Rewolucja neomarksistowska we wszystkich swych genderowych odsłonach, absurdach postrzegania człowieka poprzez jego preferencje seksualne, transowanie dzieci, z pomysłem tworzenia człowieka w genetycznych krzyżówkach, hodowanie człowieka na farmach surogatek lub w sztucznych macicach ma zawsze jeden cel – człowieka uczynić bogiem, władnym decydować o życiu i śmierci.
Bóg powołuje człowieka do życia, a ideolodzy neomarksistowscy głównie zajmują się uśmiercaniem. Z okrucieństwem skazują nienarodzone dzieci na śmierć w mękach poprzez rozrywanie ich ciał, wstrzykiwaniem substancji trujących itp. Oferują śmierć w procederze eutanazji samotnym, chorym, zagubionym w pułapkach dzisiejszego świata. Starszym i coraz mniejszym dzieciom, na życzenie rodziców lub własne (np. Holandia, Belgia). Ideolodzy neomarksistowscy śmierć okrzyknęli receptą na wszystkie bolączki.
Za dużo ludzi na świecie, za mało żywności, zmiany klimatyczne, cokolwiek, co przeszkadza w wygodnym życiu czy ogranicza w dążeniu do zamierzonego zysku – to wszystko jest powodem, żeby zabijać nienarodzonych i tych, co żyją, ale nie potrafią znaleźć dla siebie miejsca we współczesnej rzeczywistości. Cywilizacja śmierci rozlewa się po świecie, przechodzi przez Europę, wdziera się gwałtem do Polski. Ma w naszej Ojczyźnie wyznawców i zwolenników. Jedni i drudzy wiedzą, że zwyciężyć mogą tylko wtedy, gdy Boga i Jego cywilizację życia wyrwą z serc Polaków. Zacząć trzeba od najmłodszych - „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. To działanie długofalowe, ale skuteczne. Trzeba cierpliwości i wytrwałości, a nade wszystko konsekwencji.
Rewolucja neomarksistowska, która przez lata rządów Zjednoczonej Prawicy sączyła się różnymi kanałami do Polski i infekowała stosunkowo niewielkie środowiska, wraz ze zwycięstwem koalicji 13 grudnia nabiera mocy i pędu. Wlewa się bystrym strumieniem do każdej dziedziny życia. Prezydenci R. Trzaskowski w Warszawie i A. Miszalski w Krakowie prześcigają się w promowaniu ideologii LGBT+, patronują paradom pychy, wymieniają na budynkach władz samorządowych flagi polskie na sześciokolorowe materiały. Mnożą się pełnomocnicy ds. równości na wszystkich szczeblach władz samorządowych i państwowych. Nie każdy człowiek zasługuje na uwagę, ale ten spod znaku LGBT+ - zawsze. To jego postrzeganie świata ma być przyjęte przez resztę społeczeństwa i nie ma wcale znaczenia faktyczna liczba osób LGBT+, zawsze sztucznie zawyżana. Zaprzeczenie demokracji.
Uprzywilejowana mniejszość spod znaku ideologii neomarksistowskiej
Miliony ludzi w procesjach Bożego Ciała w całej Polsce, fala Marszów w obronie życia I rodziny w kilkudziesięciu miastach Polski nie skutkuje skupieniem państwa na konstruowaniu prawa chroniącego życie i funkcjonowaniu katolików w życiu społecznym i prawnym Rzeczypospolitej Polskiej. Uprzywilejowana jest mniejszość, ta spod znaku ideologii neomarksistowskiej. Cały aparat państwowy, legislacja resortów i Sejmu są ukierunkowane na ich potrzeby i żądania.
W Sejmie złożono aż cztery projekty ustaw, które mają uznawać proceder mordowania nienarodzonych za świadczenie medyczne należne każdej kobiecie. Przy okazji toczą się urągające rozumowi dyskusje, bo nie zajmują się dzieckiem i jego życiem, a skupiają się na wygodzie matki. Tym samym a priori pozbawiają małego człowieka jego podstawowego prawa, czyli prawa do ochrony życia.
