Z doniesień i plot z brukselskich salonów i przedpokojów wynika, że wbrew temu co opowiada Donald Tusk, sprawa podziału najważniejszych stanowisk w Unii wcale nie jest przesądzona. Zwłaszcza, że władcy Unii już na ich początku starają się zlekceważyć głosy wyborców i ich oszukać
Europa i Niemcy. Trzeba zapobiegać sytuacji, w której RFN pełni rolę wiodącą w Europie
Co prawda hegemonia chadeków i socjalistów w Parlamencie Europejskim nie ulega wątpliwości, ale kłopotów narobili liberałowie, z grupy Odnowa Europy, co może przełożyć się na obsadę najważniejszych stanowisk w Unii. Oczywiście określenie „liberałowie” jest bardzo umowne. W skład tej frakcji wchodzili też skrajni lewacy jak choćby Róża Thun reprezentująca nawet nie tyle partię Hołowni, co czystych rasowo eurokratów.
Tak czy owak Odnowa po klęsce, szczególnie ugrupowania Macrona - Odrodzenie (Reneissance) - stracili 12 mandatów mandatów. Kolejny cios zadało ugrupowanie ANO, byłego premiera Czech Andreja Babisa, który wyprowadził z Odnowy swą trzódkę 7 europosłów Na razie nie wiadomo jeszcze gdzie ją powiedzie, ale na pewno nie tam gdzie projektuje się stworzenie państwa europejskiego.
Na dodatek wyjście z Odnowy zapowiada piątka europosłów z paneuropejskiej, federalistycznej partii Volt. Wszystko dlatego, że Odnowa choć to zapowiadała, nie pozbyła się holenderskiej Partii Ludowej na Rzecz Wolności i Demokracji (VVD). Volt nie może zdzierżyć tego, że współpracuje ona teraz w Holandii z nieprawidłową, eurosceptyczną Partią Wolności Geerta Wildersa.
Przytaczamy te szczegóły by pokazać, że nie tylko demokratyczne wybory, ale i intrygi - właśnie owo kto z kim przeciwko komu, decydują kto władzę sprawować będzie. A w knuciu być może szczególną biegłością wykaże się premier Włoch Giorgia Meloni.
Tak czy owak Odnowa ma teraz ledwie 73 deputowanych - o 19 mniej niż w poprzedniej kadencji i jest dopiero 4 siłą w Parlamencie Europejskim. Spadła z pudła, straciła miejsce medalowe i to wcale nie musi być przenośnia, bo do tej pory, to 3 największe ugrupowania w Parlamencie Europejskim rozdzielały między sobą najważniejsze stanowiska. Teraz Odnowa (Renew) ma swego przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela.
Ale po tych wyborach na podium z 83 europosłami weszli wiedzeni przez Meloni Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), do których należy Zjednoczona Prawica i to im się coś należy. Eurodeputowanych EKR mogłoby być jeszcze więcej - 94, bo węgierski Fidesz przyprowadził 11, ale ci nie zostali przyjęci przez Meloni, co wywołało oburzenie w samym EKR. Premier Włoch nie dość, że zachowała się jak rasowa, cyniczna eurokratka, która nie przyjmuje wyników wyborów i buduje polityczne getta, to jeszcze okazało się, że z nikim swego veta nie skonsultowała.
Na dodatek Meloni odrzuciła oferty rozmów z wielkim zwycięzcą eurowyborów we Francji - Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen, a dogaduje się z Meloni. Intrygi weszły więc na kolejny poziom. Włoska polityk oskarżana jest o to, że osłabia konserwatystów, że sprzedała prawicę za stanowiska dla Włoch. Od dawna piszemy, że premier Włoch rozczarowuje swą postawą i wydaje się, że - by sparafrazować Grzegorza Ciechowskiego, „pożera ją galopująca prostytucja”. Meloni daje się wciągać w towarzystwo eurokracji i nabiera wielkopańskich manier - kłamstwa, intrygi, obłuda stają się dla niej narzędziami uprawiania polityki.
