Szef MSZ Radosław Sikorski zadeklarował dziś w prowokacyjnym tonie, że „jeśli PiS ma dowód na udział senatora Bogdana Klicha w zamachu smoleńskim, to nie pojedzie do USA, lecz do aresztu”. Odniósł się w ten sposób do zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, że nie podpisze nominacji ambasadorskiej do USA dla Klicha.
Wczoraj prezydent Andrzej Duda zapowiedział w Telewizji Republika, że dopóki będzie pełnił swój urząd, nie podpisze nominacji ambasadorskiej do USA dla Bogdana Klicha. Podkreślił, że nie będzie także jego podpisu pod nominacją dla Ryszarda Schnepfa, ani innych członków Konferencji Ambasadorów RP.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zdecydowana postawa! Prezydent zapewnił, że nie podpisze nominacji ambasadorskiej dla Klicha: „Nie będę kompromitował Polski”
Spór o kandydaturę Bogdana Klicha
Prezydent odniósł się do tego, że Klich był szefem MON w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński z delegacją.
Faceta, który by wtedy ministrem obrony narodowej i odpowiadał wtedy za polskie wojsko, oni chcą wysłać do Stanów Zjednoczonych. Przecież to będzie jeden wielki rechot. Nigdy się na to nie zgodzę, dopóki jestem prezydentem jeszcze przez te czternaście miesięcy nigdy nie podpiszę tej nominacji ambasadorskiej
— oświadczył Andrzej Duda.
Do słów prezydenta odniósł się na platformie X szef MSZ.
Deklaruję ponownie, że jeśli PiS ma dowód na udział senatora Klicha w zamachu smoleńskim to nie pojedzie do USA lecz do aresztu. Natomiast przypominam, że za stosowanie procedur politycy PiS oskarżali pilotów o tchórzostwo a Klich dał medal. Kto miał rację?
— podkreślił Sikorski.
W kolejnym wpisie minister odniósł się do słów prezydenta, który ocenił, że dziś ważne stanowiska w MSZ „znowu zajmują ludzie, którzy kończyli uczelnię w Moskwie, tzw. MGIMO, i tam byli uczeni jak postępować ze służbami zagranicznymi”.
Jak zauważył szef MSZ, prawdą jest, że do ministerstwa wróciło kilka osób po MGIMO.
Bezprawnie wyrzuceni, wygrali procesy i sądy ich przywracają, zresztą począwszy od końcówki rządów PiS. Innym ministerstwo musi płacić odszkodowania. Nie ma się czym chwalić, Panie Prezydencie
— napisał Sikorski.
Symboliczny wymiar zmian w dyplomacji
Szef polskiej dyplomacji skomentował także zapowiedź prezydenta, że nie będzie jego podpisu pod nominacją dla Ryszarda Schnepfa oraz jego wypowiedź na temat ojca tego dyplomaty.
Prezydent proszony o ocenę polityki rządu dotyczącej ambasadorów podkreślił, że minister spraw zagranicznych „chce właśnie odwołać z ambasady w Lizbonie panią ambasador (Joannę) Pilecką, która jest młodszą krewniaczką rotmistrza Pileckiego, ale bardzo chce wysłać jako polskiego ambasadora pana Schnepfa, którego tata, razem z Sowietami uczestniczył w Obławie Augustowskiej przeciwko Polakom”.
Sikorski podkreślił, że w polityce kadrowej MSZ nie kieruje się genetyką a profesjonalizmem.
Od tego kto jakich ma przodków ważniejsze jest czy mówi językiem kraju urzędowania
— zaznaczył szef polskiej dyplomacji.
Zasadniczo nie zgadzam się z filozofią pana prezydenta, że mielibyśmy oceniać ludzi po tym, z kim są spokrewnieni, a nie po tym, co umieją
— stwierdził.
Jego zdaniem, „sam PiS nie jest w tej sprawie logiczny, no bo syn tego, który skazał rotmistrza Pileckiego za komuny na karę śmierci, był wiceministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego”.
Pan prezydent ma rację, że do resortu wróciło kilka osób po rosyjskiej szkole dyplomatycznej. Zaczęło się to za czasów PiS-u, bo zostali niezgodnie z prawem usunięci. Wygrali procesy i ministerstwo albo musiało ich przywrócić do pracy zgodnie z decyzją sądu, albo wypłacić odszkodowania. Więc proszę mieć pretensje do tych, którzy uchwalali prawo niezgodne z prawami człowieka
— powiedział szef MSZ.
