Kto zasnął z sondażowymi wynikami wyborów, obudził się w nowej rzeczywistości. Po nocnej euforii Donalda Tuska, o poranku nie było śladu na twarzy premiera. Koalicja Obywatelska nie zdołała przegonić Prawa i Sprawiedliwości nawet o jeden pełny procent. A przecież użyła do tej walki wszelkich metod, wszystkich sił i całego aparatu państwa. Kolejny raz okazało się także, że sondaże exit poll zdecydowanie przeszacowują KO. Konsekwencja tej „życzliwości” mówi wiele. Przy tak zmasowanym ataku, presji medialnej i potężnej manipulacji, wynik PiS jest naprawdę bardzo dobry. Ale szczegółowe decyzje stanowią cenny materiał do analiz.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. Są wyniki wyborów do PE po przeliczeniu głosów ze 100 proc. obwodów! Radykalnie zmalała przewaga KO nad PiS
Odpuszczenie głosowania
Sprawą najbardziej uderzającą jest niska frekwencja. Wyniosła 40,63 proc. To aż o 5 procent mniej niż w 2019 roku. To prawda, że wybory do Parlamentu Europejskiego zwykle nie cieszą się specjalnym zainteresowaniem wyborców. Jednak dziś sytuacja jest absolutnie wyjątkowa! Mamy przecież pełną świadomość, że kluczowe dla naszego życia decyzje zaczęły zapadać w PE. Przegłosowany w listopadzie raport, wprowadzający 267 zmian traktatowych, likwidujący weto w 24 niezwykle istotnych punktach, sprawi, że kompetencje państw członkowskich zostaną przeniesione na poziom Unii w wielu dziedzinach: polityka klimatyczna, polityka zagraniczna, polityka bezpieczeństwa, polityka obrony, infrastruktura graniczna, przemysł, edukacja, a nawet zdrowie. Wydawałoby się, że szczególnie wyczuleni na te kwestie powinni być mieszkańcy wschodniej Polski, którzy na co dzień czują podmuch wojny na Ukrainie i szturm nielegalnych migrantów na polskie granice. Mieszkający na tych terenach rolnicy borykają się z kolei z ogromnymi problemami, jakie sprowadza na nich nie tylko szaleństwo ideologiczne, ale także polityka żywnościowa Brukseli, otwierającej granice dla towarów z Ukrainy. Dlaczego więc nie poszli głosować? Frekwencja wyniosła tam zaledwie 38 proc. Można odnieść wrażenie, że znacznie bardziej zmobilizował się elektorat Koalicji Obywatelskiej, co widać po Warszawie. Jeśli tak wielkie zagrożenia nie mobilizują, to co jeszcze musi się wydarzyć? Ta ospałość i obojętność mocno niepokoją.
Premia za zamordyzm
Donald Tusk zdecydowanie zaostrzy zamordystyczny kurs „rozliczania” opozycji. Otrzymał od wyborców jasny sygnał, że akceptują to walenie maczetą. Bartłomiej Sienkiewicz, który siłą przejął media publiczne, postawił je w stan likwidacji, przeprowadził szokujące czystki w instytucjach kultury i zablokował ważne inwestycje, zdobył ponad 254 tysiące głosów. Dwie twarze rozliczania PiS - Joński (194 tysiące głosów) i Szczerba (120 tysięcy) - weszli bez trudu do PE. I choć przez pół roku rząd Donalda Tuska zajmował się wyłącznie atakowaniem i prześladowaniem Prawa i Sprawiedliwości, choć demolował państwo, niszczył wszystko, co budowano przez ostatnich 8 lat, utrzymał swój elektorat. Czyżby byli to ludzie aż tak zapiekli w nienawiści do PiS, że liczy się dla nich wyłącznie zemsta? Jeśli tak, to mogą liczyć, że Tusk da im jej jeszcze więcej. Interesująca jest w tym kontekście dzisiejsza publikacja „Newsweeka”, który pisze, że premier polskiego rządu chce „wyrżnięcia” ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością z administracji państwowej, spółek i wojska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Witajcie w „uśmiechniętej Polsce” Koalicji 13 Grudnia! „Newsweek”: Tusk żąda krwi oraz wyrżnięcia ludzi PiS ze wszystkich instytucji
Tresowanie koalicjantów
Przedwyborcze ruchy medialne pokazały, jak umiejętnie Donald Tusk potrafi zrzucić z siebie odpowiedzialność i przekierować negatywne skutki na koalicjantów. Rozegranie skandalu z zatajonym aresztowaniem żołnierzy za oddanie strzałów ostrzegawczych, obezwładnienie tym samym obrońców granic, a wreszcie śmierć polskiego żołnierza zabitego przez agresywnego migranta, uderzyły we Władysława Kosiniaka-Kamysza i Trzecią Drogę na tyle, że tąpnęła ich pozycja w koalicji. Skutecznie przytłumiło to zakochanego w sobie Szymona Hołownię i pokazało Kosiniakowi jego miejsce w szyku. Samodzielnie nie istnieją. Napędzają się siłą koalicji, która staje się coraz bardziej toksyczna, a Donald Tusk zaostrza tresurę.
