„Na poziomie kwalifikacji prawnych można pokazać, jak bezzasadne i nieprawidłowe są te zarzuty. W żaden sposób prokuratura nie podnosi, że te środki zostały zdefraudowane, czyli że te podmioty nie wywiązywały się ze swoich obowiązków” - powiedział w trakcie sejmowej debaty nad wyrażeniem zgody przez Sejm na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej oraz zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.
Marcin Romanowski odniósł się z mównicy sejmowej do stawionych mu przez wnioskodawców zarzutów w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.
Nie jest tajemnicą, że obecny minister sprawiedliwości i prokurator generalny, a także adwokat osoby pomawiającej mnie to czynni i wyjątkowo aktywni politycy obecnej koalicji rządzącej. Nie jest również tajemnicą, że obaj panowie organizują spotkania poświęcone zarówno tej sprawie FS, jak też wielu innym sprawom. Działania prokuratury ws. FS to bez wątpienia działania na polityczne zlecenie. Po to właśnie w sposób nielegalny była przejmowana prokuratura, żeby wykorzystywać ją do brutalnej walki politycznej i by umarzać niewygodne dla Koalicji 13 Grudnia wnioski o uchylenie immunitetów Romana Giertycha, którego prokuratura podejrzewa, że uczestniczył w wyprowadzeniu 92 mln zł ze spółki giełdowej, pana Grodzkiego, który wg. prokuratury kierował grupą łapówkarską w szczecińskim szpitalu, p. Nowaka, u którego zaleziono 5 mln zł, pochodzących z międzynarodowej korupcji. Pan Karpiński, Gawłowski, można by wyliczać
— mówił Romanowski.
W tej sprawie mamy do czynienia z fałszywymi oskarżeniami dot. rzekomych przestępstw urzędniczych i tez prokuratury, że w ramach uznania administracyjnego, środki nie były przekazywane podmiotom, które prokuratura uznaje za właściwe
— dodał.
Obowiązki i polityka resortu sprawiedliwości
Romanowski wyjaśniał, że jego działania w zakresie nadzoru nad FS wynikały z prawnych umocowań i obowiązków ustawowych.
Zarzuty, które zamierza mi postawić prokuratura dot. funkcjonowania FS, którego aktualna struktura i cele ukształtowane są nie przez widzimisię ministra czy partii, tylko przez polski Sejm. Właśnie w 2017 r. polski Sejm zmienił te regulacje do pomocy pokrzywdzonym i pomocy postpenitencjarnej, dodał trzeci cel – o charakterze prewencyjnym i była to decyzja Sejmu, czemu przyklasnęła pani Gersdorf, a czemu przeciwna nie była ówczesna opozycja, gdyż wyciągnęła karty do głosowania
— zaznaczył.
Jako wiceminister wówczas miałem obowiązek, by te przepisy stosować. W ramach tego obowiązku udało się zrobić bardzo wiele. Cała sieć pomocy postpenitencjarnej, sieć pomocy pokrzywdzonym – ponad 300 ośrodków z dostępną pomocą o charakterze psychologicznym, prawnym i materialnym dla osób dotkniętych przestępstwem
— uzupełnił poseł Suwerennej Polski.
Jego zdaniem, nie jest niczym dziwnym, że wydatkowanie środków FS musiało być w zgodzie z ówczesną polityką Ministerstwa Sprawiedliwości.
Przeznaczenie tych środków z FS musiało być zgodne z polityką MS. Ja rozumiem, że wielu osobom na tej sali może się nie podobać, że ogłaszaliśmy takie konkursy i wspieraliśmy takie projekty, które walczyły z chrystianofobią, polonofobią czy wspierały rodzinę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Domena marszów równości czy innych projektów, które wydawały się, że bardziej demoralizują niż wychowują dzieci, to domena obecnego prezydenta Warszawy. My woleliśmy wspierać innego rodzaju działania
— punktował Marcin Romanowski.
Warto zwrócić uwagę, że w ramach tych działań, w ramach których zlecane były zadania publiczne w formie konkursowej, dysponent, czyli ja jako osoba reprezentująca ministra, miał szeroką swobodę uznania. Zawsze te decyzje były uzasadnione merytorycznie, ale to dysponent decydował, a nie komisja, która tylko rekomendowała. Dysponent mógł nie zgodzić się z oceną komisji i nie przyznać określonym organizacjom finansowania. Mógł też zmienić wysokość dotacji czy unieważnić konkurs. O tym najwyraźniej zapomina prokuratura. Nigdy w tym systemie nie wydawałem jakichkolwiek poleceń w trakcie czy przed przygotowaniem przez komisję właśnie tych rekomendacji. Na pewno MS zależało na tym, by te konkursy były sprawnie przeprowadzane, bo było bardzo wiele zaniedbań ze strony naszych poprzedników
— kontynuował.
