„Zarówno politycy, z którymi miałem okazję rozmawiać w ostatnich dniach, jak i korpus dyplomatyczny przy NATO stuka się w głowę i pyta co się dzieje” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Szymon Szynkowski vel Sęk. W ten sposób były minister spraw zagranicznych komentuje decyzję Radosława Sikorskiego o odwołaniu do Polski naszego ambasadora Tomasza Szatkowskiego. W ocenie byłego szefa polskiej dyplomacji działania Sikorskiego i rządu Tuska bardzo osłabiają pozycję Polski na arenie międzynarodowej i to w niezwykle trudnym okresie.
wPoliyce.pl: Jakie mogą być skutki wycofania ambasadora Szatkowskiego i nakazanie mu powrotu do kraju?
Szymon Szynkowski vel Sęk: To bezprecedensowa sytuacja. MSZ nie może odwołać ambasadora z jego funkcji i dlatego wynajduje jakąś konstrukcję nieznaną służbie dyplomatycznej, mówiąc o zakończeniu misji. Tymczasem główną misją, którą obecnie realizuje ambasador Szatkowski jest przygotowanie Polski do szczytu NATO w Waszyngtonie na początku lipca. Oznacza to, że zakończenie jego misji, którą ogłosił rzecznik MSZ, jest przerwaniem tych przygotowań do szczytu. Przypomnę, że ten szczyt jest jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku. Nikogo nie trzeba przekonywać, że bezpieczeństwo to dziś temat numer 1. Poza tym, to jest szczyt rocznicowy, mamy 75-lecie NATO i będzie się on w sposób szczególny koncentrować na sprawach bezpieczeństwa w naszym regionie. Polska i inne kraje tego regionu są dziś newralgicznymi punktami na mapie sojuszu, jeśli chodzi o światowe bezpieczeństwo.
Czym mógł się kierować Radosława Sikorskiego podejmując taką decyzję?
Polska w trakcie, a może i na finiszu trwających przygotowań do szczytu, jest przez rewolucyjny rząd Donalda Tuska obdarzana pomysłem odsunięcia ambasadora, który misję tych przygotowań prowadzi. Jest to coś niebywałego. Zarówno politycy, z którymi miałem okazję rozmawiać w ostatnich dniach, jak i korpus dyplomatyczny przy NATO stuka się w głowę i pyta co się dzieje. Niestety nie bardzo jest jak tłumaczyć takie decyzje, choć zawsze próbuje się wyjaśniać decyzje rządu na zewnątrz, ale ta decyzja jest w zasadzie niewytłumaczalna.
Przygotowania do szczytu to przede wszystkim rozmowy kuluarowe.
Praktyka dyplomatyczna wygląda tak, że na szczycie decyzje są tylko finalizowane. Przygotowania do podjęcia tych decyzji toczą się przed jego rozpoczęciem. Mniej więcej na miesiąc przed szczytem zaczynają się właśnie te kluczowe negocjacje i rozmowy dotyczące ostatecznych treści i konkluzji. To się w tej chwili dzieje, to tym teraz zajmuje się nasz zespół w stałym przedstawicielstwie, któremu szefuje ambasador Szatkowski. W takiej chwili mamy próbę odsunięcia ambasadora od funkcji, bo zgodnie z prawem odwołać go nie można, ambasadorów dowołuje przecież prezydent RP. Jest to sytuacja niebywała i bezprecedensowa.
Czy odsunięcie ambasadora może oznaczać zmianę polskiego stanowiska na szczycie NATO?
Jedyny sposób, w jaki można uzasadnić tę decyzję, ale to nie jest dla rządu Tuska najlepsze wytłumaczenie, jest takie, że na finiszu kampanii do PE walka na wszystkich możliwych frontach z PiS i zacięcie rewolucyjne w tej walce jest pierwszorzędne i stoi przed jakimkolwiek interesem Polski. Wprowadzenie w tej chwili chaosu do tych przygotowań, wprowadzanie do placówki przy NATO, kogoś kto nie jest przecież ambasadorem - próba narzucenia kogoś kto pokieruje placówką - oznacza obniżenie rangi dyplomatycznej tej placówki. Takiej osoby na pewno nikt nie będzie w korpusie traktował poważnie, bo też nie ma powodu traktować jej jako ambasadora. Mamy tu do czynienia z interesem stricte partyjnym i wyborczym. Niestety jest on stawiany przed ważnym interesem Polski dotyczącym bezpieczeństwa. To jest oburzające.
W połowie czerwca, czyli dwa tygodnie przed szczytem NATO odbędzie się pokojowa konferencja Szwajcarii, będą się ważyć losy Ukrainy. Czy można spodziewać się presji wobec Kijowa w celu zakończenia wojny?
Jestem bardzo ostrożny w tego rodzaju dywagacjach, bo poruszamy się sferze, która jest niezwykle wrażliwa. W przeciwieństwie do obecnego kierownictwa MSZ troszczę się - nawet za tego rządu - o interes Polski. Nie chcę z tego powodu prowadzić dywagacji, które mogłyby w ten interes uderzyć. Nie mniej jesteśmy w sytuacji kiedy równolegle odbywa się wiele różnych procesów, nad którymi trzeba czuwać i mieć na uwadze konsekwencje wynikające z pewnych gestów. Próba odwołania ambasadora Szatkowskiego budzi w korpusie zdziwienie i mam obawy, że wśród tych, którzy chcieliby osłabienia Polski budzi zadowolenie. To trzeba mieć także na uwadze. Jeżeli siła Polski jest osłabiona, to siłą rzeczy także nasze interesy, w tym i to, aby nie doszło do pokoju kosztem naszego bezpieczeństwa, czy terytorialnych ustępstw Ukrainy. O to w takiej sytuacji jest trudniej zabiegać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Robert Knap.
Wpis Szymona Szynkowskiego vel Sęka
Były szef polskiej dyplomacji skomentował także decyzje Sikorskiego w mediach społecznościowych.
Próba odwołania polskiego ambasadora przy NATO, na nieco ponad miesiąc przed ważnym szczytem sojuszu w Waszyngtonie, na finiszu przygotowań do niego, wprost uderza w interesy Polski. Wśród polityków innych krajów, którzy pytają mnie o tę sprawę, jak i w korpusie dyplomatycznym przy NATO wszyscy stukają się w głowę. Jak to tłumaczyć na zewnątrz? Walką z PiS-em? Jak wyjaśniać zaburzanie przygotowań do spotkania i obniżenie rangi reprezentacji Polski przed szczytem z obejściem kompetencji Prezydenta RP? Skrajnie antypaństwowe i niewytłumaczalne na zewnątrz
— napisał na platformie X Szymon Szynkowski vel Sęk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693895-szynkowski-korpus-dyplomatyczny-przy-nato-stuka-sie-w-glowe