Propagandowa ściema czy ignorancja? Takie pytania cisną się w reakcji na zapowiedź Donalda Tuska w temacie zmian w prawie o użyciu broni.
Do tej sprawy trzeba wrócić! W poniedziałek media relacjonowały zapowiedzi szefa rządu w kwestii zmian prawnych, które rozwiążą żołnierzom ręce i uchronią ich przed konsekwencjami użycia broni w czasie obrony granicy.
Donald Tusk – jak to on – z poważną i zatroskaną miną ogłosił to, jak ma być znowelizowana ustawa o środkach przymusu i użyciu broni. Media to opisały, a opinia publiczna przyjęła. Reakcji negatywnych z tej strony nie było, więc zdaje się, że wszystko pomysły zostały ocenione pozytywnie, a mundurowi wreszcie będą mogli sprawnie wykonywać swe zadania.
Gorąco za to zrobiło się na zamkniętych forach, gdzie swoimi opiniami wymieniają się zainteresowani, czyli żołnierze i funkcjonariusze służb. Oni od razu zauważyli, że premier nie wie o czym mówi, albo wciska ściemę niezorientowanej w tym temacie opinii publicznej. Przyjrzyjmy się o co chodzi. Donald Tusk wymienił kilka punktów, których wprowadzenie ma pomóc żołnierzom w pełnieniu ich misji. Według zapowiedzi wojsko będzie mogło strzelać w przypadkach:
odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy przez użycie pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu;
odparcia bezpośredniego zamachu na zdrowie, życie lub wolność tego żołnierza, lub innej osoby;
przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do zamachu na życie, zdrowie lub wolność tego żołnierza, lub innej osoby;
konieczności przeciwstawienia się osobie niepodporządkowującej się wezwaniu do natychmiastowego porzucenia broni, materiału wybuchowego lub innego niebezpiecznego narzędzia, którego użycie może zagrozić życiu, zdrowiu lub wolności tego żołnierza, lub innej osoby;
konieczności przeciwstawienia się osobie, która próbuje odebrać broń żołnierzowi, lub innej osobie uprawnionej do jej posiadania.
Brzmi obiecująco, prawda? Kłopot jednak jest taki, że dotychczasowa ustawa zawiera wszystkie te punkty. Zezwala, nawet nakazuje, na jej użycie w czasie opisanych zdarzeń. Brzmi bowiem tak:
Broni palnej można użyć, gdy zaistnieje co najmniej jeden z następujących przypadków:
1) konieczność odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na:
a) życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
b) ważne obiekty, urządzenia lub obszary albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
c) mienie, który stwarza jednocześnie bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia lub wolności uprawnionego lub innej osoby, albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
d) nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu,
e) bezpieczeństwo konwoju lub doprowadzenia;
2) konieczność przeciwstawienia się osobie:
a) niepodporządkowującej się wezwaniu do natychmiastowego porzucenia broni, materiału wybuchowego lub innego niebezpiecznego przedmiotu, którego użycie może zagrozić życiu, zdrowiu lub wolności uprawnionego lub innej osoby,
b) która usiłuje bezprawnie odebrać broń palną uprawnionemu lub innej osobie uprawnionej do jej posiadania;
Jedyna zauważalna, choć być może tylko przypadkowa różnica, to zamiana kolejności poszczególnych paragrafów. Można byłoby się z tego śmiać, gdyby nie to, że rząd wysłał wojsku sygnał, jak bardzo fałszywe są deklaracje pełnego wsparcia obrońców granic. Żołnierze znów dostali sygnał, że państwo za nimi nie stoi, a nawet nie interesuje się nimi.
Absurdem całej tej sytuacji jest fakt, że Donald Tusk chce nowelizować ustawę z 2013 roku, którą uchwalił jego rząd. Zainteresowani, czyli wojsko i służby, uważają zapisy tej ustawy za dobre i wystarczające. Tusk ma prawo chwalić się tą ustawą, ale on sam o tym nie wie. I to niestety jest najgorsze. Bo pokazuje jaką uwagę poświęca sprawom bezpieczeństwa kraju obecny premier rządu RP. Wygląda na to, że nie jest to sprawa z centrum jego zainteresowań. Ale czy może być inaczej w przypadku osoby, według której największym wrogiem nie jest putinowska Rosja, ale polska prawica?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/695293-tusk-wyslal-falszywy-sygnal-wojsku