Niepokojące i niezrozumiałe są jednak sygnały wypuszczane z Prawa i Sprawiedliwości w stronę PSL. Słychać zachętę do przemyślenia własnych sojuszy, widać uchylone drzwi i chęć rozmowy o współpracy dla dobra Polski. Niby interesujące, ale taka propozycja już na stole była. Kosiniak-Kamysz miał poważną ofertę, gdy pół roku temu PiS chciało zbudować większość sejmową. Odrzucił ją w najgorszy sposób. Stanął w jednym szeregu z koalicją ośmiu gwiazdek i wcale nie próbował tonować nastrojów ani łagodzić konfliktów. Przeciwnie. Szymon Hołownia z cynicznym uśmieszkiem podpisywał zlecenie na Ojca Tadeusza Rydzyka. Wyborcy PiS doskonale to pamiętają. Jak w tej atmosferze tworzyć wspólny front? Ci ludzie wiele razy dokonywali w ostatnich latach wyborów koalicyjnych i za każdym razem stawali po przeciwnej stronie. Z tej pokusy nie zrodzi się nic dobrego. Może co najwyżej zdezorientować i rozczarować własny elektorat.
Wskazanie elektoratu PiS
Wyniki wyborów stanowią w wielu momentach spore zaskoczenie. Nie dostali się do Parlamentu Europejskiego ci, którzy wydawali się „wyborczymi pewniakami”. Niektórzy, pozornie spisani na straty poprzez dalekie miejsca na listach, przegonili partyjne lokomotywy, ciesząc się ogromnym poparciem Polaków. O czym to świadczy? Zbytnia pewność siebie, polityczna pycha i przekonanie o własnej nieomylności nigdy nie popłacają. Także w polityce. Politycy stawiali na autentyczność i zaangażowanie. Oby się nie zawiedli. Bo przecież ciężki bój o zachowanie suwerenności dopiero się zaczyna. Nie wszyscy to jeszcze rozumieją. Pewnie stąd ta niska frekwencja. Najbliższe lata będą rozstrzygające, gdy ostrzeżenia zaczną stawać się groźbą, a potem codziennością.
O czym świadczy ten wynik wyborów? PiS wciąż trzyma się mocno, ale musi dokonać korekt i z pokorą, mądrze wyciągnąć wnioski. Jeśli jednak przy tak zmasowanym ataku polityczno-medialnym, przy naciskach zewnętrznych i wewnętrznych, przy przeciwnościach całego aparatu państwa, zdobył niemal tyle samo mandatów, co rządząca KO, to znaczy że ogromna część Polaków wciąż zachowuje wysoki poziom obywatelskiej świadomości. Takiego potencjału nie można zmarnować nieprzemyślanymi decyzjami. To poważna odpowiedzialność polityczna, w której tkwi realna szansa na przywrócenie dobrego rozumienia polskiej racji stanu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694963-co-po-wyborach-kilka-wnioskow-i-pytanie-po-co-pisowi-td