„W momencie, kiedy frekwencja przekroczy 50 proc., takie referendum, jego wynik będzie wiążący dla rządu. Rządz będzie musiał tutaj rzeczywiście zacząć działać” - mówił na antenie neo-TVP Info poseł PiS Marcin Przydacz, tłumacząc dlaczego PiS chce referendum ws. paktu migracyjnego.
Zapowiedź zbiórki podpisów pod referendum
Pod koniec czerwca podczas konwencji w Pułtusku prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział zbiórkę podpisów pod żądaniem nowego referendum ws. wypowiedzenia paktu migracyjnego.
Od września będziemy zbierali podpisy pod żądaniem nowego referendum. Bo to musi być podstawa do innego żądania, bo jesteśmy przekonani, że jeżeli do takiego referendum dojdzie, wygramy. Do żądania wypowiedzenia tego paktu. W żadnym wypadku nie możemy się zgodzić. I to musi być narodowe zadanie, możliwe do spełnienia już dzisiaj
— tłumaczył wówczas lider Zjednoczonej Prawicy.
Prezes PiS przypomniał też zeszłoroczne referendum, które bojkotowała ówczesna opozycja, a dziś rządząca koalicja 13 grudnia.
Przypomnijmy sobie, to co działo się nie tak dawno temu – w czasie wyborów. Było referendum. Wzywano do tego, by je bojkotować. W wielu lokalach podejmowano działania, by zniechęcać do brania kart referendalnych.(…) Chodziło o to, by było ono nieważne. I to się udało
— mówił Jarosław Kaczyński.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes PiS zapowiada zbiórkę podpisów pod nowe referendum: To musi być podstawa do żądania wypowiedzenia Paktu Migracyjnego
Poseł PiS wyjaśnia
Na antenie neo-TVP Info poseł PiS Marcin Przydacz, były szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej oraz były wiceszef MSZ, został zapytany przez jednego z widzów programu „Bez retuszu” o to, jaki jest sens takiego referendum, skoro większość decydujących w Polsce partii nie popiera paktu migracyjnego w obecnej formie.
Proszę pamiętać, że zgodnie z polską konstytucją władza zwierzchnia w Polsce należy do narodu. Mamy nadzieję, że po pierwsze takie referendum zostanie zarządzone. Będziemy już jesienią zbierać podpisy w tej sprawie. Finalnie potrzeba pół miliona podpisów
— przypomniał parlamentarzysta.
Ale mam nadzieję, że demokratyczna władza, jaką mieni się dzisiaj Sejm, nie zlekceważy, że pół miliona, czy może, daj Boże, więcej Polaków będzie oczekiwało takiego referendum
— dodał.
W momencie, kiedy frekwencja przekroczy 50 proc., takie referendum, jego wynik, będzie wiążący dla rządu. Rząd będzie musiał tutaj rzeczywiście zacząć działać
— wyjaśnił Przydacz.
Czy Tusk i jego przystawki ponownie będą grać na bojkot tak ważnego referendum? Czas pokaże.
olnk/X/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697464-dlaczego-referendum-ws-paktu-przydacz-wyjasnia