Cios w polską armię oraz uderzenie w żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej pilnujących bezpieczeństwa nie są przypadkowe. Nie mamy do czynienia z pojedynczymi, oderwanymi od siebie wydarzeniami, lecz ze zmyślną strategią wymierzoną w Polskę. Dlaczego wpisuje się w nią rząd Donalda Tuska? Przecież uporczywie zapewnia, że jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa. Bo słowa są wyłącznie mgłą, za którą toczy się realna gra. Działania Koalicji 13 Grudnia rozbroiły, obezwładniły i zastraszyły obrońców polskich granic. Jeden z nich stracił życie, inni zostali potraktowani jak przestępcy. Czy potrzeba bardziej niepokojących sygnałów? Tego także dotyczą wybory do Parlamentu Europejskiego. To tam zapadają teraz decyzje dotyczące naszego bezpieczeństwa i naszej codzienności: od gospodarki, poprzez edukację, aż po sprawy społeczne. Mądry wybór jest naszą fundamentalną odpowiedzialnością.
Od pół roku postępuje stan rozstrajania państwa. Chaotyczna polityka rządu, stanowiąca kompulsywny akt zemsty na poprzednikach, gubi perspektywę istoty zdarzeń. Donald Tusk próbuje łączyć oczekiwania, postawy i programy, których pogodzić nie sposób. Jeśli ogromną część Koalicji 13 Grudnia stanowią ślepi na wojnę hybrydową, zwolennicy wpuszczania nielegalnych migrantów nasyłanych przez Łukaszenkę i przeciwnicy budowania zapory na granicy, trudno dziś oczekiwać odpowiedzialnej i spójnej polityki obrony granic. Bez względu na to, jak płomienne wystąpienie wygłosi Donald Tusk. Bo to czyny są w takich sprawach najważniejsze. A te sprawiły, że obrońcy granic zostali rozbrojeni, zastraszeni i obezwładnieni. Zatrzymanie i oddanie prokuraturze żołnierzy, którzy podczas obrony granic oddali strzały ostrzegawcze stanowiło niezwykle silny sygnał, że broni używać nie można. Padało to zresztą w wielu politycznych debatach. Politycy Koalicji oburzali się na samą myśl. Twierdzono, że trzeba granic bronić humanitarnie – powtarzał to sam Donald Tusk. Dwa miesiące później „humanitarnie broniący granic żołnierz” został z premedytacją raniony nożem przez agresywnego, nielegalnego migranta. Tego śmiertelnego starcia nie przeżył. Zginął na służbie Ojczyzny, która nie wsparła go pełnią narzędzi do jej obrony. Może, gdyby ostrzegawczo użył broni, rozzuchwalony migrant cofnąłby się i do tragedii by nie doszło. Nie ma więc wątpliwości, że to odpowiedzialność polityczna premiera i ministra obrony narodowej.
Pycha, buta, poczucie bezkarności i siłowe trzymanie władzy blokują zdrową refleksję. Ani Władysław Kosiniak-Kamysz, ani Donald Tusk nie staną w prawdzie. Okazuje się, że niezwykle ważne fakty na temat bezpieczeństwa państwa zatajane są nie tylko przed opinią publiczną, ale także przez Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. O sprawie zatrzymania żołnierzy, która rozegrała się pod koniec marca, prezydent Andrzej Duda dowiedział się wczoraj z mediów! Wygłosił dziś w tej sprawie zdecydowane oświadczenie, wskazując na odpowiedzialność premiera.
A przecież od chwili ogłoszenia wyników wyborów prezydent apeluje o współpracę ponad podziałami na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa państwa. Już 17 listopada 2023 roku, gdy Szymon Hołownia poprosił prezydenta o spotkanie, prezydent złożył na ręce marszałka Sejmu projekt o działaniu organów państwa w sytuacji zagrożenia zewnętrznego. Przez długie miesiące nie było widać, by koalicja rządząca tę inicjatywę podjęła na poważnie. Przeciwni, Donald Tusk buńczucznie snuł własne koncepcje, próbując pominąć w nich prezydenta. 2 maja 2024 prezydent Duda skierował do Sejmu projekt ustawy. „Na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa”. Choć minął miesiąc, nie zdołano rozpocząć nad nimi prac. Ideologia jest obecnej większości parlamentarnej znacznie ważniejsza. A zagrożenie rośnie! Pierwsze efekty już mamy.
Operacja osłabiania Polski rozkręca się. Uderzono w morale polskiego wojska, co dla bezpieczeństwa stanowi sprawę absolutnie kluczową. Wywołano poziom zastraszenia, który w razie konieczności obrony może stanowić czynnik paraliżujący. Obrońcy granic nie mogą mieć pewności, że w sytuacji kryzysowej państwo stanie po ich stronie. Prof. Romuald Szeremietiew podkreśla w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że zostały przekroczone wszelkie czerwone linie. „Tu nie chodzi o to, jak żołnierz będzie wyszkolony i uzbrojony, ale o to, czy on będzie w ogóle chciał bronić kraju. Napoleon mawiał, że morale armii jest trzykrotnie ważniejsze od technicznego wyposażenia. Żołnierz, który jest obdarty potrafi zwyciężać, a żołnierz syty i dobrze wyposażony, jeśli nie ma motywacji, walczyć nie będzie” – podkreśla prof. Szeremietiew.
Polityka zagraniczna prowadzona przez obecny rząd, z połamaniem wszelkich zasad prawa i współpracy politycznej sprawia, że Polska na arenie międzynarodowej staje się coraz bardziej rozchwiana. Ciągła walka wewnętrzna, pogłębianie podziałów i hejterskie zarządzanie krajem czyni ją bezbronną wobec wszelkich ataków. Mamy rząd, który realizuje zewnętrzne cele, często sprzeczne z polską racją stanu. Jeśli obecny kształt polityczny w Parlamencie Europejskim zostanie utrzymany, przyjmie wszelkie rozwiązania, których będą oczekiwać kreatorzy niemieckiego superpaństwa. Jest jeszcze szansa, by to powstrzymać. Wybierzmy mądrze!
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694613-zastraszyli-obroncow-granic-demontuja-panstwo-tego-chcemy