„Musimy zbudować wielki biało-czerwony front. To jest konieczne” – mówił Jarosław Kaczyński w Pułtusku, odnosząc się do wyborów prezydenckich w Polsce.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił o potrzebie znalezienia odpowiedniego kandydata, który wystartowałby z poparciem jego ugrupowania.
Gdyby, Boże, nie daj, oni mieli swojego prezydenta, to będą mogli zrobić tu wszystko. I w tej sytuacji stoimy przed niełatwym przedsięwzięciem. Musimy znaleźć kogoś takiego, kto będzie bardzo dobrze przyjęty przez społeczeństwo, będzie odpowiadał oczekiwaniom społeczeństwa, a jednocześnie nie ma w przeszłości niczego takiego, co można zaatakować. Nawet niesprawiedliwie, ale można. Jedną z zalet obecnego prezydenta w 2015 roku było to, że mogli go zaatakować go za to, że wykłada w Poznaniu czy w Lesznie i za to, że ma niewłaściwą narodowo żonę. I kto to robił? „Gazeta Wyborcza”
– powiedział.
„Nadmiar kandydatów”
Jarosław Kaczyński zapewnił, że PiS ma już „nadmiar” swoich kandydatów.
Chciałbym państwa zapewnić, że jesteśmy już w procesie poszukiwań. Są kandydaci, nie chcemy jeszcze o tym mówić głośno. Może to państwa zdziwić, ale mamy tych kandydatów nadmiar. Ale chcę powiedzieć, że są to kandydaci nasi. Natomiast różnego rodzaju inicjatywy, które wychodzą z boku, po tej prawej stronie, naprawdę niczemu dobremu nie służą. Musimy zbudować wielki biało-czerwony front. To jest konieczne. Polska od 1939 i 1944-45 roku nie stała nigdy przed tak przerażającymi wyzwania. (…) Czy to ma być tak, że ta niepodległość wywalczona, mówi się zwykle że w 1989 roku (…) ma trwać tylko, no dajmy na to, około 40 lat? Ma być nowym incydentem historycznym? Nie, szanowni państwo, ona musi być trwała
— mówił.
mly/YT/PiS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696385-kandydat-pis-na-prezydenta-kaczynski-proces-poszukiwan