Póki co Meloni kwestionuje wybór premier Estonii Kaji Kallas z grupy Odnowa na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa (ta unijna nomenklatura jest niepodrabialna). Premier Tusk, który po powrocie z Brukseli na konferencji na lotnisku Okęcie opowiadał jak to toczą się rozmowy w sprawie obsady stanowisk, i że wszystko jest załatwione, w istocie chwalił się, że negocjuje oszustwo. Bo to nie Odnowie, ale Konserwatystom i Reformatorom jako trzeciej sile w PE należy się jedno z najważniejszych stanowisk w Unii. Do tej puli zaliczane są 4 pozycje: szefa Komisji Europejskiej, przewodniczącego Rady Europejskiej, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i komisarza ds. zagranicznych. Europejskie jaśnie państwo ma jednak za nic umowy, wolę wyborców i dzieli synekury między siebie.
Eurokratów stać nawet na takie oszustwo, że z pomniejszych partyjek będących we frakcji socjalistów, czy Europejskiej Partii Ludowej, ktoś się taktycznie przeniesie do liberałów z Odnowy, by mieli nominalnie trzecie miejsce i mogli zgarnąć stanowisko. U tych ludzi wszystko jest możliwe.
Wbrew opowieściom negocjatora Tuska, Ursula Von der Leyen nie może jednak być spokojna wyboru na szefową Komisji. Teoretycznie rządząca koalicja EPL, socjalistów, Zielonych, Odnowy daje jej dużą większość 438 głosów na 720. Praktyka głosowania w PE nad jej kandydaturą może się jednak okazać bolesna. W poprzedniej kadencji niby miała aż 516 szabel, ale w tajnym głosowaniu w PE dostała tylko 383 - większość ledwie 9 głosów. Stąd te wszytkie umizgi von der Leyen do Meloni. Zbyt duże okazywanie czułosci może jednak zniechęcić część socjalistów i spowodować utratę głosów.
Wszystko więc wskazuje na to, że wbrew temu co mówił negocjator brukselskich posad Donald Tusk nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte i wszystko w wyniku knucia i intryg jest możliwe. Spójrzmy bowiem na faworytów.
Szefową Komisji Europejskiej ma być nadal Ursula von der Leyen, zesłana na to stanowisko jeszcze przez Merkel jako najgorszy, obciążony skandalami minister w jej rządzie. Do afer związanych z plagiatem pracy doktorskiej i w niemieckim ministerstwie obrony, von der Leyen dorzuciła w Brukseli skandale z negocjowaniem zakupu szczepionek od Pfizera, finasowaniem przez Komisję Europejską firmy Orgenesis, której dyrektorem medycznym był jej mąż, a która także należy do amerykańskiego koncernu Pfizer. Nie ma wątpliwości, że była najgorszym szefem Komisji Europejskiej, a i tak jaśnie państwo z Brukseli chcą skazać Europejczyków na kolejne 5 lat jej rządów.
Kandydatem na szefa Rady Europejskiej jest obciążony skandalami korupcyjnymi były premier Portugalii socjalista Antonio Costa. Nie szkodzi, że w listopadzie musiał się wraz z z rządem podać do dymisji, po tym jak prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo. Chodzi o zatwierdzanie przez rząd Costy przepisów urbanistycznych korzystnych dla jednej z firm deweloperskich bardzo blisko związaną z rządzącą od 25 lat Partią Socjalistyczną (w marcowych, przyspieszonych wyborach straciła władzę). Na dodatek w biurze Vitora Escarii, szefa gabinetu premiera Costy policja znalazła kochane pieniążki - 76 tys. euro w gotówce. Jak więc widać portugalski socjalista Costa na szefa Rady Europejskiej się nadaje.
Ciekawe czy w Brukseli w nowym rozdaniu zostanie pobity rekord z mijającej kadencji. Na ponad 30 najważniejszych urzędników i władców unijnych niemal 1/3 była zamieszana w przeróżne skandale, najczęściej łapówkarskie, związane z nepotyzmem, czy też z kradzieżą dóbr intelektualnych. Tutaj o tym piszemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696414-podzial-stanowisk-w-unii-kto-z-kim-przeciwko-komu