Podczas, gdy cała Polska huczała o nielegalnym podrzucaniu Polsce migrantów przez niemiecką policję i analizowała szokujące zapisy dyrektywy unijnej, obligujące nas do wypłacania relokowanym migrantom potężnych zasiłków, Donald Tusk zamieścił na platformie X zdumiewający wpis. „Tego chcą nasi wyborcy” – napisał. Aż tak daleko posunięty brak wyczucia czy zwykła arogancja? Tak czy inaczej, chwilę później zjadło go własne pozerstwo. Bo za lawiną słów o bezpieczeństwie, szczelności granic i solidarności, nie ma nic, co mogłoby nas uspokoić. Przeciwnie. Ta fanfaronada ma jedynie przykryć nadciągającą na Polskę katastrofę. Wystąpienie premiera po powrocie z Brukseli i Luksemburga tylko w tym przekonaniu utwierdza.
Maski Tuska
Tempo działań jest tak szybkie, że Donald Tusk nie nadąża już ze zmienianiem masek. Gra twardego gwaranta bezpieczeństwa, a jednocześnie przyjmuje wszystkie narzucone przez Niemcy zapisy paktu migracyjnego. Zapewnia, że granice muszą być szczelne, a jednocześnie nie reaguje na nielegalne podrzucanie nam migrantów przez Niemców. Ubolewa nad słabym budżetem pozostawionym przez rząd PiS, co każe mu ograniczać wydatki na dodatkowe emerytury, a jednocześnie zobowiązuje się do realizacji zapisów unijnej dyrektywy, która zakłada, że Polska będzie musiała zapewnić relokowanym migrantom takie same warunki socjalne, jak Niemcy. Dotyczy to nie tylko miesięcznych świadczeń, ale bezpłatnych mieszkań.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Saryusz-Wolski: Migranci mogą mieć wyższy poziom życiowy ze świadczeń niż polska średnia. To dochód ok. 10 tys. zł
Rzucanie ochłapów informacyjnych
W czasie, gdy wszyscy dyskutowali niemal wyłącznie o tych doniesieniach, Donald Tusk wystosował na Twitterze wpis tak stanowczy, że aż absurdalny. Zakomunikował w nim, że „Polska chce Europy zdecydowanej i silnej w sprawach bezpieczeństwa, migracji, praworządności i obrony. Gotowej finansować te potrzeby. Tego chcą nasi wyborcy. To moje priorytety w rozpoczynających się właśnie negocjacjach”. Osobliwy komunikat w chwili, gdy większość Polaków właśnie uświadomiła sobie, na czym polega gotowość finansowania tych potrzeb! Wyczucie kontekstu nie jest najwyraźniej mocną szefa rządu.
Po 3 godzinach premier ocknął się nieco i wyprodukował kolejny wpis. Tym razem odniósł się wreszcie do podrzucania nam migrantów przez Niemców. Skomentował to jednak dopiero po oficjalnym komunikacie Straży Granicznej, która jednoznacznie uznała sprawę za potężne naruszenie prawa. „Będę za chwilę rozmawiał z kanclerzem Scholzem o niedopuszczalnym incydencie z udziałem niemieckiej policji i rodziny migrantów po naszej stronie granicy. Sprawa musi być szczegółowo wyjaśniona” – napisał.
Dlaczego milczał wcześniej? Przecież konserwatywne media huczą o tym już od paru dni?! Ot, kolejny ochłap informacyjny, bo przecież nie poszły za tym żadne konkretne kroki. Polska nie podjęła stanowczych działań w tej sprawie, MSZ nie wezwało niemieckiego ambasadora, a do zapowiedzianej rozmowy z kanclerzem Niemiec podobno wcale nie doszło.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Przykra sprawa”. Beata Szydło: Donald Tusk nie rozmawiał z Olafem Scholzem na temat przepychanych z Niemiec do Polski migrantów
Nadciągająca katastrofa
Gdyby Donald Tusk odniósł w Luksemburgu sukces z pewnością zrobiłby z tego wielkie show. Zamiast tego padły kolejne słowa pełne bufonady. O tym, że nie potrafił stanowczo postawić polskich warunków kanclerzowi Niemiec świadczy jego wystąpienie na lotnisku, tuż po przybyciu do Warszawy. Znowu mówił głównie o PiS, o „obrzydliwej, rasistowskiej narracji polityków”, dla których „jest specjalne miejsce w politycznym piekle”. „Nic nie zrobili, by zatrzymać tę falę. Wszystko robią, by wzbudzić strach” – stwierdził, dodając że tylko jego rząd daje gwarancję przywrócenia szczelności granic bez używania rasistowskich argumentów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co za poziom! Donald Tusk wrócił do Polski i… atakuje Beatę Szydło: Była premier pisowska występuje w roli putinowskiego trolla
Czy do kogoś to jeszcze przemawia? Nie ma wątpliwości, jaki plan rozpisany został na najbliższe lata. Szacuje się, że za dwa lata do rozdzielenia między wszystkie kraje UE będzie rocznie 4,5 mln migrantów. Odmowa ich przyjęcia będzie nas słono kosztować. Obecnie przewiduje się karę ok. 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego, ale kwota ta może zostać zwiększona. Sporo zapłacimy także za wywiązanie się z paktu migracyjnego. Chodzi przecież o to, by przesiedleni siłą ludzie chcieli zostać w krajach, do których zostali rozlokowani, zatem muszą w nich otrzymać takie same zasiłki, jakie gwarantują im bogate kraje UE. W Niemczech świadczenie na rzecz migranta wynosi ok. 500-600 euro. Jak wylicza były europoseł PiS, Jacek Saryusz-Wolski, jeśli dodamy do tego wyżywienie, mieszkanie i możliwość połączenia rodzin to okazuje się, że rodzina 2+2 otrzyma od państwa polskiego dochód w wysokości ok. 10 tys. zł.
Czy sprzeciw Polaków ma jeszcze jakieś znaczenie? Przecież Donald Tusk „uroczyście unieważnił” referendum ws. migracji przy radosnym aplauzie mainstreamowych mediów i własnych wyborców. Nie chciał mieć zgrzytu podczas realizacji zleconych przez Berlin i Brukselę. Pamiętajmy też, że dokładnie rok temu Sejm przyjął uchwałę przeciwko relokacji migrantów. Nie głosowała za nim większość posłów KO i cały klub Lewicy! Co ich powstrzymało? Czyżby zapis: „Nie zgadzamy się, aby państwo polskie ponosiło koszty społeczne i finansowe błędnych decyzji innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej”? A może ten: „solidarność europejska nie może mieć formy szantażu — uległość albo kara finansowa”? Wydawałoby się, że nie ma nic gorszego niż słaby rząd w trudnych czasach. A jednak są rzeczy gorsze. Słaby, uległy i uzależniony od obcych wpływów rząd jest w obecnej sytuacji skrajnie niebezpieczny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/695900-ile-polska-zaplaci-za-fanfaronade-tuska-to-naprawde-grozne