Agresja, powtarzalność i brak nowych pomysłów – tak można podsumować nadzwyczajne wystąpienie premiera Donalda Tuska w sprawie zatrzymania żołnierzy służących na granicy.
Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem sytuacji na granicy. To jest sytuacja, w której powinniśmy być zjednoczeni, jeżeli chodzi o działania polskich służb, które na granicy, czasem z poświęceniem życia, bronią Polski
— tak zaczął swoje oświadczenie szef rządu. Zabrzmiało obiecująco, szczególnie w związku z apelem o zjednoczenie odnośnie wsparcia obrońców granic.
Niestety cała reszta jest dużo gorsza. Zaczęło się od wątku, który łatwo przeoczyć, ale który sugeruje fałsz. Premier powiedział, że rozmawiał już z szeregowymi żołnierzami i funkcjonariuszami na temat ich służby na granicy. Chodziło o wyjazd premiera na granicę 29 maja. Był wtedy w Dubiczach Cerkiewnych i tam musiał odbyć wspomniane rozmowy. Czyli był w tych samych Dubiczach, gdzie kilka tygodni wcześniej w kajdankach zostali wyprowadzeni trzej żołnierze. I nikt nie powiedział wtedy o tym premierowi? Jeśli tak, to tamta rozmowa była całkowicie bez sensu.
Clou wystąpienia to oczywiście zapowiedź zwolnienia prokuratora Tomasza Janeczka, atak na niego, oskarżenie o całe zło i próba zwalenia winy na niego. Szczegóły tej sprawy są dobre znane i wiadomo, że rola prokuratora była tu zerowa lub w najgorszym dla niego razie marginalna. Ale, jak wiadomo, obecny szef rządu nie słynie z fanatycznego przywiązania do prawdy obiektywnej, a na dodatek w niedzielę są wybory. Trzeba więc wskazać kozła ofiarnego, najlepiej z wrogiego obozu politycznego.
Tak też się stało, zgodnie z kampanią dezinformacji, którą już wcześniej uruchomił Roman Giertych. To kolejny dowód wskazujący na to, że linię i przekaz obecnego rządu programuje dawny lider Młodzieży Wszechpolskiej. Jest to ogólnie problem dla wszystkich obywateli, bo oznacza, że dzisiejsza władza jest zafiksowana na jednym tylko temacie. Czyli PiS-ie, a na wszystkie inne wyzwania i zagrożenia patrzy wyłącznie przez pryzmat walki z prawicą.
Rytuałem są informacje o tym, że minister Obrony Narodowej został zobowiązany do przygotowania zmian w prawie. To mieszanie w herbacie, w której nie ma cukru. Obowiązujące prawo daje odpowiednie narzędzia wojsku i funkcjonariuszom służb do działania. Problemem jest ograniczona mentalność zwierzchników – tak cywilnych, jak i wojskowych.
Na koniec Donald Tusk zapowiedział, że odbędzie wiele spotkań z szeregowymi żołnierzami i funkcjonariuszami. Trzeba tu postawić pytanie: czy także z żołnierzami Wojsk Obrony Terytorialnej? Na wschodniej granicy służą od początku kryzysu granicznego żołnierze ze wszystkich brygad tego rodzaju Sił Zbrojnych. Kilka miesięcy temu Tusk nazwał ich „para-wojskiem”. Czy nadal nie szanuje żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej? Czy zmienił zdanie na temat WOT – tak jak na szczęście stało się to w przypadku Władysława Kosiniaka-Kamysza? Nie pytam, czy przeprosi, bo odpowiedź jest oczywista. Wiadomo, że nie przeprosi.
CZYTAJ WIĘCEJ: To nie przywództwo, to obrzydliwe zrzucanie własnych win na innych i szukanie kozłów ofiarnych. „Żuliki i tchórze”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694553-tusk-nie-mowi-prawdy-w-sprawie-zatrzymania-zolnierzy