Nie było wpływu na decyzje FS?
Marcin Romanowski zdecydowanie zaprzeczył jakoby Zbigniew Ziobro jakkolwiek miał wpływać na decyzje ws. wydatkowania FS.
Nie jest też prawdą, że szef MS uczestniczył w jakiś sposób czy wpływał na te decyzje. Zajmował się sporadycznie FS, co zrozumiałe w obliczu licznych obowiązków. Przypisywanie mnie czy tym bardziej ministrowi wpływania na decyzje jest oczywistym kłamstwem
— uzasadniał.
Na poziomie kwalifikacji prawnych można pokazać, jak bezzasadne i nieprawidłowe są te zarzuty. W żaden sposób prokuratura nie podnosi, że te środki zostały zdefraudowane, czyli że te podmioty nie wywiązywały się ze swoich obowiązków. Wręcz przeciwnie, jeśli patrzymy na budynek Profeto, to on stoi i jego wartość wg. szacunków ekspertów jest nawet większa niż wartość tej dotacji, która została przeznaczona. Jeśli jakieś środki były nieprawidłowo wydatkowane, to była wszczynana kontrola i jeśli zarzuty się potwierdziły, to środki były zwracane, a w skrajnych przypadkach mieliśmy do czynienia z wypowiedzeniem umów
— wyjaśniał dalej poseł opozycji.
Według niego, zupełnie nietrafiony jest też zarzut dotyczący wywoływania rzekomych szkód majątkowych, gdyż FS nigdy nie był wydzieloną z ministerstwa jednostką, ale rachunkiem bankowym, mającym realizować ustawowe cele, zawarte m. in. w ustawie budżetowej państwa.
Nieporozumieniem jest zarzut jakiejś szkody majątkowej. Fundusz nie jest jakąś odrębną instytucją, jest po prostu rachunkiem bankowym, nie działa w celu zysku i nie uczestniczy w obrocie gospodarczym, którego ten przepis dotyczy. Te środki trzeba było wydać i byłem do tego zobowiązany na mocy ustawy budżetowej. Działanie na szkodę interesu publicznego czy prywatnego także jest bezzasadne i to kolejna, fałszywa kwalifikacja ze strony prokuratury. Jak można mówić o szkodzie dla interesu publicznego, jeśli te środki były przeznaczone dla instytucji publicznej, podległej ministrowi sprawiedliwości
— tłumaczył Marcin Romanowski.
Tak samo zupełnie gołosłowne są zarzuty dot. jakichś rzekomych korzyści osobistych. Nie wiadomo na czym miałoby to polegać, czego też w żaden sposób prokuratura nie wykazuje
— zaznaczył.
Festiwal absurdów
Romanowski zwrócił też uwagę posłów na absurdalność zarzutów o rzekome działanie w zorganizowanej grupie przestępczej w kontekscie MS i FS.
Wreszcie absurdalny zarzut zorganizowanej grupy. Art. 258 dot. zupełnie innych spraw. Twierdzenie, że istniejąca struktura instytucji publicznej czy np. spółki akcyjnej może być kwalifikowana z tego artykułu jest oczywistą bzdurą. Idąc tym tokiem rozumowania, praktycznie każde przestępstwo popełnione w zorganizowanej instytucji publicznej należałoby kwalifikować wg. tego artykułu
— ocenił.
To wszystko co powiedziałem – błędna kwalifikacja z art. 231, 296 i 258 podważa wniosek aresztowy
— dodał.
Należy też pamiętać, że wniosek jest złożony przez osobę nieuprawnioną. Prokurator Barski nie składał tego wniosku, jest on przekazany przez prokuratora generalnego, podpisany przez prok. Korneluka, który nie jest prokuratorem krajowym, a w związku z tym również z tego powodu jest to działanie bezprawne i stanowi rodzaj represji politycznej, na którą Sejm nie powinien wyrazić zgody
— podsumował poseł Marcin Romanowski.
CZYTAJ TEŻ:
maz/sejm.gov.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/698631-romanowski-to-dzialanie-bezprawne-i-represja-polityczna