Także przeciwnicy UE w swoich podatkach płacą na składki państwa członkowskiego, na spłatę kredytów zaciąganych przez Komisję Europejską oraz bezpośrednio do budżetu UE. I nie mogą być z tego płacenia zwolnieni.
Ta głupota jest całkiem popularna wśród jasno (nie „jaśnie”) oświeconych oraz poputczyków „europejskości” czy też „unijności”. Jako nowej religii, a przynajmniej nowej jedynie słusznej ideologii (wizji) postępu. Nie jest więc żadnym zaskoczeniem, że wyznają ją w „Gazecie Wyborczej”, np. w osobie Aleksandry Sobczak, przy okazji wice Michnika i dyrektora od czegoś tam. Głupota polega na odbieraniu np. prawa do zasiadania w Parlamencie Europejskim tym, którzy Unię w obecnej postaci chcieliby zmienić, co oznacza także zgodę na rozwalenie tej obecnej struktury, bo może bez tego zmiana jest w ogóle niemożliwa. To zbrodnia. A jeszcze większą zbrodnią jest branie w tej sytuacji „unijnych pensji”.
Głupota wrogiego podejścia do przeciwników Unii takiej, jaką ona jest, wydaje się oczywista z kilku powodów. Po pierwsze poputczycy nie dopuszczają myśli, że UE taka, jaka jest może być najgorszym wariantem tej organizacji, a przynajmniej złym. Oni zakładają, że to, co jest, musi być najlepsze, bo stoi za tym jakaś większość. Za Adolfem też stała i to jaka. I jest najlepsze, gdyż wymyślili to jasno oświeceni, czyli samozwańczy kontynuatorzy mitycznego Oświecenia. Nie szkodzi, że owo mityczne Oświecenie skutkowało milionami trupów – od Rewolucji Francuskiej przez rewolucję bolszewików po rzeźnickie praktyki w Kambodży Pol Pota, skądinąd nauki zdobywającego u źródeł, czyli w ojczyźnie Oświecenia - Francji.
Jeśli jasno oświeceni poputczycy uważają, że nie ma lepszej organizacji i lepszej wizji postępu niż Unia Europejska taka, jaką ona jest, to oznacza też dopełnienie się historii w postaci tzw. liberalnej demokracji. Oznacza więc powstanie doskonałego ustroju, zamykającego dzieje cywilizacji (nieprzypadkowo Fukuyama ogłosił „koniec historii”). Czyż samo to nie jest bezdennie głupie, bo zamraża dzieje ludzkości na etapie, w którym jakaś grupa stała się beneficjentem i chciałaby, żeby tak było do końca świata? Zresztą podobnie myśleli i działali komuniści.
Jeśli Unia taka, jaka jest stała się świętością, to jej święci i apostołowie przyznali sobie prawo do jej obrony za wszelką cenę, choćby do na drodze wymiany lub wyeliminowania całych społeczeństw i narodów. Zresztą do tego zmierza plan społeczny najlepszego i ostatecznego ustroju w dziejach. Kto tego nie rozumie, a tym bardziej nie podziela, nie powinien mieć w Unii żadnych praw, a przynajmniej praw politycznych. Co zrobić z tymi reakcjonistami? Jeśli nie da się ich zamknąć w jakichś rezerwatach czy łagrach, to przynajmniej powinni być wykluczeni z korzystania z wielu praw. Taki jest sens stwierdzenia, że ktoś bierze unijne pensje za niszczenie Unii.
Małe móżdżki poputczyków postępu, głoszące m.in. pogląd, że przeciwnicy Unii takiej, jaką ona jest nie powinni brać unijnych pensji nie zauważają, że także oni płacą haracz na Unię. W swoich podatkach (krajowych i unijnych, których zresztą będzie coraz więcej) płacą na składki państwa członkowskiego, na spłatę kredytów zaciąganych przez Komisję Europejską oraz bezpośrednio do budżetu UE. I nie mogą być z tego płacenia zwolnieni. A jeśli płacą, to w oczywisty sposób mogą, a nawet muszą brać unijne pensje, jeśli inni je biorą. Inaczej byłaby to ordynarna dyskryminacja, a wręcz oszustwo i kradzież ich własnych pieniędzy.
Małe móżdżki poputczyków postępu chyba nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że jeśli ktoś płaci na Unię, to ma pełne prawo zmieniać ją w sposób, który większości się nie podoba, a nawet może starać się rozwalać Unię taką, jaka ona jest. Nie ma w unijnych traktatach żadnego zapisu zakazującego takich zmian w Unii, które poputczycy uznają za „rozwalanie”. Nie ma nawet zakazu dążenia do likwidacji Unii. Chyba że Unia to nie jest demokracja, tylko system totalitarny, gdzie o wszystkim decyduje jakiś skrywający się za kurtyną Lenin, choćby był to Lenin zbiorowy.
Już samo to, że małe móżdżki poputczyków postępu nie ogarniają podstawowych zasad demokracji, czyli także praw tych, którzy mają gdzieś rzekomy historyczny determinizm (a wręcz fatalizm), polityczną poprawność i nie chcą sami się cenzurować, świadczy o tym, że mamy do czynienia z ludźmi zniewolonymi. I choćby dlatego nie mogą oni narzucać innym swoich wizji. Zresztą zwykle zaczyna się od wizji, a kończy na łagrach i obozach koncentracyjnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/695568-kazdy-ma-prawo-do-unijnych-pensji