Giertych pozywa Jadczaka! Poszło o opublikowanie zdjęcia Mraza sprzed metamorfozy. "Nie ma Pan w procesie żadnych szans"

Tomasz Mraz, były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości, współpracuje obecnie z prokuraturą w śledztwie dotyczącym MS. Uwagę zwraca jego wizerunek, a konkretnie charakterystyczna broda i wąsy. Dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak zamieścił w sieci zdjęcie Mraza sprzed metamorfozy (znalazł je na stronie KSAP-u). Mraz wygląda na nim zupełnie inaczej niż obecnie. Opublikowanie zdjęcia Mraza nie spodobało się Romanowi Giertychowi, który zaczął straszyć dziennikarza pozwem. Wywołało to wymianę Jadczaka z Giertychem na platformie X.

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Biedroń: Mraz, czyli opowieści tajnego agenta Giertycha. Kabaret ten miał być wstępem do operacji „dorwać Ziobrę”

W związku z opublikowaniem przez WP zdjęć T. Mraza bez jego zgody wraz z podaniem informacji o jego statusie w śledztwie, co stanowi jawne i rażące naruszenie art. 13 prawa prasowego zostanie skierowany pozew przeciwko autorowi (red. Jadczak), red. naczelnemu oraz wydawcy WP

— napisał na platformie X Roman Giertych, poseł KO, szef zespołu do spraw rozliczeń PiS.

Zdjęcia można dalej znaleźć na stronie Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Pozdrawiam

— zareagował na groźby Giertycha Jadczak.

Art. 13 prawa prasowego wyraźnie zakazuje publikowania, bez zgody podejrzanego, jego zdjęć. Nie posiadał Pan takiej zgody. Nie ma Pan w procesie żadnych szans. W ramach ugody możemy zaproponować: wpłata 30 tysięcy na Fundusz Sprawiedliwości i przeprosiny

— ripostował Giertych.

Donald Tusk obiecał rozliczenie Obajtka, Morawieckiego, Ziobry i innych ludzi z PiS. Nikomu z nich włos z głowy nie spadł. To może chociaż człowiekowi Tuska uda się doprowadzić do skazania dziennikarza za publikowanie informacji o byłym współpracowniku Zbigniewa Ziobry

— napisał ironicznie dziennikarz WP.

Kochamy „dziennikarzy śledczych”, którzy nie rozróżniają pomiędzy pozwem cywilnym, w którym nie ma żadnego skazania, a postępowaniem karnym. Panie Redaktorze żadne skazanie Panu nie grozi. Głowa do góry! Wpłaci Pan 30 000 na Fundusz Sprawiedliwości, przeprosi i będzie ok

— kpił sobie z dziennikarza WP Giertych.

Roman Giertych poinformował, że w związku z przedstawieniem w sieci zdjęć Tomasza Mraza sprzed jego metamorfozy, wystąpił do szefa MSWiA o ochronę policyjną dla Mraza.

W związku z opublikowaniem przez dziennikarzy WP (bez zgody podejrzanego - małego świadka koronnego) jego zdjęć prywatnych, wystąpiłem do Ministra Spraw Wewnętrznych o objęciem pełną ochroną Policji małego świadka koronnego b. dyrektora Funduszu Sprawiedliwości T. Mraza

— powiedział Giertych.

W jednym z kolejnych wpisów poseł KO zaatakował całą redakcję Wirtualnej Polski.

Redakcja, która brała miliony z FS na absurdalne “reklamowanie” FS zabierając tym samym pieniądze osobom pokrzywdzonym przestępstwami, a potem publikowała artykuły Suwarta wychwalające PiS, przypuściła brutalny atak na sygnalistę, który ujawnił te praktyki. To jest upadek

— stwierdził.

Przykra sprawa. Roman Giertych, który zarzuca mi publikowanie wizerunku osoby podejrzanej bez jej zgody, sam publikuje wizerunek osoby podejrzanej bez jej zgody, podając dalej zdjęcie Pawła Czarneckiego z Collegium Humanum. Moralność Kalego…

— podkreślił Jadczak, odnosząc się po raz kolejny na ataki Giertycha.

Dziennikarze oburzeni zachowaniem Giertycha

W obronie Szymona Jadczaka i redakcji Wirtualnej Polski stanęli dziennikarze.

Widzę, że szczucie w mediach społecznościowych na dziennikarzy nie wystarczy. Teraz trzeba ich pozywać. Szczęśliwie niektórzy nie boją się ani jednego, ani drugiego. Typowy SLAPP i mało mądra decyzja, która pójdzie na konto ekipy Tuska. Nie idźcie tą drogą. Albo róbta co chceta

— napisał na platformie X Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz „Rzeczpospolitej”.

Może nie uda się rozliczyć PiSowskich przekrętów, ale przynajmniej uda się rozliczyć dziennikarzy podających niewygodne informacje. Tuskowi nieustannie gratuluję jego Romana

— ironizowała z kolei Katarzyna Sadło, dziennikarka obecnie publikująca swoje teksty w „Rzeczpospolitej”.

tkwl/X