W państwie, które dba o swoich obywateli, nienarodzone dziecko powinno otrzymywać z urzędu obrońcę, który w razie wszczęcia procedury aborcji powinien upomnieć się o prawa swojego klienta do bycia bezpiecznym, prawa do niezakłóconego rozwoju i osiągania sukcesów życiowych.
Wiara katolicka przeszkodą dla cywilizacji śmierci
Dziś największa przeszkoda do wprowadzenia cywilizacji śmierci w Polsce to wiara katolicka, której szczególnym wyróżnikiem jest szacunek do życia. Kościół katolicki naucza, że życie jest darem Boga i nikt, tylko On sam może to życie zakończyć. Poczęte dziecko ma prawo się urodzić, obojętnie w jakiej sytuacji doszło do poczęcia. Dziecko nie może być karane za winy rodziców, ono ma prawo do życia i jest to prawo niezbywalne. W naszej Ojczyźnie o szacunku do życia uczy się na lekcjach religii.
Wraz z upadkiem komunizmu religia wróciła do przedszkoli i szkół od września 1990 r. W szkołach dzieci przygotowują się do I komunii, do bierzmowania. Uczęszczając do szkół, mają szansę rozwijać się intelektualnie i duchowo. Nauczanie religii zostało uregulowane umową konkordatową między Watykanem a Polską 28 lipca 1993 r. Sejm RP podjął decyzję o jej ratyfikowaniu w 1998 r. Za przyjęciem ustawy głosowali głównie posłowie koalicji rządowej AWS-UW oraz PSL, ROP i parlamentarzyści niezrzeszeni. Przeciw zagłosowali posłowie SLD, czyli spadkobiercy komuny. 25 lutego tego samego roku doszło w Pałacu Apostolskim w Watykanie do wymiany dokumentów ratyfikujących umowę. Stronę polską reprezentował Prezes Rady Ministrów prof. Jerzy Buzek, który powiedział m.in.:
Jestem przekonany, ze Konkordat stwarza nieskrępowane możliwości działania dla Kościoła katolickiego w Polsce — a pośrednio tworzy je również dla innych Kościołów i wyznań. Jest on zarazem korzystny dla państwa, ponieważ nie ujmując nic z jego prerogatyw, określa warunki religijno-moralnego rozwoju jego obywateli.
Jan Paweł II podkreślił rolę Kościoła katolickiego w dziejach narodu polskiego słowami:
Kościół zawsze był z narodem i nigdy jego losy nie były mu obojętne. Pogłębiał nieustannie i wytrwale świadomość naszego narodu, przenikając ją mocami nadprzyrodzonymi. Trwa w nim nieprzerwanie przez dziesięć wieków — nikt i nic nie zdołało go oderwać od Narodu i zniszczyć tej duchowej łączności: ani zaborcy, ani okrucieństwa ostatniej wojny, ani ideologia marksistowska. Kościół spełniał zawsze zadanie jednoczące i integrujące Polaków w imię Krzyża Chrystusowego i Ewangelii. Umacniał więź społeczną i kształtował jedność duchową.
Lekcje religii w szkołach nigdy nie były obowiązkowe. Na religię trzeba w szkole dziecko zapisać. W odradzającej się wolnej Polsce doświadczonej potężnie potwornością totalitarnych ustrojów niemieckiego hitleryzmu i sowieckiego komunizmu, walką z Kościołem, prześladowaniem wierzących, a nawet mordowaniem duchownych, takich jak ksiądz Jerzy Popiełuszko czy ksiądz Stanisław Suchowolec, niemal 100 proc. uczniów uczęszczało na lekcje religii.
Niestety, szybko okazało się, jak krótka jest pamięć dzieci i wnuków ofiar, jak niewiele nauczyli się od swoich przodków. Wzrastający dobrobyt i otwarte granice przysłoniły skutecznie doświadczenia dziadków i rodziców. Przetaczająca się przez Europę zachodnią, a więc tę niedotkniętą kataklizmem komuny, rewolucja neomarksistowska miała wpływ na powstawanie środowisk lewackich w Polsce nastawionych wrogo do kościoła katolickiego.
