Minęły lata ale w czasie debaty Trump - Biden temat reakcji władz na pandemię powrócił i wzbudził duże emocje. To naturalne, bo ten, kto twierdzi iż cokolwiek było wtedy oczywiste, jasne, pewne, ten po prostu oszukuje opinię publiczną.
Sam pamiętam jak drobny wniosek złożony w Urzędzie Skarbowym leżał przez trzy dni - wraz z setkami podobnych - w specjalnej skrzyni, bo panie urzędniczki bały się dotknąć kopert. Pamiętam puste ulice i strach bliskich. Charakter zarazy i samego wirusa nie był rozpoznany. Ludzie naprawdę umierali, walczyli o życie, tracili zdrowie. Lekarze i pielęgniarki robili, co było w ich mocy ale przecież i oni popełniali błędy, tak w Polsce, jak i na świecie.
Pandemia w każdym wymiarze, gospodarczym, zdrowotnym, społecznym, politycznym była wielką światową katastrofą.
Obowiązkiem dobrej władzy publicznej było zrobienie wszystkiego, by ratować Polskę i Polaków, by w skrajnie trudnej sytuacji podejmować próby zapewnienia funkcjonowania każdej sfery życia. Od opieki zdrowotnej przez edukację, gospodarkę po funkcjonowanie państwa. W tym przeprowadzenie wyborów.
Przypomnijmy: kończyła się kadencja prezydenta, Konstytucja nakazywała zorganizowanie wyborów, państwu groził paraliż, a opozycja bawiła się w makabryczne gry. Jej ludzie robili wszystko, by organy państwa przestały normalnie funkcjonować. Wyborów normalnych nie chcieli, korespondencyjnych też nie. Chcieli chaosu, który miał dać im władzę.
Ludzie odpowiedzialni wtedy za państwo polskie nie byli wtedy z partii zewnętrznej, rząd nie był zewnętrzny a premier i jego ministrowie mieli odwagę podejmować wielu trudnych decyzji.
Spółki skarbu państwa kupowały maseczki i środki ochrony (ścigani).
Prezes PKN Orlen ruszył z produkcją środków dezynfekcyjnych (ścigany).
Podęto próbę organizacji wyborów korespondencyjnych, wywalonych zresztą właśnie przez ówczesną opozycję. Premier (ścigany) miał prawo to uczynić na podstawie specjalnych ustaw, dających mu możliwość podejmowania działań w kierunku ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa.
Przypomnijmy, że Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w prawomocnym postanowieniu jednoznacznie stwierdził, że w sprawie wyborów korespondencyjnych zachowanie urzędników państwowych, w tym Premiera Morawieckiego mieściło się granicach prawa i nie wypełniało znamion przestępstwa z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego.
Głównym argumentem były specjalne okoliczności, w których znalazła się administracja rządowa w czasie pandemii Covid-19, a której głównym celem było działanie w kierunku zmniejszenia wzrostu zakażeń i przeprowadzenie wyborów prezydenckich w terminie przewidzianym przez konstytucję RP. Sąd uznał, że w związku z tym nie można mówić w tym przypadku o działaniu na szkodę publicznego interesu, a odnosi się to do wydania decyzji wobec Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
Co się zmieniło, że teraz Naczelny Sąd Administracyjny o tych okolicznościach zapomina?
Podobno, „nie było materialnoprawnej podstawy do wydania decyzji”, którą w kwietniu 2020 roku wydał Morawiecki.
Nie było materialnoprawnej podstawy do wydania polecenia Poczcie Polskiej do podjęcia i realizacji czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów prezydenckich
— mówił sędzia Maciej Kobak.
Naprawdę? Przyjęte przez parlament, podpisane przez prezydenta ustawy jasno stwierdzały, że pandemia jest materialnoprawną podstawą do wielu działań nadzwyczajnych, niestandardowych - a NSA tego nie widzi?!
Trudno nie widzieć w tle polityki.
Myślę, że wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczący decyzji ws. wyborów korespondencyjnych w 2020 r. będzie miał znaczenie z punktu widzenia dalszej odpowiedzialności ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego
— snuje polityczne rozważania minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który siłowo capnął prokuraturę i teraz politycznie jej używa.
Dostrzeżmy istotę sprawy: ludzie, których obóz polityczny zablokował możliwość przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych teraz chcą wsadzać do więzienia tych, którzy próbowali je przeprowadzić w trosce o życie ludzi, za to, że się one nie odbyły!
To są nieuczciwie w mojej ocenie wyroki, to są zakłamane słowa polityków i to jest obrzydliwa polityczna represja.
W istocie uprawiana na trupach, bo w tle wszystkich tych pandemicznych walk i sporów były usiłowania ratowania ludzkiego życia i utrzymania jednocześnie normalnego życia. Ktoś walczył, ktoś cynicznie grał i nadal gra.
Czy w pandemii popełniono błędy? Tak, wiele. Na całym świecie. Czy dziś w wielu sprawach postąpilibyśmy inaczej? Oczywiście. Czy jednak generalnie Polska i Polacy przeszli przez pandemię lepiej niż wiele innych państw? Tak.
Nie mieliśmy bankructw, bezrobocia, masowych śmierci w domach opieki. Państwo nie zostało sparaliżowane. Tylko patologiczna władza atakuje ludzi, którzy w chwili wielkiej światowej katastrofy ratowali Polaków. Tylko ludzie nie mający Polski w sercu gotowi są dla politycznego zysku do posłania Polakom przekazu, że nie warto w chwili zagrożenia podejmować wysiłków i ryzyka, że potem zostanie to wykorzystane przez siepaczy z ministerstw do politycznego odwetu.
Pomyślcie, jak bardzo ich nie obchodzi życie Polaków i Polska, skoro idą na tak brudne numery. Pomyślcie czy ktokolwiek kiwnie palcem dla Polaków w przyszłości, jeśli dziś na to pozwolimy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/697238-atakuja-ludzi-ktorzy-w-ratowali-polakow