„Jaką mamy gwarancję – jako mieszkańcy Podlasia, Suwalszczyzny i Ziemi Łomżyńskiej – że premier Rzeczpospolitej Polski nie zmieni znowu zdania po wyborach do Parlamentu Europejskiego?” – mówi prof. Karol Karski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Donald Tusk zapowiedział przywrócenie strefy buforowej na granicy z Białorusią. Jest projekt rozporządzenia o zakazie przebywania w strefie nadgranicznej. Może Pan Profesor to skomentować?
Prof. Karol Karski: Czy jesteście Państwo w stanie zrozumieć, co dzieje się obecnie w sferze naszego, zwykłego, ludzkiego bezpieczeństwa? Po prostu naszego życia, zdrowia i funkcjonowania państwa? Rząd Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął, z dnia na dzień, walkę z bezprecedensowym atakiem na polską granicę na wschodzie. Zablokował chore działania Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. Apelował na arenie międzynarodowej o wsparcie. Ukazywał niewyobrażalne zagrożenie dla całej Wspólnoty. Ale to co najważniejsze jest teraz, to zagwarantowanie bezpieczeństwa, w tym ekonomicznego, dla ludzi mieszkających przy granicy. Rekompensaty dla przedsiębiorców, konieczność zagwarantowania trwałości ich funkcjonowania, utrzymanie miejsc pracy. Byłem na przejściu granicznym w Kuźnicy. Byłem w przygranicznej Sokółce, Dąbrowie Białostockiej. Widziałem na własne oczy dramaty ludzi, którzy stworzyli biznesy pod handel międzynarodowy, a dziś zostają z niczym.
Co to znaczy w praktyce?
Zacznijmy od najmniejszych – lokalna gastronomia funkcjonująca w Kuźnicy umiera. Ale problemy mają też firmy średniej wielkości. Rozmawiałem również z tymi największymi, którzy ulokowali swój biznes z myślą o Wschodzie. Przecież fabryka, która od lat była nastawiona na produkcję na rynki białoruski, czy rosyjski, nie przestawi działalności na Niemcy, czy Francję. To nierealne. Musimy w Unii Europejskiej walczyć zarówno o najmniejsze działalności, jak i o naszych czempionów.
Ale jak dokładnie?
Docelowo to Unia Europejska, a nie państwo polskie, musi wziąć na siebie ciężar pomocy i wsparcia. Tylko, czy słyszeliście o tym od decydentów unijnych? Jesteśmy w sytuacji wojny na Wschodzie, a UE zajmuje się paktem migracyjnym, dyrektywą budynkową, czy miesiącem wspierania ruchów LGBT (czerwiec świętowany jest jako Miesiąc Dumy wsparcia dla osób LGBT – przyp. Red.). Idę do Parlamentu Europejskiego po realną pomoc dla naszego regionu. Jeśli zaś mówimy o dniu dzisiejszym, to już teraz rząd, nie czekając na działania UE, powinien wziąć na siebie wypłatę rekompensat finansowych dla mieszkańców i przedsiębiorców z obszaru ustanawianej strefy buforowej.
Jest Pan niezwykle rozemocjonowany, gdy mówi o granicy polsko-białoruskiej…
A jak mógłbym nie być. Jestem w tej chwili w Sokółce. Właśnie wracam z Kuźnicy Białostockiej. Od 10 lat reprezentuję mieszkańców województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego w Parlamencie Europejskim. Walczę o nasz wspólny region. Wiem, jak ważne są sprawy bezpieczeństwa, przede wszystkim ekonomicznego, dla nas wszystkich tu mieszkających. I gdy słyszę Donalda Tuska, który wcześniej mówił o „biednych ludziach szukających swojego miejsca na Ziemi”, a dziś o tych samych ludziach mówi, że są zagrożeniem – to, który Donald Tusk mówi prawdę? Jaką mamy gwarancję – jako mieszkańcy Podlasia, Suwalszczyzny i Ziemi Łomżyńskiej – że premier Rzeczpospolitej Polski nie zmieni znowu zdania po wyborach do Parlamentu Europejskiego? Ale – przede wszystkim – jaką mamy gwarancję, że pomoże lokalnie dla Podlasia, Warmii, Mazur, Suwalszczyzny, Łomży? Jak marne środki płynęły tutaj za rządów PO, a ile otrzymał region za czasów Prawa i Sprawiedliwości? Jaką mam gwarancję, że za tydzień – po wyborach – europarlamentarzyści wybrani z Koalicji Obywatelskiej, czy Lewicy nie będą głosować przeciwko interesowi Polski i Polaków? Przecież ci ludzie głosowali za sankcjami, czy wręcz za nieprzyznawaniem nam funduszy!
Jest założenie zainwestowania 10 mld zł w „Tarczę Wschód”.
Gdy, my, realnie walczyliśmy z zagrożeniem, to niszczono nas zarówno w Polsce, jak i na forum międzynarodowym. Przedstawiano Polaków jako rasistów, ksenofobów i zwyczajnych zwyrodnialców. Ludzi, którzy wykonywali swoją zwykłą pracę. Ale przede wszystkim dlaczego blokowano nam środki na walkę ze ZŁEM ze wschodu? Dzisiaj mówimy o pakcie migracyjnym i tym, że jeśli nie przyjmiemy migrantów to zapłacimy po 20 tys. euro kary za każdego z nich. A ile otrzymaliśmy na pomoc dla PRAWDZIWYCH uchodźców wojennych z Ukrainy? Dano nam ochłapy, wiedząc z jak potężnym problemem się mierzymy. Zwłaszcza „ściana wschodnia” naszego kraju. Dlaczego, wówczas, ludzie powiązani z Koalicją Obywatelską tego nie chcieli zrozumieć? Jest tyle miejsc, gdzie możemy się spierać. Możemy się różnić. Możemy mieć odmienne zdanie. Ale nie w kwestii naszej Ojczyzny i jej dobrobytu!
Unia Europejska wówczas niespecjalnie nam pomogła – mówiąc delikatnie.
Jeżeli eurodeputowani z naszego kraju publicznie i wprost mówili o Polsce źle. Byli przeciwko dobrobytowi Polaków. Byli przeciwko ludziom mieszkającym w tym regionie, to czego możemy oczekiwać od osób mieszkających w Amsterdamie czy Lizbonie? Przecież ich to nie dotyczy. Jeśli sami nie zadbamy o swoje interesy, to nikt za nas tego nie zrobi. Dzisiaj w Brukseli spotykam się niekiedy z posłami, którzy mówią w języku polskim, ale nie mówią językiem polskiego interesu. Wręcz przeciwnie – mówią, że za nasze pieniądze, będą walczyć o dobrobyt innych! Ja mówię temu stanowcze STOP!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693943-nasz-wywiad-karski-niszczono-nas-za-walke-z-zagrozeniem