Pierwsze głosy przeciwko lekcjom religii w szkołach zostały zatrzymane wraz z objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę. Rewolta tzw. czarnych marszów, radykalizacja lewackich ugrupowań szermujących hasłami aborcji na życzenie, skutkowały mocną narracją antykościelną i antyreligijną. Dość przypomnieć ataki na kościoły – tylko od 25 października 2020 r. do 2 marca 2021 roku odnotowano 152 takie zdarzenia. Jak grzyby po deszczu wyrastały różne organizacje antykościelne, które inicjowały akcje zniechęcające uczniów do chodzenia na lekcje religii. Zaczęły głosić hasła wyrzucania lekcji religii na pierwsze bądź ostatnie lekcje, kwestionować potrzebę rekolekcji szkolnych, sprzeciwiać się organizowaniu mszy świętych przy okazji uroczystości szkolnych. Wyspecjalizowane organizacje, ze wsparciem zawodowych prawników, zajęły się przeglądaniem statutów szkół katolickich i zaskarżały zapisy, stanowiące zasady wychowania zgodne z doktryną katolicką.
Już wtedy dochodziło do nieuprawnionych interwencji w sprawach, o których rozstrzygał Konkordat. To były tylko pilotażowe ataki. Jako Małopolski Kurator Oświaty uznawałam za bezzasadne żądania tych organizacji, aby uczniowie szkół katolickich mogli nie chodzić na lekcje religii czy na uroczystości kościelne lub żeby nie można było wymagać od nich określonej postawy moralnej.
Były jednak takie miejsca w Polsce, gdzie ustępowano wobec groźby dochodzenia „praw” uczniów przed sądami. Do wyborów parlamentarnych w październiku 2023 roku to była próba sił, poligon doświadczalny. O ile w dużych miastach młodzi ludzie okazali się być podatni na propagandę lewicową i były szkoły, zwłaszcza ponadpodstawowe, gdzie wielu uczniów przestało uczęszczać na lekcje religii, to w całościowym podsumowaniu wyglądało to tak, że w roku szkolnym 2022/2023 na lekcje religii uczęszczało 80,3 proc. wszystkich uczniów, w szkołach podstawowych - 88,9 proc. dzieci.
Wszystkie odsłony wojny z Kościołem
Pierwsza odsłona wojny z Kościołem skupiła się na oskarżeniach księży o czyny pedofilskie. Media mainstreamu ostrzegały przed kontaktem z księdzem jako „niebezpiecznym”, „zagrażającym bezpieczeństwu dziecka” Raporty produkowane przez te środowiska skupiały swoją uwagę na duchownych i epatowały danymi, które nie miały potwierdzenia w wyrokach sądowych, liczbie osadzonych w więzieniach itp. Zohydzanie księży nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, a „opiłowywanie” katolików na masową skalę mogło się rozpocząć dopiero wraz z objęciem władzy przez koalicję 13 grudnia.
Nowa minister Barbara Nowacka, mylnie nazwana szefem edukacji zamiast likwidacji edukacji, zaraz po objęciu rządów zapowiedziała wprowadzenie jednej godziny lekcji religii zamiast dwóch. O zmniejszeniu liczby godzin religii może zadecydować jedynie biskup danej diecezji, a pani Nowacka biskupem nie jest. Być może nie znała zapisów umowy Konkordatu, ale myślę, że w tej wypowiedzi chodziło o to, żeby Polacy usłyszeli, że czas skończyć z nauką religii w polskich szkołach.
Ruszyła propaganda o rzekomych dodatkowym obciążeniu społeczeństwa kosztami lekcji religii i to tych, którzy lekcji religii sobie nie życzą. Powszechnie w mediach i przekazie ministerialnym ubolewano nad nadmiernym obciążeniem lekcjami i obowiązkami wynikającymi z realizacji programu religii. Domagano się umieszczania lekcji religii przed zajęciami lub po nich, tak aby dzieci uczące się religii nie były zmuszane do zajęć zastępczych, co gwarantowała szkoła.
