Jest śmiesznie i strasznie, kiedy konserwatywny „talib” zostaje postępowym liberałem. Śmiesznie, bo zawsze to wolta pełna komizmu i groteski. Strasznie, bo dogmatyzm liberalnego taliba jest jeszcze bardziej agresywny niż był w poprzednim wcieleniu.
„Osoby homoseksualne powinny mieć te same prawa, powinny zakładać rodzinę, możemy rozmawiać też o adopcji dzieci” – ogłosił były polityk Narodowego Odrodzenia Polski, ZChN, AWS, PiS, a obecnie senator PSL Michał Kamiński. Wielu z nas pamięta, że to ten sam Kamiński, który kiedyś wojował z „pedałami” (według jego własnego określenia), składał hołdy generałowi Pinochetowi, żądał zamknięcia granic Polski dla Ukraińców i Białorusinów i tak dalej i tak dalej. Takie słowa trochę jeszcze śmieszą, trochę brzydzą, gdy pamięta się innego Kamińskiego, ale na pewno nie dziwią. Przywykliśmy to tego, że co niektórzy najbardziej fanatyczni konserwatywni radykałowie dokonali zwrotu o 180 stopni i dzisiaj należą do najbardziej zajadłych głosicieli haseł progresywnych.
Lista nawróconych na postępowy liberalizm dawnych prawicowych zakapiorów jest już naprawdę długa. Obok Michała Kamińskiego jest przecież jego bliski przyjaciel, czyli Roman Giertych. Nie ma sensu przytaczać wypowiedzi Giertycha z czasów, gdy przewodził Młodzieży Wszechpolskiej i LPR. Chyba każdy je pamięta, a i tak to bez znaczenia, bo dzisiaj Giertych jest szarą eminencją rządu Donalda Tuska i człowiekiem, który programuje politykę medialną tego obozu. Jego agresywna użyteczność w bieżącej wojnie politycznej jest dla świata liberałów wartością nieporównanie większą niż wyznawane tam poglądy.
Z tego samego powodu wybaczenie dawnych grzechów uzyskały takie osoby jak np. Stefan Niesiołowski (kiedyś ZChN, jeśli ktoś nie pamięta), Kazimierz Marcinkiewicz (który podobnie jak Kamiński był oskarżany o zbrodnię homofobii), Paweł Kowal. Także publicyści – Cezary Michalski, Eliza Michalik, wreszcie dawny Naczelny Talib RP Tomasz Terlikowski. Oczywiście każda z tych osób musiała przejść odpowiednie rytuały oczyszczenia i zdecydowanie odciąć się od dawnego świata. Dalsza ich pozycja zawodowa zależy od tego ostatniego, czyli muszą stale atakować wartości, które niegdyś głosili i środowiska, z których się wywodzą. Jako neofici nigdy nie będą mieli prawa wygłaszania neutralnych i stonowanych opinii. Potrzebni są jako pałkarze, a nie symetryści.
Konfitury plus fanatyzm
Lista neofitów nie jest już zbiorem osobnych przypadków. To już trend, która domaga się systemowej analizy. Dobry temat na doktorat z psychologii lub socjologii, ale wiadomo, że taki nie powstanie, bo polskie uczelnie nie słyną z tego, że są oazami nonkonformizmu i swobody badawczej. Powstają zatem chałupnicze analizy zjawiska, bo wielu szeregowych, lecz zaangażowanych zwolenników prawicy zadawało sobie pytanie, jak to się stało, że zostali zdradzeni przez ludzi, na których głosowali, których czytali, lubili i z uwagą słuchali. Widać przecież w mediach społecznościowych dyskusje na ten temat.
Jedno wyjaśnienie jest oczywiste i tutaj nie ma potrzeby tworzenia skomplikowanych teorii. Odpowiedzią jest koniunkturalizm i oportunizm wyżej wspomnianych neofitów. Brak miejsca na liście wyborczej stawał się wystarczającym powodem do „przewartościowania” całego dotychczasowego życia. To jeśli chodzi o polityków. Ludzie związani z mediami uznawali, że wartości tradycyjne stają się przeżytkiem, więc oni stracą odbiorców. A tym samym chleb i swój społeczny status. Widać to szczególnie w przypadku Tomasza Terlikowskiego. To człowiek niewątpliwie uzależniony od rozgłosu, będący w ciągłej pogoni za tym, co dzisiaj nazywa się atencją. Kilka lat temu z pozycji skrajnie konserwatywnych ganił papieża Franciszka, przekraczając granice krytyki, na którą tradycyjny katolik pozwala sobie wobec każdego następcy świętego Piotra. Później jednak uznał, że sekularyzacja społeczeństwa postępuje tak szybko, że straci czytelników. Zatem autor, który zaczął od książki „Homoseksualna herezja w natarciu” dzisiaj pisze zmierzchu „swojego” Kościoła lub apologię „apostoła” Judasza.
Temu Misiu pękła żyłka
Pogoń za konfiturami to jedno wytłumaczenie. Jest też jeszcze sprawa poważniejsza, bo systemowa. Coś co tłumaczy ostatnie deklaracje Michała Kamińskiego. Dzisiejszy liberalizm funkcjonuje jak zazdrosna religia. Stosunek do „praw społeczności LGBT” jest testem. Systemem rozpoznawczym „swój-obcy”. Podobnie jest z aborcją. Tu już nie ma miejsca na twierdzenia, że jest ona mniejszym złem. Od pewnego czasu jest „prawem człowieka”. Dlatego Paweł Kowal, ostentacyjny kiedyś katolik, „absolutnie” poparł aborcję na życzenie. Kilkanaście lat temu przejście z PiS do PO było zmianą legitymacji partyjnej. Dzisiaj jest to już jak zmiana jednej religii na drugą.
I na koniec wymiar jednostkowy, osobowościowy. Większość wymienionych tu osób w starym wcieleniu funkcjonowała jako radykałowie, od których na prawo była tylko ściana. Możliwe, że była to tylko oportunistyczna poza dla zdobywania popularności. Ale też możliwe, że ci ludzi szczerze wierzyli w to, co głosili. Jednak było w tym coś nienaturalnego, niezgodnego z tradycyjną polską mentalnością i wyśmiewanym ludowym katolicyzmem. Fanatyczny dogmatyzm oraz nieżyciowe i prowokacyjne hasła to rzeczy obce polskiej tradycji. Przeciętny „Polak-katolik”, taki z którego drwią liberalne elity, to człowiek, który musi twardo stąpać po ziemi. Wie, że ludzie bywają słabi, że upadają, ale też wie, że z upadku trzeba się podnieść. Ma tolerancję wobec grzeszników, ale nie wobec grzechu. Wie, że nie można ustępować w sprawach zasadniczych, ale nie będzie robił awantur o kwestie drugorzędne. „Talibowie” tak nie potrafili, więc mówiąc kolokwialnie – coś im w głowach się przegrzało, pękła jakaś żyłka. Ich osobisty problem polega na tym, że nie potrafią inaczej. Jest więc wielkie prawdopodobieństwo, że znów im żyłki popękają. Tym razem z powodu liberalnego fanatyzmu. A ten jest dużo bardziej szkodliwy dla zdrowia psychicznego niż ten staromodny konserwatywny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co za wolta! Michał Kamiński przyjacielem LGBT?! Kiedyś grzmiał o „stowarzyszeniach ped…”, dzisiaj „może rozmawiać o adopcji dzieci”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694307-miedzy-konserwatyzmem-a-homoseksualizmem