„Jedyne, co Tusk przywiózł ze szczytu, to kłamstwo imponujących rozmiarów, nawet jak na jego standardy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Radosław Fogiel. Były szef komisji spraw zagranicznych w ten sposób ocenia „wyssaną z palca” historię premiera o zgodzie na unijne współfinansowanie tzw. Tarczy Wschód. „Niemiecka prasa wręcz Scholza chwali za to, że się nie zgodził i Tuska przeczołgał” - dodaje polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Po zakończonym w czwartek unijnym szczycie dotyczącym m.in. spraw obronności Donald Tusk mówił na konferencji o olbrzymim sukcesie. Miała nim być zgoda liderów UE na współfinansowanie „flagowych projektów obronnych”, czyli m.in. Tarczy Wschód. Chwilę po tych zapewnieniach, media zaczęły jednak podawać informacje całkowicie przeczące twierdzeniom premiera, a niektóre nawet pisały, że Tusk „Wściekł się na Scholza” bo ten wbił nóż w plecy i nie zgodził się na współfinansowanie.
Polskie i zagraniczne media - szczególnie niemieckie - opisują konkluzje ze szczytu. Wygląda na to, że jedyne co Tusk przywiózł ze szczytu, to kłamstwo imponujących rozmiarów, nawet jak na jego standardy. Jego historia, którą próbował sprzedać Polakom na konferencji po szczycie, jest wyssana z palca. Zapowiadał, że uzgodniono unijne finansowanie inwestycji obronnych - Tarczy Wschód - a tymczasem w relacjach ze szczytu czytamy zupełnie coś innego. Niemiecka prasa wręcz chwali kanclerza Olafa Scholza za to, że się takim pomysłom sprzeciwił i przeczołgał Donalda Tuska i kraje bałtyckie
— mówi portalowi wPolityce.pl poseł Radosław Fogiel z PiS.
„Berlin widzi, że w Warszawie ma uległy rząd”
Czyżby rząd Tuska nie był jednak w europejskim mainstreamie? Zdaniem posła Fogla to co robi Tusk jest na pokaz, ciągle najważniejsze jest dla niego to, aby dobrze wypaść na brukselskich salonach zamiast walczyć o polskie interesy.
Widać jasno zasadniczą różnicę pomiędzy rządem Tuska a naszym. Kiedy kanclerz Scholz zaczął mówić o hełmach w czasach organizowania wsparcia militarnego dla Ukrainy, to premier Mateusz Morawiecki pojechał do Berlina i przywołał go do porządku. Na pewno nie było to dla Niemców miłe, ale odniosło skutek. Tymczasem teraz widzimy to, co widzimy. W tym temacie dzieje się to samo, co przy historii wysyłania nam przez Niemców migrantów. Berlin widzi, że w Warszawie ma uległy rząd, który nie jest w stanie przeciwstawić się interesom niemieckim, by bronić Polski i z tego korzystają. Każdy kraj w takiej sytuacji by z tego korzystał. Szkoda tylko, że obecny rząd Tuska na to pozawala
— podkreśla były szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. Polityk zastanawia się, jaka przyszłość czeka projekty dotyczące wzmocnienia obrony naszej wschodniej granicy?
Tarcza Wschód jest przecież tak naprawdę obecnie określeniem piarowskim zestawu projektów, który zaczął być opracowywany jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości. W naszych czasach jej wykonanie było na pewno realne, my potrafiliśmy zapewnić dochody do budżetu państwa. Teraz widzimy, że historia niestety lubi się powtarzać, bo kiedy rządzi Tusk i jego ludzie, radykalnie spadają dochody do budżetu. Okazuje się - jak mawiał ich klasyk - że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Nie wiadomo jak teraz sprawa tych zabezpieczeń granicy się potoczy. Kiedy posłowie PiS robili niedawno poselską kontrolę w Ministerstwie Obrony Narodowej ujawnili, że nie ma zapewnionego żadnego finansowania na ten projekt
— stwierdza poseł klubu PiS. Osobną sprawą pozostaje niemiecki pomysł budowania tzw. żelaznej kopuły w Europie.
Żelazna kopuła poza swoim aspektem militarnym oznacza bardzo duże wsparcie dla niemieckiego przemysłu obronnego. Tymczasem Polska ma dziś dużo bardziej zaawansowaną i rozwiniętą obronę przeciwlotniczą. Tu oczywiście nie chodzi o negowanie wszystkiego z góry. Jeśli gdzieś te systemy mogą się uzupełniać, to oczywiście to dobry kierunek, ale musimy podchodzić do tego w sposób asertywny. Trzeba proponować wykorzystanie tych aspektów naszego przemysłu obronnego, w których przodujemy, chociażby w zakresie radarów. Polska jest dziś w zakresie systemów przeciwlotniczych dalej do przodu niż inne kraje Europejskie, chodzi o systemy Wisła, Pilica i Narew. Jeśli mielibyśmy wchodzić do projektu żelaznej kopuły to jako lider, jako ktoś kto przynosi zastosowania dobrych rozwiązań. Obawiam się jednak, że do takiej postawy obecnie rządzący są mentalnie niezdolni
— podsumowuje poseł Radosław Fogiel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697273-fogiel-tusk-przywiozl-klamstwo-imponujacych-rozmiarow