Podnoszono prawa tych dzieci, ale prawa uczestników lekcji religii nie były istotne, nawet wtedy gdy była ich większość. Zanotowałam podczas pełnienia funkcji Małopolskiego Kuratora Oświaty sytuację, gdy lekcje religii sytuowane były o godz. 7.00 rano i później po zakończeniu wszystkich lekcji od godz. 16.00. Pamiętam rozmowę z księdzem, który codziennie miał taki właśnie plan lekcji, co było rażącym naruszeniem jego praw pracowniczych. Nie do pomyślenia było takie ułożenie planu lekcji dla nauczyciela specjalisty innego przedmiotu. Ta sytuacja, wcale nie jednostkowa, wskazywała na dyskryminację nauczycieli religii w porównaniu z kolegami. Aktywny w wielu sprawach nauczycielskich ZNP nie widział tego problemu. Równocześnie uwaga dyrektorów szkół, rodziców, w sposób szczególny została przekierowana za pomocą mediów na księży, ich funkcjonowanie w szkole, prowadzenie lekcji i zajęcia pozalekcyjne, słowem na każdą aktywność w pracy z dziećmi. Rodzice byli bombardowani doniesieniami medialnymi o przemocy na lekcjach religii. Posypały się postępowania dyscyplinarne wobec księży w całej Polsce. Powodów było wiele. Najpierw: niszczenie komfortu dzieci, bo księża mówią o grzechu, o piekle, o złu, a to frustruje. Większość z nich przychodzi do szkół w sutannach, a to budzi niepokój niewierzących.
Ostatnio rozpoczęła się wielka akcja przeciw spowiedzi dzieci przygotowujących się do pierwszej komunii, bo wyznawanie grzechów zostało okrzyknięte koszmarną traumą. Całe wieki było oczyszczeniem i gwarancją psychicznego spokoju, dziś śladem rozumowania ideologów lewackich, równowagę psychiczną może dać dziecku tylko psycholog, psychiatra, terapeuta. Zatrudnia się ich na potęgę w szkołach, kieruje się dzieci na warsztaty, zajęcia z psychologami. Taki zamiennik za wychowanie w wartościach katolickich, które daje jasne wskazówki co do postępowania człowieka wg dekalogu. Ocena czynów wg skali dobra i zła wymieniona została na „róbta co chceta” wg subiektywnej oceny dziecka. Rezygnacja z kształtowania młodego człowieka wg triady cywilizacji chrześcijańskiej czyli ku prawdzie, dobru i pięknu. W zamian preferuje się skupienie na sobie, swojej satysfakcji i tzw. „dobrostanie”, który to termin nie obejmuje potrzeb duchowych, przynależnych jedynie ludziom, jako istotom wyższym, posługujących się rozumem i obdarzonych wolną wolą. Właśnie takie działanie, pozbawione właściwej troski o rozwój każdego człowieka, charakteryzuje dzisiejszą lewacką władzę.
Mocny sygnał lekceważącego podejścia do ucznia i łamania jego praw do rzetelnej nauki dała minister Barbara Nowacka w projekcie rozporządzenia o nowych zasadach nauczania przedmiotu religii w szkołach. Dopuszcza się w nim nauczanie wspólne uczniów w ramach już nie klasy, nawet nie międzyklasowe na poziomie tego samego rocznika, ale w ramach etapu edukacyjnego. Etapy edukacyjne w szkołach podstawowych mamy dwa, a szkołach ponadpodstawowych jeden. Klasy 1 do 3 w podstawówkach to dzieci najczęściej siedmioletnie do dziesięcioletnich. Drugi etap, klasy 4- 8, gromadzi dzieci jedenastoletnie do piętnastoletnich. Liczebność grup w pierwszym etapie to 25 osób, a w drugim nawet 30. Nauczyciele zawsze byli uczeni indywidualnego podejścia do uczniów, dopasowywania metod pracy do wieku i możliwości uczniów. Rozporządzenie w sprawie nauczania religii w grupach łączących wiele roczników eliminuje rzetelny przekaz wiedzy dostosowany do intelektualnych możliwości każdego ucznia.
Czy dziecko zaczynające naukę w szkole i to, które trzeci rok podlega procesowi szkolnej nauki, a na dodatek przygotowuje się do pierwszej komunii, mogą być podobnie traktowane, bez szkody i uprzywilejowania któregoś z nich? Popatrzmy na scenę lekcji religii kl 4-8 . Dla dzieci samo przejście z kl. 3 do 4 jest bardzo dużą zmianą. Zamiast jednej pani, nauczyciele specjaliści od każdego przedmiotu. Różne wymagania, osobowości nauczycieli. Tu trzeba mądrego podejścia, cierpliwości. Nie ma na to szans w systemie, gdzie grupa dzieci jedenastoletnich znajdzie się na lekcji wspólnej z piętnastolatkami. Naprawdę autor Rozporządzenia o nauczaniu religii zakłada, że można efektywnie, z szacunkiem do możliwości intelektualnych i rozwojowych dziecka, uczyć taką grupę?
