Uwaga, uwaga: 7 czerwca o godzinie 00:00 z powodu wyborów do Parlamentu Europejskiego na całym terytorium Rzeczpospolitej ustanowiona zostaje cenzura. Obowiązywać ona będzie do 9 czerwca do godziny 21.00. Każdemu kto złamie cenzorskie zapisy zwane ciszą wyborczą może zostać wymierzona kara 1 mln złotych grzywny.
Kopernikański przewrót: mówimy kandydatom, czego chcemy. „Honorowa Instrukcja Poselska”
Przepis o ciszy wyborczej jest jednym z najgłupszych, najbardziej absurdalnych potworków prawnych III RP. Całe szczęście, że mamy karłowatą demokrację i nie wybieramy jak Amerykanie średnio 6 razy w roku - prezydenta, członków Kongresu federalnego i stanowych, gubernatorów, burmistrzów, radnych, prokuratorów, szeryfów, sędziów, kuratorów, dyrektorów i rad szkół. Do tego prawybory do wyłonienia nominatów, referenda, plebiscyty lokalne, czy stanowe itd. Tam to dopiero można by brawurowo wdrażać cenzurę. Tam by dopiero specjaliści od wyciszenia się i spokojnej, pogłębionej refleksji mogliby się wyżyć.
W tym roku w Polsce mamy 6 dni cenzury (2 tury samorządowe), a w przyszłym roku prawdopodobnie 4 - 2 tury wyborów prezydenckich. Ale ale niewykluczone, że rząd się rozpadnie, bo tam wszyscy wszystkich nienawidzą i ataki różne na tle emocjonalnym mają - taka tam aura jest, wszystko się sypie, więc może będą nam zafundowane przyspieszone wybory parlamentarne i dodatkowe 2 dni cenzury.
Sama godzina zakończenia cenzury - 21.00 w niedzielę - jest też tylko umowna i zależy od tego, komu o której bardziej pasuje. I tak jeśli są opóźnienia w jakichś lokalach wyborczych to ciszę można przedłużyć - tak jak to zrobiono w 2007 roku. Albo i nie przedłużać, zlekceważyć przepisy o cenzurze jak się widzi, że w takim Jagodnie do rana będą stali, by zagłosować na kochaną PO, co to im gipsowe krasnale zafunduje i pochwali.
Wybory do Parlamentu Europejskiego rozpoczęły się już w czwartek 6 czerwca - np. w Holandii. I żadne prawo nie zabroni informowania kto tam wygrał i radosnego obwieszczania tego, bądź snucia rozważań o głupocie Holendrów i straszenia populizmem.
Żadni też politycy, mierni prawodawcy nie zabronią Polakom w Holandii pisać co im się podoba na własnych portalach, w swoim radio i w Internecie opowiadać, że Kierwiński to niespotykanie trzeźwy człowiek jest i agitować im za kim chcą. Życzę powodzenia Państwowej Komisji Wyborczej w ściąganiu kochanego miliona złotych od mieszkających w Holandii rodaków. Albo niech ścigają tych z Wielkiej Brytanii - taki cud w nie są w Unii, a w niej głosują. Dostrzegacie Państwo idiotyzm tej regulacji o ciszy wyborczej. Polak w Holandii w kampanii wyborczej dotyczącej Polski ma większe prawa niż Polak w Polsce.
Cisza wyborcza to nie jest żadna uniwersalna zasada. Prócz Stanów Zjednoczonych nie obowiązuje m.in. w Wielkiej Brytanii, w Danii, Finlandii, Irlandii, Estonii, Portugalii, Słowacji, Szwecji, Austrii, Holandii, Belgii, Niemczech, czy na Cyprze. Tam nikt nie potrzebuje ciszy, spokoju, kilkudziesięciu godzin jak Żakowski na głęboki namysł.
W niedzielę media zafundują nam najnudniejsze widowisko w dziejach świata. Aż mdło się będzie robiło od tych obrazków. Wszyscy wiemy, jak rzewnie będzie to wyglądało. W telewizorze pokażą, że właśnie zagłosował prezydent Andrzej Duda, a pani prezydentowa kwiaty od komisji dostaje. Będą obrazki z premierem Donaldem Tuskiem. Pokażą prezesa Jarosława Kaczyńskiego i pewnie Mateusza Morawieckiego. Zobaczymy jak luzackim krokiem konferansjera za kotarę marszałek Szymon Hołownia idzie. Nikt tak jak on nie odegra dramatycznie sceny wrzucania kartki do urny. Zastygnie do zdjęć, w majestat się wzbije jak sam sir Laurence Olivier w Hamleta się wcielający.
Nie ma nic ciekawego w obrazku pokazującym jak się Kosiniak-Kamysz, czy marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska po wyjściu zza zasłonki uśmiechają. Czy ktoś naprawdę przeżywa, że jakaś minister z rodziną głosować przyszła? Co za nudziarstwo. Ile dziesięcioleci można pokazywać te same scenki. Święto demokracji jakim są wybory stały się najnudniejszym, najbardziej pretensjonalną celebracją w dziejach świata.
