„Mélenchon to polityk komunizujący i bardzo prorosyjski. Budowana od dawna legenda o zatrzymaniu marszu „putinowców” legła w gruzach” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. W jego ocenie tworząca się koalicja partii lewicowych z ugrupowaniem prezydenta Emmanuela Macrona będzie rządzić Francją nieudolnie.
W wyborach parlamentarnych we Francji zwyciężył Nowy Front Ludowy. To sojusz partii lewicowych: Partii Socjalistycznej i Zielonych oraz skrajnej lewicy - Francuskiej Partii Komunistycznej i Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Mélenchona. Połączą siły z ugrupowaniem prezydenta Emmanuela Macrona.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lewica wygrywa we Francji, nie ma jednak większości bezwzględnej. „NFP jest pierwszą siłą w parlamencie, ale mówmy prawdę”
Portal wPolityce.pl: Jak pan ocenia wyniki wyborów we Francji? Ostatecznie Macronowi udało się zmarginalizować Marine Le Pen.
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Główny zamysł Macrona polegał na tym, by dopuścić Le Pen do rządów na poziomie parlamentarnym. Wszystko po to, aby jej ugrupowanie zużyło się politycznie do następnych wyborów prezydenckich i pokazało, że nie jest w stanie skutecznie rządzić. Ten zamysł legł jednak w gruzach i będzie odwrotnie. Zużywać się będzie obóz lewicowo-liberalny.
W którym kierunku pójdzie Francja pod rządami lewicy i liberałów?
To Jean-Luc Mélenchon i jego partią są zwycięzcami wyborów. A przecież Mélenchon to polityk komunizujący i bardzo prorosyjski. Budowana od dawna legenda o zatrzymaniu marszu „putinowców” legła w gruzach. Wkrótce okaże się, że jest jeszcze gorzej. Rezultaty wyborów we Francji są groźne właśnie ze względu na prorosyjskość ich zwycięzcy. Retoryka Macrona, który w ostatnich miesiącach nawoływał do wysłania wojsk na Ukrainę, okazały się pustymi słowami. Trudno bowiem zakładać, że prezydent Francji był aż tak naiwny, by uważać, że dostanie poparcie NATO dla tego pomysłu. Zgłosił go tylko po to, by spalić taki plan. Dlatego ten manewr nie jest żądnym dowodem na antyrosyjskość Macrona. Dowodzi raczej jego przebiegłości, teraz będzie mógł mówić: chciałem twardo, ale mi nie dali.
Czy to może oznaczać wzrost rosyjskich wpływów w Europie?
Ten prorosyjski kierunek z nowym lewicowym zapleczem parlamentarnym może być ożywiony. To oznacza duże zagrożenie. Przed wyborami Mélenchon mówił wręcz o wystąpieniu z NATO. Nie wiemy, na ile te deklaracje będą kontynuowane, gdy znajdzie się w rządzie. Często jest przecież tak, że co innego mówi się w kampanii, a co innego robi w praktyce. Pewne jest za to, że mamy do czynienia z siłą anty-atlantycką, czyli wrogą NATO i bardzo otwartą na współpracę z Rosją.
W Niemczech chadecy także szykują się do powrotu do władzy. Co to może oznaczać dla Ukrainy i dalszego przebiegu wojny?
Jestem tu niestety pesymistą. Ukraina znajdzie się teraz pod dużym naciskiem w sprawie szukania kompromisu z Rosją. W mojej ocenie będzie to jedynak tylko pauza strategiczna, przed kolejną inwazją Putna. Ktokolwiek będzie rządził we Francji, czy też w Niemczech. Mówienie o tym, że jedni są prorosyjscy, a drudzy antyrosyjscy jest złudzeniem, to nieprawda. Tam wszystkie siły są bardziej lub mniej sprytnie prorosyjskie. Po prostu jedni potrafią lepiej to kamuflować, inni gorzej. W istocie nie ma takich, którzy byliby gotowi na polityczną konfrontację z Rosją i zapłacenie za to wysokiej ceny. To wyborcy byliby zmuszeni zapłacić koszty takiej konfrontacji. Mogą oczywiście składać pewne deklaracje, ale ani we Francji ani w Niemczech nikt tego nie chce. Mogą zapalać świeczki w oknach, ale przecież nie podniosą w swych krajach podatków na potrzeby zbrojeń.
A sytuacja wewnątrz kraju? Francja nie jest dziś oazą spokoju i gospodarczego rozkwitu.
Przejmujące władzę ugrupowania lewicowo-liberalne nie rozwiążą żadnego z istotnych problemów Francuzów, które powodują w kraju coraz silniejsze wstrząsy. Chodzi o kwestię imigrantów oraz zagrożenia islamistycznego. Mélenchon się tym skutecznie nie zajmie. Do następnych wyborów prezydenckich społeczna frustracja we Francji będzie narastać. Pytanie dotyczy tylko tego, jaki osiągnie ona poziom. Czy będzie tak wysoki, że wyniesie Le Pen do władzy pod hasłami antyimigranckimi? A może spowoduje jeszcze raz konsolidację obozu lewicowo-liberalnego pod hasłem zatrzymania Frontu Narodowego i Le Pen? Widać, że natura tego wyborczego starcia będzie powtórzona, bo obecne rozstrzygnięcie nie jest trwałe. Spowoduje za to zużywanie się establishmentu lewicowo-liberalnego, który pokaże się jako nieudolny i potrafiący rozwiązać wielu problemów.
Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/698236-zurawski-melenchon-to-polityk-komunizujacy-i-prorosyjski