Sikorski chce czystek w dyplomacji
Przedwczoraj rzecznik MSZ Paweł Wroński powiedział PAP, że trwają procedury dotyczące rotacji na stanowiskach ambasadorów. Zaznaczył, że rotacja ta była wcześniej zapowiadana.
„Gazeta Wyborcza” podała, że w czerwcu, mimo sprzeciwu prezydenta, rozpocznie się nowa fala odwołań ambasadorów z nadania PiS. Według nieoficjalnych informacji „GW” na jedną z placówek szykowany jest Ryszard Schnepf.
W marcu MSZ poinformowało, że minister Radosław Sikorski zdecydował, iż ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych.
Jednocześnie MSZ wyraziło nadzieję „na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju”. Zgodnie z prawem ambasadora mianuje i odwołuje prezydent. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek oświadczył wtedy, że Andrzej Duda nie zgadza się na hurtowe odwoływanie ambasadorów, bez konkretnych przesłanek i podawania przyczyn.
„Filozofia Klicha”
Radosław Sikorski, odpowiadając na zarzuty prezydenta Andrzeja Dudy w stosunku do ówczesnego szefa MON stwierdził, że gdyby słuchano filozofii Bogdana Klicha, do katastrofy smoleńskiej by nie doszło.
Jak relacjonował Sikorski, „senator Klich miał na tyle jaj, żeby za stosowanie się do procedur, mimo presji pierwszego pasażera, dał pilotowi medal”.
To ja się pytam, kto miał wtedy rację? Powiem więcej, gdyby w locie do Smoleńska zachowywano się zgodnie z filozofią Klicha, zgodnie z procedurami, to ten samolot by wrócił do Warszawy i moglibyśmy uniknąć tej tragedii. Więc jeśli pan prezydent uważa, że Smoleńsk jest ważnym kryterium, to powinien tym bardziej docenić senatora Klicha
— powiedział.
Pan prezydent zarzuca jakieś związki z katastrofą smoleńską senatorowi Klichowi. Mam wielką prośbę do pana prezydenta, żeby powiedział jasno, czy w Smoleńsku miał miejsce wypadek, czy zamach. No bo jeżeli zamach, to mam nadzieję, że pan prezydent nie oskarża senatora Klicha o jakiś udział w tym zamachu
— podkreślił Sikorski.
Dodał, że „jeśli to był zamach, to jeśli Klich nie brał udziału w zamachu, to jaki ma z tym związek i dlaczego miałoby to rzutować na jego perspektywy służenia Polsce”.
Szef MSZ przypomniał lot prezydenckiego samolotu do Tbilisi w 2008 r., na którego pokładzie był on sam.
Wtedy dzięki Bogu pilot odmówił złamania procedur i nie wylądowaliśmy na objętym wojną lotnisku w Tbilisi. Za co został oskarżony przez głównego pasażera o tchórzostwo, a politycy PiS-u próbowali pilotowi wytoczyć sprawę o niewykonanie polecenia prezydenta, mimo że prezydent nie ma prawa wydawać takich poleceń
— zaznaczył.
Ideologia czy profesjonalizm?
Dopytywany, czy niepodpisanie nowych nominacji ambasadorskich przez prezydenta komplikuje pracę dyplomacji, powiedział: „no oczywiście, ale z tej wypowiedzi się okazało, że nie chodzi o procedury, bo to prezydent zmienił procedury”. Szef MSZ wyjaśnił, że kiedyś były tak zwane wstępne zgody.
Ustawa na wniosek prezydenta i przez niego podpisana ustanowiła Konwent Służby Zagranicznej
— mówił.
Wszystkie kandydatury, zarówno te do odwołania, jak i do powołania zostały przez ten konwent przegłosowane. Pan prezydent przegrał w głosowaniu w instytucji, którą sam ustanowił. A teraz nie chce dopełnić procedur zgodnie z literą ustawy, którą sam zaproponował
— zauważył.
Jak się dzisiaj dowiadujemy, chodzi o sprawy ideologiczne, a nie o profesjonalizm polskiej służby zagranicznej
— dodał.
Można by ten tok rozumowania Radosława Sikorskiego odwrócić - jeśli szef MSZ ma jakieś dowody na szkody, wywołane przez dotychczasowych przedstawicieli polskiej dyplomacji, to niech to najpierw udowodni.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694259-prowokacyjny-ton-sikorskiego-chce-od-pis-dowodow-ws-klicha