„Wybory do PE pokazują niestety, że gdyby był taki wynik w wyborach parlamentarnych, to PiS rządziłoby z Konfederacją. To nie jest powód do radości” - powiedział Ryszard Petru (Trzecia Droga), który nie uzyskał mandatu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Petru stwierdził w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że gdyby był taki wynik w wyborach parlamentarnych jak w wyborach do PE, to PiS rządziłoby z Konfederacją.
Trzeba z tego wyciągnąć wnioski
— przyznał.
To nie jest tak, że PO wygrała z PiS spektakularnie. Wygrała na punkty. A co by było, gdyby dzisiaj ten wynik był wyborem parlamentarnym? Rządziłoby PiS z Konfederacją
— dodał Petru.
Psychologizowanie porażki
Jak dodał, część elektoratu Trzeciej Drogi przejęła Konfederacja, a wielu wyborców nie poszło do wyborów.
Nie można powiedzieć, że nic się nie stało. Coś się jednak stało
— ocenił Petru.
Jego zdaniem, to nie wina wyborców, a polityków.
Polska polityka lubi polityków, którzy nie są uśmiechnięci, tylko są smutni. Kaczyński jest smutny, na niego ludzie głosują. Donald Tusk jest smutny, na niego ludzie głosują. Takiej polityki Polacy potrzebują, naprawdę. Twardych gości, którzy walczą o swoje, walczą w imieniu elektoratu. To jest ważne
— powiedział.
Uważam, że skończył się miesiąc miodowy, zimny prysznic powoduje, że albo będziemy jednoznaczni, twardzi, ja bym chciał nawet czasami radykalni, ale radykalni rozsądnie, albo będzie nasz elektorat zostawał w domu, tego bym nie chciał
— dopowiedział polityk Trzeciej Drogi.
Powyborcze rozgoryczenie
Ryszard Petru był wyraźnie rozgoryczony z wyniku wyborczego Trzeciej Drogi i nie uzyskaniem przez siebie mandatu europosła.
To jest ewidentnie słaby wynik, liczyliśmy na kilkunastoprocentowy. 11 proc. byłoby słabo, liczyliśmy na 14 proc. 7 proc. to jest bardzo, bardzo słaby wynik
— mówił.
60 proc. naszych wyborców zostało w domach. No i pytanie dlaczego? Moim zdaniem dlatego, że myśmy ich nie zmobilizowali, bo nie jest prawdą, co mówi Tusk, że ludzie chcą tylko rozliczeń. Nie. Część ludzi chce, oprócz rozliczeń, naprawy Polski, czyli kwestii gospodarczych. Uważam, że błędem było to, że myśmy na nie postawili, nie walczyliśmy o nie, pomimo sprzeciwu na przykład PO. Mówię o składce zdrowotnej. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, żeby ją zgłosić, no ale nie będziemy przecież kłócić się w ramach koalicji. PO się tym nie przejmuje, że realizuje swój program, który jest w dużym stopniu kontynuacją PiS-owskiego. Moim zdaniem musimy bardzo ostro postawić na swoje postulaty programowe
— podkreślił.
Żeby wyborców mobilizować, trzeba o nich walczyć, a nie szukać wyłącznie kompromisów. Moim zdaniem zbyt dużo było polityki miłości w ramach koalicji, a zbyt mało walki o własnych wyborców. Uważam, że polityka miłości w koalicji się skończyła
— dodał.
Petru startował w wyborach do PE z okręgu nr. 12, uzyskał 11 822 głosów; nie zdobył mandatu.
Trudno nie przyznać Petru racji, że Donald Tusk totalnie spacyfikował swoich koalicjantów. Dziwne jednak, że trzeba było dopiero wyborów do PE, by to zrozumieli.
CZYTAJ TEŻ:
— Donald Tusk i śmiejąca się śmierć. Rzecz o konsekwencjach kanibalizmu politycznego
pn/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694964-powyborcza-diagnoza-petru-polityka-milosci-sie-skonczyla