przybędzie stołków do obsadzenia i tytułów do nadania - będą kolejni komisarze - jeden od mieszkań, a drugi od Morza Śródziemnego. Czekamy na komisarzy od garaży, regionu Bałtyku i Morza Północnego.
Znacznie krótsze, ale za to dużo ciekawsze było wystąpienie europoseł Konfederacji Elżbiety Zajączkowskiej-Hernik. Wzbudziło dużo więcej aplauzu i znacznie więcej zainteresowania niż mowa von der Leyen. Trąbiły o nim europejskie media, a znaczna część w zachwycie.
Polka została obwołana królową europejskiej prawicy i trzeba przyznać, że jej wystąpienie przypominało temperaturą, pasją i szczerością najlepsze mowy Giorgii Meloni, zanim ta dała się jak śpiewał Grzegorz Ciechowski, pożreć galopującej prostytucji i stała się jedną z tych śliskich, nijakich, europejskich władczyń.
Pani Urszulo - czas powiedzieć co o pani myśli zdecydowana większość Europejczyków
— śmiało i bezpośrednio zwróciła się do Niemki polska poseł. Już to zasługuje na uznanie.
Do eurokratów należy zwracać się wprost - do konkretnych ludzi, którzy mają twarze i nazwiska. Posłowie PiS od tylu lat zasiadają w PE, a jeszcze tego nie pojęli i wciąż zdają się być onieśmieleni majestatem władców Europy, więc krytykują w abstrakcji, odwołując się do jakiejś tam demokracji, praworządności, sprawiedliwości, zasad zamiast konkretnie po stopniu i nazwisku wskazywać odpowiedzialnych za prowadzenie Europy ku katastrofie i mówić np. takiemu Hiszpanowi Aguilar, że nie będzie się słuchać żadnych pouczeń od człowieka, który się nad żoną i rodziną znęcał.
Jest pani twarzą Zielonego Ładu, który (…) prowadzi do tego, że z Europy robi się gospodarczy skansen. Jest pani twarzą wszystkich unijnych klimatycznych wariactw (…). Jest pani twarzą paktu imigracyjnego. Jak pani nie wstyd promować pakt który prowadzi do tego, że miliony kobiet i dzieci czują się zagrożone na ulicach swoich własnych miast
Przy tych słowach rozległy się wrzaski i oklaski.
Odpowiada pani za każdy gwałt, za każdą napaść, za każdą tragedię spowodowaną przez nielegalnych imigrantów, bo to pani zaprasza tych ludzi (…) i za to co pani robi powinna pani trafić do więzienia
Rosną wrzaski i oklaski.
Pani obecność na stanowisku szefowej Komisji to dalszy upadek Unii
— mówiła polska europoseł.
I na koniec:
Wie pani co myślimy o pani zielonym ładzie i pakcie.
Poseł przeszła do demonstrowania tego co myślimy i podarła kartki symbolizujące te dwa obłąkańcze unijne projekty
A od Polski ręce precz, a wszystkim żołnierzom (…) powinna się pani kłaniać w pas
— kończyła Zajączkowska-Hernik mówiąc już bezpośrednio do von der Leyen. Ta zaś uśmiechała się niby trochę pogardliwie, a trochę jakby padający deszcz z siebie zlizywała.
Przytoczyłem kilka fragmentów, by łatwiej było się do całości odnosić. Wystąpienie polskiej poseł spotkało się większym aplauzem za granicą niż w Polsce. Tam mało było głosów krytycznych, jakby starano się go nie zauważyć, za to u nas mamy do czynienia z wielką falą oburzenia. Nawet politycy Zjednoczonej Prawicy zdawali się być zniesmaczeni wystąpieniem, a ich mowa była była ugrzeczniona: no może i krytyka słuszna, ale formy nie popieramy.
Ja zaś patrzę na to tak: w filmie CK Dezerterzy, grany przez Zbigniewa Zapasiewicza kapitan Wagner tak zwraca się do porucznika von Nogaya:
Wie pan, że nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie.
Otóż nawet w słowniku ludzi niekulturalnych nie ma dość obelżywych słów, by określić poziom nikczemności, zepsucia, zakłamania skorumpowania, cynizmu, pogardy dla ludzi, zaczadzenia ideologicznym obłędem jaki ma w sobie zgniła do cna eurokracja, którą Niemka Ursula von der Leyen uosabia.
Wysługujący się tej kaście i rasie panów polscy politycy chcieliby bym się może wstydził za wystąpienie Elżbiety Zajączkowskiej-Hernik, bo przecież tak mówić i zachowywać się na salonach nie wypada. Jaki wstyd, co on tam sobie w tej Brukseli o nas pomyślą? To było niemiłe, nieeleganckie, takie nieeuropejskie.