Pytania takie zawierają domniemanie, że minister resortu edukacji ma na celu działanie dla dobra dziecka. Nic bardziej mylnego! Ministerstwo Edukacji pod rządami koalicji 13 grudnia chce wyrzucenia religii ze szkół i w tym celu musi zniechęcić uczniów i ich rodziców do tych lekcji. Rodzice na takie lekcje, z których ich dziecko niewiele lub nic dobrego nie wyniesie, po prostu nie zapiszą swoich dzieci. Religia zlikwiduje się sama. Ot taka sztuczka lewacka! Taki pomysł na „opiłowywanie” katolików.
Pilotaż edukacji inkluzyjnej?
Jest jeszcze jeden cel. Tam, gdzie jednak dojdzie do nauczania religii w grupach etapu edukacyjnego, pilotażowo sprawdzi się na żywym organizmie model edukacji włączającej, czyli inkluzyjnej, którą już kilka lat forsuje w Polsce Europejska Agencja ds. Potrzeb i Edukacji Włączającej. To co ma nastąpić z nauczaniem religii, czyli destrukcja nauczania, jest elementem edukacji inkluzyjnej wprowadzanej siłowo w polskich szkołach. Szansa na sprawdzenie, jak Polska poradzi sobie w takim swoistym pilotażu, który nie może być przekazem rzetelnej wiedzy na poziomie 15-latka, bo przecież są w 30-osobowej klasie dzieci 11-letnie. Co zrobić? Z pomocą przychodzi kolejny element edukacji włączającej - uniwersalne projektowanie, czyli trzeba znaleźć takie treści i takie metody, które trafią do wszystkich dzieci.
Najlepiej za pomocą piktogramów, komiksów, prostych informacji, może w metodzie easy to read (łatwe do czytania), bez trudnych pojęć, posługując się zdaniami pojedynczymi. Głupie? Bez szacunku do ucznia, jego możliwości intelektualnych? Oczywiście! Edukacja włączająca i projektowanie uniwersalne właśnie na tym polegają, że równamy do najsłabszego intelektualnie. W świecie ideologii neomarksistowskiej nikt nie może czuć się gorszy, wszyscy równi! Stosując projektowanie uniwersalne, nie można patrzeć na dzieci wybitnie zdolne, tak jak w przypadku pomysłu na religię we wspólnej klasie dzieci 11-15 letnich, trzeba znaleźć taki punkt wspólny, który będzie zrozumiały dla wszystkich uczniów. Pilotaż na zbiorczych lekcjach religii będzie za chwilę przerzucony na pozostałe przedmioty. Model edukacji inkluzyjnej jest przygotowywany z myślą o dzieciach imigrantów, na które rząd koalicji 13 grudnia czeka z utęsknieniem. Nareszcie będzie jak w publicznych francuskich czy niemieckich szkołach, gdzie jeśli uda się uczniów nauczyć pisać, czytać i liczyć w podstawowym wymiarze, to uniwersalne projektowanie odtrąbi sukces.
Polska ma być taka jak pozostałe kraje Unii Europejskiej, nie ma się wyróżniać, a już na pewno nie wyższym poziomem edukacji czy formacją moralną, ukształtowaną na fundamencie chrześcijańskim. Cywilizacja chrześcijańska i wartości, jakie niesie ze sobą nieodmiennie chronią życie, odrzucają kult śmierci. Po stronie cywilizacji śmierci opowiada się dziś aparat państwowy, środowiska lewackie, resorty siłowe. Taką sytuację pamięta pokolenie dzisiejszych 60-latków i starszych i to my wiemy, że wszystko może się zmienić, gdy Polacy odbudują w sobie Solidarność i za przyczyną Ducha Świętego odnowią oblicze Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/694057-aparat-panstwowy-po-stronie-cywilizacji-smierci