Obecna władza nie lubi wojska ani służb mundurowych. To nie jest jej świat. Deklaracje wsparcia pozostaną pustymi obietnicami, a faworyzowani nadal będą proimigranccy aktywiści.
Wojsko bez większych nadziei przyjęło zapewnienia Donalda Tuska o wsparciu przez państwo żołnierzy używających broni w obronie granicy. Dzisiaj jednak ma pewność, że będzie jeszcze gorzej. Hucznie zapowiadane zmiany w prawie okazały się regresem. Nie dość, że nadal funkcjonuje zespół prokuratorów mających ścigać obrońców granic, to jeszcze skasowano ważny zapis z ustawy o środkach przymusu i użyciu broni.
Ma zniknąć punkt zezwalający żołnierzowi lub funkcjonariuszowi strzelać do pojazdu, którym jakiś intruz usiłuje sforsować granicę. „Gazeta Wyborcza” z zachwytem donosiła, że usunięta została „licencja na zabijanie”.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/696108-lepiej-aby-mnie-trzech-sadzilo-niz-czterech-nioslo