No właśnie o to chodziło, takie miało być. Brawo pani Zajączkowska-Hernik. Tak z nimi trzeba. Na odlew i niech puchnie, niech znika ten obrzydliwy uśmiech z ich zakłamanych twarzy.
Nie będą uczyć tego co wypada, a co nie ludzie, których zawołaniem politycznym jest w…ć i osiem gwiazdek. Tę fanatyczną sektę wiedzie obecny premier Donald Tusk, który publicznie mówił prezydentowi, żeby się powiesił, a o poprzednim rządzie, że to seryjni zabójcy kobiet.
Za to co robi von der Leyen, za sprowadzanie nieszczęść na miliony ludzi powinna stanąć przed trybunałem i wylądować w ciemnym lochu. I wolno, a nawet trzeba to głosić. Jakoś nie przeszkadza to, że dzień w dzień PO, cała ta zbieranina od Hołowni i jakiejś tam lewicy grozi przeciwnikom politycznym aresztowaniem i więzieniem. Insynuacje, przezwiska i groźby są stałym elementem propagandy i polityki.
Nie będą uczyć europejskich tonów ludzie, którzy dali program w państwowej telewizji tępej dziuni, która publicznie miotała ku..mi i wyzywała obrońców granic od morderców. Frasyniuk nazywał polskich żołnierzy psami i śmieciami, a jedyna odpowiedzią rozmawiającego z nimi pracownika TVN był debilny uśmiech nr. 4.
Uśmiechnięta Europa i uśmiechnięta Polska, której bohaterką jest ordynarne, prymitywne babsko Lempart wywrzaskujące najgorsze bluzgi pod adresem polskich policjantów. I gazeta z ambicjami, taka co to jej redaktorzy obnażają się przed koleżankami, tłumacząca nieoświeconym polskim kołtunom, że bluzg wy…ć jest pięknym, pełnym pasji hasłem tłumaczy, a takie wulgarne babska jak Lempart reprezentują polskie kobiety - nasze mamy, córki, żony, siostry.
A może savoir-vivre powinien uczyć nas światowy mąż stanu Sikorski? Niech nam powie co robią angielscy dżentelmeni.
Czy wolno jak Zajączkowska-Hernik mówić, że von der Leyen odpowiada za gwałty i tragedie spowodowane przez imigrantów? Dużo w tym przesady, ale znacznie więcej prawdy niż w tym co głoszą nasze uśmiechnięte cmentarne hieny, kiedy za każdym razem urządzają widowiska po tym, jak zdarzy się tragedia i jakaś ciężarna kobieta umrze. Pamiętacie te nikczemne brednie premiera o seryjnych zabójcach kobiet. I o tym jak wyborcy lewicy chlają i nad rodzinami się znęcają.
Nie ma nic nadzwyczajnego w geście podarcia kilku kartek. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi darła na oczach milionów Amerykanów orędzie o stanie państwa Donalda Trumpa. Już nie wspomnę o wygłupach posłanki Jachiry, która sprawia wrażenie, że jest ofiarą higienicznego wykluczenia. To taka tam nasza miejscowa fleja. Ha tak się mówi - nie wspomnę. Właśnie wspomniałem i przypomniałem posłankę wytworną niczym miss pobocza.
Po wystąpieniu europoseł Zajączkowskiej-Hernik ludowy i europejski wiceminister rolnictwa z PSL Adam Nowak mówił, że cała Konfederacja powinna trafić do wariatkowa. Europoseł Elżbieta Łukacijewska bredziła:
Takie antyeuropejskie wystąpienia wpisują się w narrację Putina. Robią zresztą furorę w rosyjskich mediach. Co ciekawe, ci wielcy przeciwnicy Unii z przyjemnością piją francuskie wino, jeżdżą niemieckimi samochodami i przesiadują w brukselskich restauracjach. Nie mają też problemów, aby brać euro, które tak w Polsce krytykują. Ta antyeuropejskość jest na pokaz, by oszukać wyborców.
Zaś jej partyjna i brukselska już teraz koleżanka Marta Wcisło tak o Zajączkowskiej mówiła:
Cwana tupeciara płynąca na skrajnej fali nacjonalizmu, naprawdę. Szanowni państwo, wstyd mi dzisiaj było za tą panią, obok mnie siedzieli koledzy z różnych krajów, naprawdę wstyd mi było. Szanowni państwo, ta pani dzisiaj przyniosła wstyd naszemu krajowi.
Jejku, co też sobie Helmut i gruba Berta pomyślą? Jak ta Zajączkowska mogła tak do jaśnie pani królowej Unii bez kornego dygu i sztywnienia w posłuszeństwie jak u Tuska. Bez tego zachwytu na twarzy i uśmiechu ekstatycznego - o szczęście niepojęte, Ursula zaszczyciła nas spojrzeniem i teraz ustawiamy się z jaśnie panią do zdjęcia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/699607-krolowa-i-tupeciara-zajaczkowska-hernik-vs-von-der-leyen