Premier Robert Fico ma swoje wady ale Słowacy mają prawo wybierać na premiera kogo chcą. Za żenujące i niegodne europejskiego ducha uważam ciągłe połajanki wobec tego narodu, powielane stale zarzuty iż on także nie chce dostosować się do woli brukselskiego komitetu centralnego.
Ale załóżmy na chwilę, że premier Fico (nagonka na niego doprowadziła niedawno do zamachu) rzeczywiście jest jakimś dyktatorem. Powtarzam - nie jest, ale tak załóżmy na potrzeby tego tekstu.
Załóżmy też, że ten dyktator ma problem z mediami publicznymi, które walą w niego na oślep, które są opanowane przez skrajną lewicę. I ten premier Fico postanawia „zrobić z nimi porządek” - w tym zmusić je (fakt autentyczny), by przynajmniej raz dziennie nadawały słowacki hymn. Wyobrażacie sobie - media publiczne, które trzeba przymuszać do zagrania raz na dobę narodowego hymnu! Ale tak to wygląda.
Jest jednak problem, bo wiecie - kadencje władz, różne rady nadzorcze, słowem - zabetonowane. Trzeba poszukać sztuczki. A może by tak „postawić w stan likwidacji”? Wtedy władze legalne się przepędza, wstawia swojego likwidatora.
I to właśnie wobec medialnego publicznego RTVS zarządził pan Fico.
Brzmi znajomo? Do pewnego stopnia, bo u nas reżim Tuska wprowadził likwidatora TVP nielegalnie, a pan Fico zrobił to legalnie. Nie czepiajmy się jednak szczegółów - pomysł w sumie ten sam.
I tak pan Tusk stał się inspiracją dla jednego z sąsiadów. Dumni? To dopiero początek. Metody reżimu Tuska będą kopiowane w wielu krajach. Bo w środku Europy okazało się, że można podeptać konstytucje, ustawy, rządzić policyjną pałką i jeszcze dostać pochwały z Brukseli i Berlina. Można siłowo przejmować nie tylko media ale też prokuraturę, można ogłaszać listy proskrypcyjne, zamykać dla postrachu w aresztach, nasyłać prowokatorów na przeciwne partie polityczne, uderzać przeszukaniami, najściami na domy, szukaniem haków. Minister kultury może jak żulik fotografować się po brudnej robocie z petem w gębie, a śledztwa koordynować może rozgrzany nienawiścią polityk bez umocowania w aparacie państwa.
Kilkoro ludzi już w Polsce zapłaciło za te metody życiem.
Pan Tusk zdemolował praworządność i mu się na razie opłaciło. Inni pójdą tą drogą bo pokusa będzie nie do odparcia. Okazało się, że w 2023 roku opłaca się być niszczycielem demokracji i praworządności.
Najlepsze jest to, że te same media, jak gazeta Michnika, które klaskały Tuskowi wprowadzającego nielegalnego likwidatora, ruch pana Fica nazywają „orbanizacją mediów” i generalnie są bardzo oburzone.
Celnie zauważył Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski:
Ciekawe jak im się to w tej Wyborczej składa? Na Słowacji przejęcie mediów publicznych przez rząd to „orbanizacja”, a w Polsce to samo jest „przywracaniem demokracji”. No cóż to jest „wybiórcza logika”.
Za chwilę zatroska się niedemokratycznością pozornej likwidacji jako metody przejęcia mediów nasza neo-TVP, zaleją się łzami redaktorzy wwiezieni do studia policyjnymi sukami.
Nie wiemy, czy Tuskowe media kpią czy o drogę pytają? Chwilowo bandyckimi metodami wygrali ale to ich dogoni. Jak pisał na tych łamach Jan Rokita - prawa już nie ma, Konstytucji nie ma, ram polityki nie ma - została czysta, brutalna polityka bez reguł. I nie jest tak, że ta zmiana boleć będzie zawsze tylko jedną stronę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696646-tuskowe-media-kpia-czy-o-droge-pytaja