„Zasada całkiem proporcjonalnej reakcji nie jest dobra, bo jest defensywna. Zastanawia mnie też dlaczego Polska nie ma zaminowanego pasa” - powiedziała na antenie Telewizji wPolsce w programie „Salon Dziennikarski” Teresa Bochwic.
Gośćmi Jacka Karnowskiego w „Salonie Dziennikarskim” byli Teresa Bochwic, Stanisław Janecki oraz Marek Grabowski, którzy dyskutowali o obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, która wydaje się wchodzić w gorętszą i ostrzejszą niż dotychczas fazę.
Trudne decyzje
Grabowski zaznaczył, że strona polska powinna użyć bardziej dosadnych środków w kontekście ataku i ranienia żołnierzy Wojska Polskiego, pilnujących naszej wschodniej granicy.
Może powinny paść strzały z naszej strony, bo ta sytuacja, za którą jeszcze poprzednia ekipa rządowa była atakowana, musiała zaowocować taką tragedią jaka dotyka teraz żołnierzy i ich rodzin. Myślę, że gdy Straż Graniczna jest atakowana niebezpiecznymi narzędziami, to powinna mieć możliwość użycia broni - czy palnej czy gazowej – to oczywiście pytania do ekspertów
— powiedział Marek Grabowski.
Nie są to łatwe decyzje, a wręcz są to jedne z decyzji najtrudniejszych. (…) Zasada całkiem proporcjonalnej reakcji nie jest dobra, bo jest defensywna. Zastanawia mnie też dlaczego Polska nie ma zaminowanego pasa
— zaznaczyła Teresa Bochwic.
Stanisław Janecki zwrócił uwagę, że rząd Donalda Tuska chce dokonywać inwestycji, które już powstały w czasach rządów PiS.
Droga techniczna jest, a obecna władza mówi, że będą budować drogę techniczną, bo jej nie ma. Tak samo będą budować lepszy płot, bo go nie ma
— wtrącił Janecki.
Polityczne tło sporu
Jacek Karnowski zauważył, że cała sprawa ma tło silnie polityczne, gdyż po pierwszym ataku na żołnierza RP, premier Tusk pojechał na granicę i wygłosił apel do Polaków, w którym zaznaczył, że Polska granica musi być chroniona wszelkimi dostępnymi metodami. Jak zauważył, to w rażący sposób nie koresponduje ze słowami, kiedy był jeszcze w opozycji.
To jest sprawa sumienia. Nie rozumiem sumienia tych, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat tak potwornie opluwali strażników. Jak można w ogóle tak opluwać? Udawać, że się nic nie mówiło w dobie, gdzie są nagrania, filmy itd., zupełnie bezczelne i nieprawdopodobne szczucie na strażników i stwarzanie sytuacji, gdzie oni i ich rodziny mają poczucie zupełnego braku obrony
— oceniła Teresa Bochwic.
Janecki ocenił, że od samego początku kryzysu na granicy z Białorusią chodziło środowisku Donalda Tuska o wytworzenie atmosfery potępienia względem funkcjonariuszy Straży Granicznej i innych polskich służb.
Plan był taki, żeby broniących granicy uczynić winnymi jakiejś zbrodni. (…) Był to mechanizm nakręcający do agresji, bo jeśli ci Białorusini i rosyjskie służby za tym stoją, wypychając te kolejne grupy, słyszeli co się w Polsce dzieje, to tym bardziej atakowano, spodziewając się, że będzie to woda na młyn i nie będzie zdecydowanej obrony. Pamiętamy wszyscy słowa Donalda Tuska, że to są biedni ludzie, nie ma żadnej wojny
— powiedział Stanisław Janecki.
To są tak bezczelne kłamstwa, że normalny człowiek, mający poczucie elementarnej moralności, wysiada w tym momencie
— dodał.
Socjolog Marek Grabowski wyznał, ze jego zdaniem Polacy bardzo łatwo zapomnieli o dawniejszej narracji Donalda Tuska i są zadowoleni, że mienił swoje zdanie w tej sprawie.
Myślę, że Polacy myślą, że Donald Tusk po prostu zmienił zdanie – i dobrze. Społeczeństwu to nie przeszkadza, bo twarda linia PiS im odpowiadała. Myślę, że premier ma szeroki do rożnych analiz społecznych i to wszystko wie. Nie brnie, jak p. Lempart w piątkowej „Gazecie Wyborczej”, która zaapelowała, by nadal te echa filmu „Zielona Granica” było słychać
— podkreślił.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Telewizja wPolsce
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/693781-bochwic-nie-rozumiem-sumienia-tych-ktorzy-opluwali-sg