A mogłoby być tak ciekawie, tak emocjonująco i pouczająco. Trwające kilkanaście godzin godzin wybory, to jedno z najbardziej pasjonujących wydarzeń jakie można relacjonować. Widać to szczególnie z wyborczych transmisji w Stanach Zjednoczonych. One przyciągają uwagę, wbijają w fotel jak najlepszy film, albo transmisja zawodów sportowych. Niech więc media pokazują to tak, jak wyścigi kolarskie, Formułę I, mecz. Moglibyśmy śledzić jak się czołówka peletonu zmienia, kto ile ma przewagi nad grupą pościgową i pasjonować się tym, kto może teraz pozycję na podium ma, a kto może w ogóle punktowanego miejsca nie zająć, albo się do mety nie dowlecze.
Kto to wymyślił, że wolno na koniec podać wynik rozgrywek, a nie wolno relacjonować ich przebiegu? Co z tego, że po zawodach zostaną zaproszeni eksperci i będą się wymądrzali. Dajcie mi nazwiska, a ja wam dziś dokładnie rozpiszę, który co powie. Że niby brak ciszy wyborczej, agitacja do ostatniej chwili, relacjonowanie wyścigu mogą wpłynąć na wynik wyborczy? No mogą, no i co z tego. Co niby złego w tym?
Zamiast widowiska pokazującego sama istotę demokracji będzie bezbrzeżnie nudziarstwo i infantylne gierki w przesyłanie sobie wiadomości, że arbuzy na bazarku to po dychu, a kierownik kajaków dostanie furrrrriiii.
Nie wolno mówić jaka jest frekwencja, ani jakie są wyniki. Ale jak się pokaże głosującego Borysa Budkę, to podaje się informację o frekwencji: co najmniej jedna osoba zagłosowała w okręgu takim a takim. Jak już sobie tego kandydata Budkę obejrzymy, to właściwie wiemy, że kandydat Budka co najmniej jeden głos otrzymał. Wolno powiedzieć, że właśnie na kandydata Budkę oddano głos, czy nie wolno? A niby na jakiego kandydata kandydat Budka głosował, hę? Wróć, to zły przykład - kandydat Budka mógł się pomylić, więc nie wiadomo czy głos na kandydata Budkę oddał.
Dobrze znam te wszystkie argumenty za cenzurą wyborczą. Że Polacy potrzebują spokoju, ciszy dla rozważań, że przyszedł czas na ukojenie. Przed laty cenzurę na wybory zaprowadzano pod wpływem śniętej Unii Demokratycznej, znawców świata i Europy z „Gazety Wyborczej”.
Nadęte, pompatyczne środowisko wymyśliło wtedy potrzebę ciszy, namysłu, pogłębionej refleksji, uspokojenia myśli, wystudzenia emocji. No i to bredzenie że Polacy to tamto, potrzebują wypocząć od wyborczego zgiełku. A prosty lud uznał, że się na demokracji nie zna, że się dopiero jej uczy, więc skoro Żakowski mówi, że trzeba się od piątku w nocy do niedzielnego wieczora namyślać, może w medytacjach pogrążyć, to nie pozostaje nic innego jak tylko poleceń mędrca posłuchać.
Ciotko sejmowa i ty ciociu gazetowa Dominiko Wielowiejska, wiecznie wydzierająca się sejmowa jędzo, ulizany partyjny młodzieńcze i ty zatroskany urzędniku z Państwowej Komisji Wyborczej. Jeśli potrzebujesz spokoju i ciszy, to włącz sobie na YouTubie kanał transmitujący życie rybek w akwarium, albo z gniazda bekasów, czy w telewizorze program o peklowaniu mięsa. Zaparz sobie wiadro melisy, wsadź nogi w miednicę z ciepłą wodą, nakryj główkę wilgotnym ręcznikiem frotte, pochyl się nad garnkiem z rumiankiem i sobie inhaluj. Albo idź do parku, do lasu, na ryby, pomidorową ugotuj. Model samochodzika sobie sklej, kolekcję znaczków i widokówek przejrzyj. Zapal sobie kadzidełka, przyjmij pozycję lotosu i tak sobie przez całe wybory tkwij. Szukaj sobie w czeluściach mózgu tej swojej refleksji.
Ja wiem, że nieustannie zalewają upławy myślowe, które ze strumieniem świadomości mylone są i jest ta nieustanna i przemożna potrzeba regulowania, usprawniania wszystkiego i ustalania jak inni mają żyć. Więc wy dorośli i wolni obywatele nie macie nic do gadania, tylko też musicie się z nudziarzami w refleksji i namyśle pogrążać. Musicie się poddać tej trosce, opiekuńczości.
W końcu jacyś tam partyjni, polityczni i z mediów mędrcy chyba lepiej wiedzą czy chcesz Polaku odpocząć czy nie. Jesteś głupszy, bardziej rozedrgany, emocjonalnie nierównoważony i słabszy niż Amerykanin, Duńczyk, Anglik, Fin, Słowak, czy Szwed, więc bardziej się męczysz, więc dla własnego dobra musisz trochę w letargu zastygnąć wyciszony jak nieboszczka niegdysiejsza Unia Wolności. Albo nawet jak izba zadumy i refleksji, czyli Senat, albo sam minister Paweł Zalewski największy na świecie po partiach podróżnik.
Jak myślisz ty głupi obywatelu, co to nie wiesz kiedy i jak odpocząć masz: po co kiedyś w przedszkolach obowiązkowe drzemki były, hę? Jak ci mówią, że masz spać, to śpij i nie gadaj.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694626-cenzura-zamiast-celebrowania-swieta-demokracji