Państwowa Komisja Wyborcza powinna odrzucić sprawozdanie PiS, ponieważ komitet wyborczy pozwolił na to, żeby kto inny niż tylko komitet prowadził kampanię - stwierdził na antenie TVN24 Stanisław Kostrzewski, były skarbnik Prawa i Sprawiedliwości, który odszedł z partii w 2014 r.
Kostrzewski podczas rozmowy w TVN24 był pytany m.in. o list Jarosława Kaczyńskiego z 2019 r. do lidera Solidarnej Polski (obecnie Suwerennej Polski). Na początku lipca „Gazeta Wyborcza” pisała, że przed wyborami w 2019 r. Kaczyński zwrócił się do Zbigniewa Ziobry „o natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej”.
Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki zarówno z punktu widzenia przebiegu kampanii, jak i ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą
— pisał prezes PiS w przytaczanym liście, datowanym na 26 sierpnia 2019 r.
Zszokowany byłem i jestem tym, że dla prezesa nie miało znaczenia łamanie prawa, nadużywanie swoich stanowisk, brak kontroli, brak oceny moralnej takiego postępowania, brak reakcji zwalczających taką rzecz w partii, bo przecież jeżeli to się rozpleni, to ta partia nie będzie miała racji bytu
— powiedział Kostrzewski.
Na pytanie, co może i powinna zrobić Państwowa Komisja Wyborcza, odparł: „Według mnie powinna odrzucić sprawozdanie (PiS - PAP) z tego właśnie względu, że komitet wyborczy (…) poprowadził, pozwolił sobie na to, żeby kto inny niż tylko komitet wyborczy prowadził kampanię”. Kostrzewski zaznaczył, że kodeks wyborczy zakłada, że tylko komitet wyborczy powinien prowadzić kampanię i mieć nad nią pieczę.
W zeszły czwartek Państwowa Komisja Wyborcza przekazała, że podjęła decyzję o odroczeniu do 31 lipca posiedzenia ws. sprawozdań finansowych z wyborów parlamentarnych, z uwagi na konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy.
Naciski MS na PKW
Resort sprawiedliwości postuluje, by PKW sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych. Pismo w tej sprawie minister sprawiedliwości skierował na początku czerwca do Krajowego Biura Wyborczego. Adam Bodnar podał wówczas, że „poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 milionów złotych, w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski”, a dofinansowania z FS przyznawano w latach 2019-2023, czyli w okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną.
Każdy komitet wyborczy, który wziął udział w wyborach parlamentarnych, musiał przedstawić Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdanie finansowe z kampanii wyborczej. PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić. Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, którą partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami oraz subwencji - także maksymalnie do 75 proc. jej wysokości.
To nie pierwszy raz, gdy lewicowo-liberalne media rozmawiają ze Stanisławem Kostrzewskim, byłym skarbnikiem PiS-u, obecnie krytycznie wypowiadającym się o partii, z która był związany, by tylko uderzyć w formację Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli chodzi o działalność ministerstwa sprawiedliwości kierowanego przez Adama Bodnara, to każdy pretekst wydaje się dobry do tego, by osłabić PiS, w tym wypadku w przypadku ewentualnego odrzucenia sprawozdania finansowego PiS przez PKW.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/699480-tvn24-uderza-w-pisstacja-zwrocila-sie-do-bskarbnika-partii