Tuż po tym, jak w ostatnią środę Komisja Europejska zapowiedziała objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu (ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie na jesieni Rada Europejska), w mediach pojawiło się wiele tekstów, których autorzy z trudem skrywaną radością, piszą o tej unijnej decyzji. Zapowiedź KE objęcia Polski tą procedurą (a także innych 6 krajów UE), wynika z faktu, że deficyt całego sektora finansów publicznych (w ujęciu statystyki unijnej) wyniósł w 2023 roku 5,1 proc. PKB, a więc był wyraźnie wyższy od jednego z kryteriów fiskalnych zawartych w Traktacie z Maastricht, wynoszącego 3 proc. PKB.
To zaskakujące, że KE jednak umieściła Polskę w grupie 7 krajów UE objętych tą procedurą, w sytuacji kiedy w poprzednim roku przeznaczyliśmy około 4 proc. PKB na obronę narodową, a tego rodzaju wydatki (dokładnie wydatki na zakupy uzbrojenia), zgodnie z konkluzjami Rady Europejskiej z jesieni poprzedniego roku, o które zabiegał ówczesny premier Mateusz Morawiecki, nie powinny być zaliczane do deficytu budżetowego, a w konsekwencji także do deficytu sektora finansów publicznych. Rządowi Tuska nie udało się także wykonać ubiegłorocznych dochodów budżetowych, zamiast planowanych w wysokości blisko 601 mld zł, osiągnięto tylko 574 mld zł, między innymi dlatego, że aż 14 mld zł z VAT z grudnia 2023 roku, przerzucono na styczeń 2024 roku (przy pomocy mechanizmu przyśpieszonych zwrotów tego podatku), co dodatkowo powiększyło ubiegłoroczny deficyt o około 0,7 pkt procentowego PKB. Odliczenie wydatków na zakupy uzbrojenia (przynajmniej 1,5 proc. PKB), a także wykonanie ubiegłorocznego budżetu zgodnie z planem, obniżałoby deficyt poniżej 3 proc. PKB, a wtedy Polska nie byłaby objęta procedura nadmiernego deficytu.
Jakie będą konsekwencje uruchomienia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, dowiemy się z zaleceń jakie zostaną sformułowane wobec Polski we wniosku do Rady Unii Europejskiej, a później rady Europejskiej, bo to ona ostatecznie podejmie decyzję w tej sprawie. Zapewne określona zostanie tzw. mapa drogowa z propozycjami trwałego zejścia poziomu deficytu sektora finansów publicznych z obecnych 5,1 proc. PKB do poziomu poniżej 3 proc. zgodnie z regułami Traktatu z Maastricht. Być może zostanie w ten sposób zostanie ustalona coroczna wartość redukcji deficytu sektora finansów publicznych (np. o 0,5 proc. PKB), co będzie oznaczało konieczność cięć w wydatkach publicznych w projektach ustaw budżetowych na kolejne lata. Trudno będzie także ścieżka umieszczania w corocznych budżetach nowych wydatków, na każdy taki przypadek proponowany przez polski rząd, będzie konieczne uzyskanie zgody Komisji Europejskiej.
Skąd ten entuzjazm?
Tuż po ogłoszeniu komunikatu KE o rozpoczęciu procesu objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu w mediach (przede wszystkim tych społecznościowych), pojawiło wiele wręcz entuzjastycznych tekstów, zawierających już propozycje redukcji wydatków w przyszłorocznym budżecie. Zdaniem autorów tych tekstów, należałoby już w następnym roku zlikwidować 13. i 14. emeryturę, a świadczenie 800 plus zmniejszyć i dodatkowo wprowadzić kryterium dochodowe, jak się można domyślać wyjątkowo niskie, aby do tego świadczenia było uprawnionych jak najmniej dzieci. Pojawiły się także, na razie nieśmiałe, propozycje podwyższenia wieku emerytalnego, w pierwszym etapie poprzez rozwiązania zachęcające do późniejszego przechodzenia na emeryturę, a jeżeli to nie przyniesie pożądanych rezultatów, to wprowadzenie rozwiązań obligatoryjnych w tym zakresie.
Ba, autorzy tych tekstów, wręcz radością, także informują, że rząd Donalda Tuska w tej sytuacji, nie będzie realizował obietnic wyborczych, w tym tak sztandarowych, jak kwota wolna w podatku PIT w wysokości 60 tys. zł, dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców prowadzących jednoosobowa działalność gospodarczą, czy obniżenie składki zdrowotnej dla tych przedsiębiorców. Powszechność tego rodzaju tekstów w mediach wspierających ze wszystkich sił rząd Donalda Tuska, świadczy o tym ,że unijna procedura nadmiernego deficytu, może być dla niego korzystna, bowiem brak realizacji zobowiązań wyborczych zawsze będzie można usprawiedliwić jej wprowadzeniem przez KE.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696224-procedura-nadmiernego-deficytu-jest-na-reke-rzadowi-tuska