W pierwszym odcinku programu „Polska z pasją” w Telewizji wPolsce Małgorzata Jarecka odwiedziła Roberta Telusa, byłego ministra rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego. Jaki jest prywatnie? Czym jest dla niego ojczyzna, wiara? Jakim jest ojcem? Jak wygląda jego hodowla konika polskiego? Zapraszamy do obejrzenia i przeczytania całego materiału.
Byłem wychowany przez mamę, bo tata zmarł jak miałem siedem lat, więc tatę pamiętam jak przez mgłę. Mieszkam na wsi od urodzenia, tutaj zostałem wychowany od małego dziecka i wiadomo, były czasy, kiedy musiałem pracować w polu, to znaczy paść krowy i bardzo często bywało tak, że musiałem najpierw wydoić krowy, a potem iść do szkoły. W polu pracowałem od samego początku. Muszę przyznać, że moje dzieciństwo bardziej kojarzy mi się z pracą, z obowiązkami
— opowiedział Robert Telus.
„To jest bardziej miłość i hobby”
Jak miałem 13 lat mama kupiła dwa konie, to były młodziutkie ogiery do pracy w polu i pamiętam jak jednego z tych koni sam ubierałem, tzn. zakładałem do wozu i to był też jego pierwszy raz i dał się ubrać, był bardzo posłuszny i to wtedy się zaczęło, a później jak się ożeniłem, to zaraz na samym początku naszego małżeństwa kupiłem pierwszego konika i nawet nie wiedziałem, że to jest konik polski
— wskazał w rozmowie z Małgorzatą Jarecką poseł PiS
Konik polski jest konikiem, który jest bardzo wdzięcznym, z którym można się i poprzytulać, i pobawić. Najpierw kupiłem jednego konika, później były dwa, potem trzy, a następnie się dowiedziałem, że można założyć stado zachowawcze, żeby odbudować koniki polskie w Polsce. Nie jest to wielki biznes, to jest bardziej miłość i hobby
— opowiadał polityk.
„To nie było tak od razu”
Poseł Robert Telus jest ojcem czwórki dzieci (piąta córeczka zmarła w wieku 5 lat) i adoptował pięcioro dzieci z domu dziecka.
To nie było tak od razu, że adoptowaliśmy wszystkie pięcioro dzieci, to było cykliczne, podzielone na części. Kiedyś z żoną po rekolekcjach usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o tym, że mamy piękny dom, że jest nam dobrze, że mamy swoje dzieci, ale jest tyle dzieci, które nie mają swojego domu i że możemy wspólnie z moją rodziną pomóc innemu dziecku i taka myśl się narodziła i zaczęliśmy o tym myśleć
— wspominał poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Po tej naszej pierwszej myśli odeszła nasza 5-letnia córka Wiktoria. Wiedzieliśmy, że śmierć Wiktorii nie jest tragedią nie do przeżycia, bo byliśmy razem, mieliśmy siebie i my wiedzieliśmy o tym, że Wiktoria jest tam po drugiej stornie i jest takim naszym rodzinnym aniołkiem, który nas wspiera. Mieliśmy też wielkie szczęście, że mogliśmy być na audiencji prywatnej u św. Jana Pawła II. Czuliśmy się tak jakbyśmy załatwili najważniejszą sprawę w życiu
— podkreślił Robert Telus.
„Początki były trudne”
Mówiłem naszym dzieciom, że chcemy adoptować dziecko i później zdecydowaliśmy się na adoptowanie 15-letniej dziewczyny z jej noworodkiem, później był jej brat, potem kolejny brat. Początki były trudne, ona się przyzwyczajała do nas i my do niej. Nasze dzieci też musiały się do tego przyzwyczaić. Teraz minęło już 20 lat (od pierwszego adoptowania) i nadal mamy kontakt z tą rodziną. Tomek mieszka cały czas z nami, po prostu jest członkiem rodziny
— wyjaśnił polityk.
Bardzo ważna dla mnie jest relacja rodzinna i mam wielkie szczęście, że te relacje rodzinne i z moją najbliższą rodziną i z tymi dziećmi od serca i spod serca są dobre, ale również mam dobre relacje z moimi siostrami. I rzecz, która mnie zawsze pociągała, czyli miłość do ojczyzny
— opowiadał Robert Telus.
Zobacz cały materiał Telewizji wPolsce:
nt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697509-poruszajacy-material-jaki-jest-prywatnie-robert-telus